Strony

wtorek, 21 lipca 2009

Hafciarka i dziewiarka

Ależ ten czas leci.
Dopiero był początek lata, a już połowa lipca za nami.
Gdy zacznie się sierpień, to praktycznie będzie koniec lata, ale jest nadzieja... na złotą jesień.

Ostatnio tematem wiodącym był konkurs na łapanie milionowego licznika.
W tym czasie pogoda była, jaka była (dla mnie nie najlepsza), więc trochę wyszywałam albo raczej zaczynałam robótki i odkładałam.
Mam więc kilka haftów rozpoczętych, które teraz będą czekać na swój czas, aż zajmę się nimi i je skończę.

W czasie, o którym mowa skończyłam wyszywać dwa obrazki - pozostało oprawienie.
Wyszyłam hafciarkę i dodałam fragment okienka z kwiatkiem - poprzednio było ono zakryte.
Poprawiłam też kulkę w oparciu (zaznaczyłam kółkiem) - błąd  zauważyłam podczas wyszywania fotela drugiego obrazka.
Dodałam też nitkę od tamborka do uniesionej dłoni - na schemacie tego nie było.

HAFCIARKA


W międzyczasie, gdy szukałam dla koleżanki jakichś małych motywów do wyszywania, natknęłam się na schemat dziewiarki bez fotela.
Wpadłam na pomysł, by trochę przerobić ten schemat i dopasować dziewiarkę do fotela hafciarki.
Z efektu jestem bardzo zadowolona.
Jak widać, jest również fragment okienka z kwiatkiem.
Pojawił się też stojaczek z pojemnikiem na kłębek włóczki.
Dziewiarka wyszyta jest jaśniejszym odcieniem zieleni - w obu przypadkach zastosowałam DMC.

DZIEWIARKA


Mam pewien pomysł na oprawę obrazków i poczyniłam już stosowne zakupy.
W następnej odsłonie dotyczącej tych obrazków, pojawi się to, co wymyśliłam.

Do tych dwóch obrazków można ułożyć dowolną historyjkę.

Ot, choćby taką:
Młoda kobieta bardzo lubiła zajmować się swoim hobby - rękodziełem.
Każdego dnia dużo czasu poświęcała na haftowanie serwetek, pościeli, obrazków i różnych drobiazgów.
Minęło wiele lat i kobieta nadal zajmowała się ulubionym hobby, ale zamieniła drobniutkie krzyżyki na nieco większe oczka dzianiny.
Teraz dzieje na drutach sweterki, szaliki, czapki, rękawiczki i skarpetki.
Zamiłowanie do rękodzieła, jak widać, nie zna granicy wieku i zapewne przetrwa... przekazywane z pokolenia na pokolenie.


Wiele osób w mailach prosi mnie o schematy tych wyszywanek.

Dziewiarkę wykombinowałam sama łącząc fotel hafciareczki z popiersiem babci z drutami, znalezionym (nie pamiętam gdzie).
Podaję link do strony, z której pochodzi schemat hafciareczki.
Schemat jest TUTAJ.

piątek, 17 lipca 2009

Wszystkie dotarły w całości

Przestraszyłam się, gdy pani na poczcie przystawiała (delikatnie powiedziane) pieczątkę na znaczkach na kopertach.
Miałam wrażenie, że zawartość kopert zostanie zmiażdżona, ale przesyłki dotarły jednak bez uszczerbku. Ufff...

Z paczuszkami było tak - niespodzianki zapakowałam w czerwony papier i położyłam na stoliku w wiadomej kolejności, ale jakoś nieopatrznie coś przesunęłam i pakuneczki spadły.
Wydawało mi się, że nie zmieniły kolejności, ale nie byłam tego pewna.
Mimo wszystko podpisałam pakuneczki - pomyślałam, że jeśli nie zamieniły się to będzie  dobrze podpisane, a jeśli zamieniły się, to przy następnym nieuważnym posunięciu już się nie zamienią.

Teraz już wiem, która niespodzianka trafiła do której adresatki, ale zostanie moją słodką tajemnicą, czy trafiły właściwie.
Fakt, że obie są zadowolone.

A teraz odsłaniam zawartość paczuszek.

Oto, co po wyjęciu z koperty zobaczyła Gaga1957:


Oto, co po wyjęciu z koperty zobaczyła Makneta:


Motylki powstały w efekcie motylkowych wieczorów - grupę kolorowych motylków prezentowałam wcześniej.

środa, 15 lipca 2009

Gotowe do wysłania

Miałam wysłać niespodzianki wczoraj, ale nie wyszło.
Dziś też coś mi pomieszało szyki i cały dzień miałam przewrócony na lewą stronę.
Myślę, że jutro nic mi nie przeszkodzi i wyślę podarki do adresatek.

Przed włożeniem drobiazgów do zaadresowanych kopert, zapakowałam je w czerwony papier i pakuneczki podpisałam.


Po zaklejeniu kopert zaczęło dręczyć mnie pytanie: czy podpisałam odpowiednio właściwy pakuneczek i zapakowałam właściwą nagrodę do właściwej koperty?

Niestety, odpowiedź na to pytanie uzyskam dopiero, gdy otrzymam informację, że przesyłki dotarły do celu.
Wtedy też odsłonię tajemnicę czerwonych paczuszek - upominków za szybką zabawę w łapanie licznika milionowego - w poprzednim miejscu.
Myślę, że jeśli nawet pomyliłam zawartości paczuszek, to i tak niespodzianki spodobają się.

piątek, 3 lipca 2009

Piękne i pięknie pachnące

Dzisiejszą notkę poświęcam moim różom.

Ogólnie róż jest bez liku, a jedna piękniejsza od drugiej.
Nie można mieć wszystkiego - szkoda, bo chciałabym mieć każdą różę, która mi się podoba, a której nie mam w ogródku.

Mam kilkanaście, a dokładnie 15 krzewów róż rozmaitych.

Są bialutkie, są też białe o kremowym odcieniu.




Są żółte, jasne (cytrynowe) i zbliżone do pomarańczy.




Mam także różowe róże różniące się nie tylko kolorem, ale także rodzajem kwiatów.



 



Mam cztery krzewy róż czerwonych, których kwiaty są mniej lub bardziej aksamitne.


Jest jedna róża purpurowa, która ma tak ciężki kwiat, że opada on jakby kłaniał się.



Aż dziwne, że tak pięknie i obficie obsypały się  pąkami i kwiatami, bo w zimie przymarzły i musiałam je przyciąć do samej ziemi.
W większości róże rosną wzdłuż ścieżki głównej, prowadzącej od furtki do altanki.
Idąc alejką w czasie pełnego rozkwitu i w bezchmurny dzień czuje się ich piękny, przyjemny zapach.

Mszyce też uwielbiają róże, dlatego staramy się nie dopuszczać, by te maluchy zadomowiły się na kłujących pięknościach.

 A tu w wazonikach cieszą oko i pachną w pokoju.





Ten bukiecik dedykuję w podziękowaniu wszystkim, którzy mnie odwiedzają i dodają otuchy z powodu niedomagania ręki.