Strony

sobota, 30 października 2010

Poczęstunki i priorytety

Zacznę od priorytetów.
Trochę albo ogromnie to dziwne, że priorytety "idą" tak różnie.
Jedne dotarły następnego dnia, inne po 3 dniach, a jeszcze inne krajowe "szły" prawie tak długo jak list za Ocean.
Wypada się tylko cieszyć, że w ogóle przesyłki "doszły".

Chyba coś niedobrego dzieje się z naszą POCZTĄ.
Czy wysyłanie choćby zwykłego listu musi wiązać się niepokojem o pomyślne jego dotarcie do adresata?
Czy ktoś może to zmienić?
Czy może lepiej kurierów wysyłać albo samemu rozwozić?
To chyba są pytania do... ściany?

*****
Wszystkie urodzinowe poczęstunki już dotarły do adresatek, więc mogę napisać parę słów na ich temat.
Choć nie wszystkie o tym pisały z racji braku blogów lub innych racji, to jednak wszystkie potwierdziły w mailach lub komentarzach.

Pierwotnie myślałam o przygotowaniu niespodzianek tylko dla wybranych osób, ale później zdecydowałam, że przygotuję chociaż taki skromniutki poczęstunek dla wszystkich urodzinowych gości.
Jednak nie wszystkie osoby przysłały mi namiary, zatem poczęstunek trafił tylko do tych osób, których adresy miałam lub ostatnio otrzymałam.

Poczęstunkiem jest zakładka z haftem matematycznym.
Nie wszyscy lubią kwiatki i nie wszyscy lubią jakieś kształty udziwnione.
Wybrałam zatem motyw, który kiedyś już wyszyłam.
Pomyślałam, że jest w nim coś nieokreślonego, coś podobnego do znaku nieskończoności, dlatego pasuje dla każdej osoby.

Większość zakładek ma to samo turkusowe tło i tak samo wygląda z drugiej strony - ma tło ciemnoniebieskie.



Zakładki dla wytypowanych osób mają dla haftu tło czerwone, a tył ciemnoniebieski (dla AgnieszkiMD oraz Pkeli_1) lub odwrotnie (zakładka dla Sowikoj).

Wybrane osoby, oprócz zakładki, otrzymały upominek.
Sowikoj otrzymała poduchę.
Pkela_1 otrzymała serwetkę z mojej serii "Kwiatek o N płatkach".


AgnieszkaMD otrzymała serwetkę również z serii "Kwiatek o N płatkach.

Nie pamiętałam tylko do której wysłałam serwetkę o 3 płatkach, a do której o 4 płatkach, ale notki i fotki w ich blogach wszystko mi wyjaśniły.
Wyjątek stanowi zakładka dla Beaty, która spóźniła się nieco z mailem.
Ponieważ skończyły się kartki turkusowe i czerwone (muszę dokupić), wykonałam obie strony zakładki z tego samego ciemnoniebieskiego kartoniku.



Najbardziej z adresem spóźniła się Olsun, ale zdążyłam w międzyczasie zakupić odpowiednie kartki i Ona otrzymała zakładkę taką, jak większość moich urodzinowych gości.

Niektóre osoby otrzymały motylka oraz dodatkową zakładkę uszytą z ozdobnej pasmanterii - to były niespodzianki za komentarz w zgadywance kwiatowej.

Poza tym jeszcze jedno wyjaśnienie - w przesyłkach zagranicznych dodatkowo znalazły się gazetki, które miałam wysłać wcześniej, ale wstrzymałam się by nie dzielić wysyłek na kilka razy ze względu na koszty.

A skoro o kosztach wspomniałam, to muszę przyznać się, że miałam zamiar zafoliować wszystkie zakładki, ale niestety muszę ostatnio ograniczać wydatki do tych najważniejszych.

Jeszcze raz dziękuję Wszystkim za urodzinowe odwiedziny, życzenia i zabawę
- DLA WAS moje jesienne róże z wachlarzem zakładek.



wtorek, 26 października 2010

Odpowiedzi na pytanie o skojarzenie

Zadałam trudne pytanie: "Co wyszywam?" przedstawiając fragment haftu.

Skojarzenia komentujących osób były różne i bardzo ciekawe:
- pyszczek zwierzaczka - kózki,
- orchidea,
- pierś,
- noga niedźwiedzia,
- misio,
- metryczka,
- renifer.

Jedno skojarzenie pokrywało się z moim :)))))))), ale ono też nie było prawidłowe :)))
Właśnie to moje skojarzenie nasunęło mi pomysł na zadanie takiego pytania :)))
Byłam ogromnie ciekawa, czy komuś też skojarzy się z piersią :)))

Jedno skojarzenie wiązało się z rośliną, ale nie tą właściwą :)

A jak wygląda prawda???

A tak właśnie :))))))))))))))))))


 

To śliczne bonsai i jeszcze dwa inne znalazłam kiedyś, gdzieś w sieci, ale nie pamiętam adresu - to było dawno i wydrukowałam tylko schematy.

W tej chwili kończę wyszywać drugie drzewko, bo z racji paluszka, nie robię na drutach lecz wieczorami haftuję korzystając z mojej magicznej lupy z podświetleniem.

Nie wyszywam jeszcze doniczek, bo waham się w sprawie ich kolorystyki.
Dopiero gdy wszystkie drzewka będą ukończone, podejmę ostateczną decyzję.

*****

Dziękuję Wszystkim za udział w zabawie - zgadywance :))

Aby nie zostawić zabawy bez niespodzianki, proszę autorkę komentarza ze skojarzeniem dotyczącym orchidei (jedyne roślinne skojarzenie) o przesłanie mailem swoich namiarów :)
Czekam do 31.10.

piątek, 22 października 2010

To niezły szatański pomysł

Dziś dotarła do mnie paczka od Urszuli97, która mimo, że nie została wytypowana w szatańskim pomyśle, postanowiła zrobić mi niespodziankę.
Jak zapowiedziała, tak zrobiła :)

Urszula - prześlicznie dziękuję :)

Jednak tu nie wystarczy zwykłe dziękuję, bo przesyłka okazała się niezwykła.
Zatem mocno ściskam wirtualnie i gorąco dziękuję :))

Wracając do niezwykłej przesyłki.
Zobaczyłam, że pan trzyma duże pudełko.
Pomyślałam - ktoś przysyła mi coś przestrzennego.
Gdy wzięłam paczkę w swoje ręce, pomyślałam, że na pewno nie jest to delikatna robótka - paczka okazała się ciężka.



Myśli zaczęły prześcigać się, by wpaść na trop tego, co zawiera paczka.
Muszę przyznać, że w najśmielszych pomysłach nie zgadłabym, że paczka zawiera... własnoręcznie sporządzone przez Urszulę przetwory - dżemy i sałatkę.



Czyż to nie jest pomysł najbardziej szatański z szatańskich???

Oprócz przetworów w paczce znalazłam słodki wafelek, szydełkowe gwiazdki i dzwoneczki oraz kartkę ze schematami filetowych koronek i serwetek.

Nie mogę pominąć sympatycznego liściku, który częściowo wyjaśnił pomysł na taką przesyłkę.

To wszystko sprawiło, że rozpłynęłam się i nadal mam oczy szkliste :)

Urszula - jeszcze raz dziękuję - to prawdziwa, szatańska niespodzianka :)))

Degustacja będzie trwać przez najbliższe tygodnie :)

czwartek, 21 października 2010

Ałłłłłaaa... boli...

W pośpiechu zdarzyć się może... wszystko.
Zdarzyło się w samo południe.
Chyba w tym zakręceniu i pośpiechu wyszło, że gapa ze mnie.
Zupełnie nie wiem, jak to się stało, że nie zdążyłam cofnąć ręki i drzwi od samochodu przycięły mi palec.
Przecięcie od strony opuszki, nie zahaczyło o paznokieć, ale na paznokciu trochę sino też jest.
Ojjjj, lała się krew :(

Wychodzi na to, że niektóre robótki będą musiały poczekać - szczególnie te na drutach.
Jedynie (chyba?) haftowanie będzie możliwe, ale najpierw musi przestać boleć.

Paluszek, jak widać, to nie jest wymówka.



A może to sprawi, że będę miała więcej czasu, by Was odwiedzić... :)

środa, 20 października 2010

Co wyszywam?

Po wyszyciu drugiego obrazka w odcieniach niebieskich zapragnęłam małej odmiany w kolorystyce.
Trochę kolorystycznej odmiany mam przy robótkach na drutach, ale o tym napiszę w drugim blogu.

Chociaż znów czas uciekł między palcami, to udało mi się rozpocząć nowy, niebieski obrazek i udało się także rozpocząć inny - kolorowy.
Te dwa obrazki będę wyszywać zamiennie.

Kto zgadnie, co właśnie wyszywam?
- fragment jest na tej fotce :)))

środa, 13 października 2010

Drugi z niebieskiej serii



Choć nadal jestem zakręcona ważnymi dla mnie sprawami, próbuję urywać chwile, by zajmować się moim hobby.

Zalega jeszcze fura listów do odpisania, ale sukcesywnie ich ubywa, ale też przybywa nowej poczty, która musi poczekać w kolejce.
Jeśli komuś bardzo zależy na czasie, to proszę o ponowienie maila.
Jeśli sprawa stała się nieaktualna, to również proszę o info, abym wiedziała, co robić.

Wracając do robótek, to miałam napisać już wczoraj, ale znów wypadło coś nieoczekiwanego.
Skończyłam drugi obrazek w  odcieniach niebieskich.
Do wyszywania tych obrazków kradnę chwile słoneczne bądź jasne światło dzienne, bo zbliżone do białego kolorki przy złym lub sztucznym świetle zlewają mi się z tłem - cóż, oczy już nie te...


*****
Miałam  nie pisać, ale niech tam...
Wysłałam dziś (trzynastego) poczęstunki z urodzinowej uczty i mam nadzieję, że wszystkie szczęśliwie dotrą do celów.
Niestety nie wszystkie osoby biorące udział w uczcie wskazały mi cel, więc do tych osób poczęstunki nie powędrowały.
Poczęstunki są bardzo skromniutkie, zważywszy na absorbujące mnie sprawy, o których niebawem kilka słów będzie :))

To wszystko na dziś, bo kolejna sprawa mnie woła, zatem - do miłego... :)

środa, 6 października 2010

Niespodzianki dwie

Jedna dla mnie, dwie ode mnie.
Szatańska niespodzianka - wymianka miała miejsce w niedzielę.

A było to tak.
W weekend odbywał się w moim mieście "Jarmark rękodzieła".
Ponieważ mieszkam niedaleko, postanowiłam, że przekażę Sowikoj osobiście szatańską niespodziankę właśnie w czasie tego jarmarku.
Umówiłyśmy się drogą mailową i ... spotkanie było krótkie, ale bardzo ciepłe i sympatyczne.
Gdyby nie fakt, że ciągle jestem w biegu i szukam wolnego czasu, to pewnie przegadałybyśmy całe popołudnie.
Oczywiście, zgodnie z urodzinową zabawą, Sowikoj przygotowała dla mnie niespodziankę.

Najpierw otrzymałam jeden woreczek - ten na pierwszym planie, ale za chwilę (ku mojemu zaskoczeniu) Sowikoj wręczyła mi drugi.



W woreczkach schowane były takie cudowności:
- naszyjnik,
- bransoletka.

Bransoletka na mojej łapce.

Sowikoj - z całego serca, bardzo dziękuję za wspaniałe niespodzianki.
Zawsze, gdy je założę, będą mi przypominać 5 urodziny mojego blogu i nasze spotkanie.

*****
Ja przygotowałam dla Sowikoj zakładeczkę, do której dorzuciłam trochę słodkości


i taki "drobiazg":

Oczywiście ten "drobiazg" (40 x 40 cm) stanowił główny upominek, a zakładeczka była dodatkiem :)))

Niespodzianki dla wylosowanych Gości i urodzinowe poczęstunki dla wszystkich przygotowuję do wysyłki.
*****
To było o dwóch niespodziankach, ale to nie wszystko, bo była jeszcze jedna niespodzianka - ode mnie dla Ona_i_ja.

Dzisiaj odwiedziłam Ją (również mieszka niedaleko) i to dopiero była niespodzianka :))
Wręczyłam paczuszkę wielkości, jak na powyższej fotce, ale opakowanej w inny papier.
Ona_i_ja niedawno zamieszkała w nowym miejscu i stąd moja niespodzianka "na nową chatę".
Do paczuszki dołączyłam trochę słodkości.

sobota, 2 października 2010

Śliczna niespodzianka

Dokładnie tydzień temu, w sobotę, wyjęłam ze skrzynki kopertę.
Koperta była napuszona, choć niewielka.
Z niecierpliwością wchodziłam na kolejne piętra (3), by jak najszybciej znaleźć się w domu i rozpakować przesyłkę.

Dlaczego nie zrobiłam tego po drodze?
Pewnie zrobiłabym, ale miałam ręce zajęte.
Zatem, gdy tylko weszłam do domu i uwolniłam ręce, rozerwałam kopertę, z której wysunęło się zawiniątko - coś twardego, zapakowanego w różowy papier... z motylkami.

W tamtej chwili ręce były szybsze, niż głowa, bo zamiast pomyśleć o aparacie, ręce rozwinęły zawiniątko i dlatego nie ma fotki zapakowanej niespodzianki.

Po rozpakowaniu okazało się, że to twarde coś, to śliczna podkładka pod kubeczek.
Podkładka podklejona została pięknie wyhaftowanym serduszkiem w kropeczki.
Kształt podkładki jest absolutnie fantastyczny - to jeden z kształtów, jakie lubię i te wspaniałe kolorki - śliczności!


W puchatej kopercie była jeszcze inna koperta - z motylkami, a w niej przemiły liścik, który wzruszył mnie niesamowicie.
Na kartce również przysiadły motylki - mam nadzieję, że treść listu zachowają dla siebie :)



Motylek pokazała podkładkę u siebie, gdy otrzymała ode mnie potwierdzenie, że przesyłka szczęśliwie dotarła.

Motylku - ogromnie dziękuję Ci za tę piękną, urodzinową niespodziankę, która choć zapowiedziana, była dla mnie prawdziwym zaskoczeniem.
Spodziewałam się, że wyślesz ją dopiero po urodzinowych typowaniach:)

Dziękuję też za wszystkie ciepłe słowa, które mogłam przeczytać z motylkowej kartki.