Zadałam dwa razy pytanie dotyczące pewnego hafciku.
Za pierwszym razem haftu było niewiele i były trudności z rozszyfrowaniem, co
to takiego, ale po ponowieniu pytania, gdy hafcik był ukończony,
odpowiedzi było więcej lecz tylko jedna była prawidłowa.
Tylko Motylek dopatrzyła się w tych iksach zwierzaczka, którego wyszywałam.
Ten zwierzaczek, to lisek, na którego dawno temu trafiłam przypadkiem,
przeglądając rosyjskie strony robótkowe.
Schemat wydrukowałam, ale strony nie zapisałam (gapa ze mnie); jak na nią
trafię przypadkiem, to tu dodam jej adres.
Na pamiątkę tej mini zgadywanki, Motylek otrzymała frywolitkową zakładkę, jedną z dwóch, którą pokazałam TUTAJ.
A drugim blogu napisałam, w czym tę zakładkę Motylek znalazła. :)
Moje robótki - blog o wyszywaniu, szydełkowaniu, papierowej wiklinie, kartkach okolicznościowych oraz o ogródku i urokach natury.
Strony
▼
poniedziałek, 28 grudnia 2015
niedziela, 27 grudnia 2015
Inna w tym roku
Nasza zeszłoroczna szopka zmieniła adres i w tym
roku stała się ozdobą innego domu.
W związku z tym Ktosiu wykonał dla nas nową szopkę.
W zeszłym roku (w tym roku także) wykonał w prezencie szopki na styl góralski i bardzo spodobała mi się forma takiej szopki, więc poprosiłam o taką właśnie.
Zupełnym zaskoczeniem był dla mnie dodatek w postaci studni, która bardzo mi się spodobała. Poszukałam odpowiedni łańcuszek, zawinęłam go na wałeczku i przyłączyłam do wiaderka.
Szopka wykonana została z papierowej wikliny i ma odpowiednie wymiary w stosunku do kupionego wcześniej zestawu figurek.
Ta szopka pewnie zostanie u nas na kilka lat, z tym, że nie na pewno... :)))
Widok z jednej strony
Widok z drugiej strony
Widok z przodu
W związku z tym Ktosiu wykonał dla nas nową szopkę.
W zeszłym roku (w tym roku także) wykonał w prezencie szopki na styl góralski i bardzo spodobała mi się forma takiej szopki, więc poprosiłam o taką właśnie.
Zupełnym zaskoczeniem był dla mnie dodatek w postaci studni, która bardzo mi się spodobała. Poszukałam odpowiedni łańcuszek, zawinęłam go na wałeczku i przyłączyłam do wiaderka.
Szopka wykonana została z papierowej wikliny i ma odpowiednie wymiary w stosunku do kupionego wcześniej zestawu figurek.
Ta szopka pewnie zostanie u nas na kilka lat, z tym, że nie na pewno... :)))
Widok z jednej strony
Widok z drugiej strony
Widok z przodu
wtorek, 22 grudnia 2015
Życzenia BN 2015
Wszystkim odwiedzającym mnie w tym blogu
życzę
by czas Świąt był czasem radosnym i spokojnym,
by panowała przyjacielska i rodzinna atmosfera,
a w nadchodzącym 2016 roku niech spełniają się marzenia.
poniedziałek, 21 grudnia 2015
Szydełkowe łapki i wesołe coś...
A było to tak...
Gdy wyjeżdżałam na wycieczkę, by przetestować urządzenie nawigacyjne, miałam na wszelki wypadek zabrać te łapki ze sobą.
Na wszelki wypadek, gdybym dojechała tam, gdzie dojechałam...
A że należę do tych, co to, gdy zapomną coś wziąć z domu, to nie wracają się po to, jeśli to nie jest aż tak konieczne, więc nie wróciłam i nie zabrałam. :)))
Pomyślałam, że najwyżej wyślę przy najbliższej okazji.
No i teraz nadarzyła się taka okazja, by zrobić (znów) niespodziankę Koleżance.
Wysyłając kartkę świąteczną, dołączyłam do niej to, co było przeznaczone... dla Koleżanki, a ponieważ ma to Ona już u siebie, więc mogę pokazać.
Pokażę tyko łapki, które wykonałam szydełkiem z bawełnianej włóczki.
Łapki są bardzo proste, ale na pewno przydadzą się do chwytania garnków z gorącą potrawą.
A to małe coś, to taka zielona zawieszka - margaretka, która powieszona gdzieś w kuchni będzie miała oko na wszystko.
Gdy wyjeżdżałam na wycieczkę, by przetestować urządzenie nawigacyjne, miałam na wszelki wypadek zabrać te łapki ze sobą.
Na wszelki wypadek, gdybym dojechała tam, gdzie dojechałam...
A że należę do tych, co to, gdy zapomną coś wziąć z domu, to nie wracają się po to, jeśli to nie jest aż tak konieczne, więc nie wróciłam i nie zabrałam. :)))
Pomyślałam, że najwyżej wyślę przy najbliższej okazji.
No i teraz nadarzyła się taka okazja, by zrobić (znów) niespodziankę Koleżance.
Wysyłając kartkę świąteczną, dołączyłam do niej to, co było przeznaczone... dla Koleżanki, a ponieważ ma to Ona już u siebie, więc mogę pokazać.
Pokażę tyko łapki, które wykonałam szydełkiem z bawełnianej włóczki.
Łapki są bardzo proste, ale na pewno przydadzą się do chwytania garnków z gorącą potrawą.
A to małe coś, to taka zielona zawieszka - margaretka, która powieszona gdzieś w kuchni będzie miała oko na wszystko.
sobota, 19 grudnia 2015
Szopki dwie - mała i większa
Czas przedświąteczny, to czas na wykonywanie ozdób i innych dekoracji.
Powstały zatem dwie szopki z papierowej wikliny.
Nie trudno zgadnąć, kto je wykonał - oczywiście Ktosiu.
Mój udział to poustawianie wszystkiego i podklejenie, by się nie przesuwały.
Szopki zostały wykonane jako upominki, a różnią się ilością figurek i wielkością samej szopki.
Większa szopka, oprócz Świętej Rodziny, pomieściła trzech Króli, dwóch pastuszków i zwierzaki.
W małej szopce jest tylko Święta Rodzina.
Większa szopka
Mniejsza szopka
Obie szopki bardzo się spodobały.
Powstały zatem dwie szopki z papierowej wikliny.
Nie trudno zgadnąć, kto je wykonał - oczywiście Ktosiu.
Mój udział to poustawianie wszystkiego i podklejenie, by się nie przesuwały.
Szopki zostały wykonane jako upominki, a różnią się ilością figurek i wielkością samej szopki.
Większa szopka, oprócz Świętej Rodziny, pomieściła trzech Króli, dwóch pastuszków i zwierzaki.
W małej szopce jest tylko Święta Rodzina.
Większa szopka
Mniejsza szopka
Obie szopki bardzo się spodobały.
czwartek, 17 grudnia 2015
Trzy zapiekanki
Zapiekanki, to dobry sposób na wykorzystanie tego,
co mamy pod ręką.
Oczywiście, jeśli jest możliwość, to można coś z dodatków dokupić.
Na przestrzeni kilku ostatnich tygodni, trzy razy robiłam zapiekanki i mimo stosowania tego samego farszu, za każdym razem była to inna zapiekanka.
W każdym przypadku zrobiłam fotki z myślą opisania potrawy, ale jakoś tak się odwlekało.
W tym roku wszystko mi się tak przesuwa w czasie i gdyby nie kalendarz, to Święta też pewnie przesunęłyby się na inny termin. :)))
Zastosowane składniki do zapiekanek:
podstawa:
- makarony lub naleśniki
farsz:
- pieczarki -10 szt. średniej wielkości,
- cebula - 1 duża,
- papryka - 1 czerwona średniej wielkości lub pół czerwonej i pół zielonej,
- pomidor - 2 średnie,
- parówki lub inna kiełbasa - 3-4 cienkie parówki lub kiełbaski,
- kukurydza lub zielony groszek - mała puszka,
- czosnek - 2 ząbki,
- ser żółty - 20 - 25 dag,
- koncentrat pomidorowy - 2 łyżki,
- olej - 2 łyżki,
- sól, pieprz, ulubione przyprawy (mogą być zioła prowansalskie),
- natka pietruszki.
Wykonanie:
Makarony ugotować al dente.
Pieczarki (ja obieram) pokroić na drobne paski. Cebulę, paprykę i kiełbasę pokroić w kostkę. Pomidory sparzyć, obrać ze skórki i pokroić w drobne kawałki. Czosnek pokroić w drobną kosteczkę. Ser zetrzeć na tarce o grubych oczkach.
Cebulę zeszklić na 1 łyżce oleju, dodać paprykę i chwilkę podsmażyć. Po chwili dodać pieczarki i podsmażać wszystko, aż z pieczarek odparuje woda. Teraz dodać kiełbasę i pomidory.
Po chwili dodać kukurydzę i 2 łyżki koncentratu. Na koniec przyprawić do smaku, dodać czosnek i po chwili zdjąć z kuchenki.
W naczyniu żaroodpornym posmarować dno pozostałym olejem i wyłożyć warstwę z 1/3 makaronu.
Na makaron nałożyć połowę farszu i posypać startym serem. Powtórzyć warstwy. Ostatnią warstwę z makaronu posypać serem.
Tak przygotowaną zapiekankę zapiec w piekarniku przez 15-20 minut w temp. 160 st.C.
Zapiekankę podawać posypaną natką pietruszki i polaną ketchupem.
W przypadku naleśników, warstw może być więcej, a warstwy farszu cieńsze.
Smacznego!
Zapiekanka nr 1
Wykonana na bazie dwóch makaronów - świderki i muszelki.
Tu zastosowałam zielony groszek.
Zapiekanka nr 2
Wykonana na bazie makaronu penne.
Nie miałam natki, ale i tak zapiekanka szybko znikała.
W ostatnim momencie cyknęłam fotkę, bo za chwilkę to naczynie było już puste. :)))
Zapiekanka nr 3
Wykonana na bazie naleśników - kilka (8 szt.) zostało z poprzedniego dnia.
O takim torciku naleśnikowym pisałam dawno, dawno temu, ale tam zastosowałam inny farsz.
Oczywiście, jeśli jest możliwość, to można coś z dodatków dokupić.
Na przestrzeni kilku ostatnich tygodni, trzy razy robiłam zapiekanki i mimo stosowania tego samego farszu, za każdym razem była to inna zapiekanka.
W każdym przypadku zrobiłam fotki z myślą opisania potrawy, ale jakoś tak się odwlekało.
W tym roku wszystko mi się tak przesuwa w czasie i gdyby nie kalendarz, to Święta też pewnie przesunęłyby się na inny termin. :)))
Zastosowane składniki do zapiekanek:
podstawa:
- makarony lub naleśniki
farsz:
- pieczarki -10 szt. średniej wielkości,
- cebula - 1 duża,
- papryka - 1 czerwona średniej wielkości lub pół czerwonej i pół zielonej,
- pomidor - 2 średnie,
- parówki lub inna kiełbasa - 3-4 cienkie parówki lub kiełbaski,
- kukurydza lub zielony groszek - mała puszka,
- czosnek - 2 ząbki,
- ser żółty - 20 - 25 dag,
- koncentrat pomidorowy - 2 łyżki,
- olej - 2 łyżki,
- sól, pieprz, ulubione przyprawy (mogą być zioła prowansalskie),
- natka pietruszki.
Wykonanie:
Makarony ugotować al dente.
Pieczarki (ja obieram) pokroić na drobne paski. Cebulę, paprykę i kiełbasę pokroić w kostkę. Pomidory sparzyć, obrać ze skórki i pokroić w drobne kawałki. Czosnek pokroić w drobną kosteczkę. Ser zetrzeć na tarce o grubych oczkach.
Cebulę zeszklić na 1 łyżce oleju, dodać paprykę i chwilkę podsmażyć. Po chwili dodać pieczarki i podsmażać wszystko, aż z pieczarek odparuje woda. Teraz dodać kiełbasę i pomidory.
Po chwili dodać kukurydzę i 2 łyżki koncentratu. Na koniec przyprawić do smaku, dodać czosnek i po chwili zdjąć z kuchenki.
W naczyniu żaroodpornym posmarować dno pozostałym olejem i wyłożyć warstwę z 1/3 makaronu.
Na makaron nałożyć połowę farszu i posypać startym serem. Powtórzyć warstwy. Ostatnią warstwę z makaronu posypać serem.
Tak przygotowaną zapiekankę zapiec w piekarniku przez 15-20 minut w temp. 160 st.C.
Zapiekankę podawać posypaną natką pietruszki i polaną ketchupem.
W przypadku naleśników, warstw może być więcej, a warstwy farszu cieńsze.
Smacznego!
Zapiekanka nr 1
Wykonana na bazie dwóch makaronów - świderki i muszelki.
Tu zastosowałam zielony groszek.
Zapiekanka nr 2
Wykonana na bazie makaronu penne.
Nie miałam natki, ale i tak zapiekanka szybko znikała.
W ostatnim momencie cyknęłam fotkę, bo za chwilkę to naczynie było już puste. :)))
Zapiekanka nr 3
Wykonana na bazie naleśników - kilka (8 szt.) zostało z poprzedniego dnia.
O takim torciku naleśnikowym pisałam dawno, dawno temu, ale tam zastosowałam inny farsz.
poniedziałek, 7 grudnia 2015
Haftowane zwierzątko
Hafcik, o który pytałam wcześniej, to zwierzaczek.
Czy ktoś sugerował, co ma przedstawiać haftowanka?
Tu wygląda na zdziwionego, ale...
...wystarczyła jedna najważniejsza kreseczka i zdziwiona mina przekształciła się w bardzo zadowoloną.
Jedna kreseczka, a jaka różnica...
Pozostało mi tylko poszukać odpowiednią ramkę...
Co to za zwierzak? - kto odpowie?
Czy ktoś sugerował, co ma przedstawiać haftowanka?
Tu wygląda na zdziwionego, ale...
...wystarczyła jedna najważniejsza kreseczka i zdziwiona mina przekształciła się w bardzo zadowoloną.
Jedna kreseczka, a jaka różnica...
Pozostało mi tylko poszukać odpowiednią ramkę...
Co to za zwierzak? - kto odpowie?
poniedziałek, 30 listopada 2015
Jest syrop i będzie też nalewka pigwowa
W zeszłym roku owoce pigwowca mieliśmy od koleżanki, ale w tym roku miała
mniejszy zbiór, więc tym bardziej ucieszyliśmy się, gdy w połowie listopada
działkowa sąsiadka zaproponowała poczęstunek.
Nasz krzaczek dopiero co posadzony, jest jeszcze malutki i nie owocuje.
W zeszłym roku zrobiliśmy syrop, który był bardzo dobry i wspomagał nas w zimowe dni.
Jednak zrobiliśmy wielki błąd, bo odcedzone owoce po prostu wyrzuciliśmy, czego natychmiast pożałowaliśmy, ale było za późno na ich odzyskanie.
W tym roku, tego błędu już nie popełniliśmy.
Z części owoców zrobiłam syrop, a z pozostałych powstała konfitura
Owoce pigwowca, które najpierw dały nam syrop, teraz "pracują" na smaczną nalewkę.
Moja proporcja składników - tyle zmieściło się do dwóch słoików:
1,2 kg pokrojonych owoców pigwowca,
0,8 kg cukru,
2 słoiki litrowe.
Przygotowanie:
Owoce starannie umyć, pokroić w ćwiartki, z których usunąć gniazda nasienne z zawartością.
Oczyszczone ćwiartki owoców pokroić na drobne kawałeczki.
Do przygotowanych słoików wrzucać tę drobnicę, przysypując kolejne warstwy cukrem.
Słoiki z zawartością przykryć ręczniczkiem płóciennym lub papierowym i odstawić w ciemne miejsce na 4 dni, by owoce puściły sok. Pamiętać należy, by przynajmniej raz dziennie poruszyć słojem tak, by cukier dobrze się rozpuścił.
Po 4 dniach, wytworzony syrop oddzielić od owoców, przelewając zawartość słoika przez gazę. Następnie rozlać syrop do butelek lub słoiczków i wstawić do lodówki.
Używać jako dodatek do herbaty - lepszy od cytryny.
Smacznego!
A teraz obrazowo:
Czynności związane z wyszorowaniem, pokrojeniem, oczyszczeniem z gniazd nasiennych i pokrojeniem na drobne kawałeczki, wykonał Ktosiu ze względu na twardość owoców, z czym moje ręce nie dałyby sobie rady.
Czynności związane z wrzucaniem kawałeczków do słoików i przesypywaniem warstw owoców cukrem, wykonałam ja i to był mój wkład pracy w przygotowanie syropu.
Po czterech dniach odcedziłam syrop do butelek, a owoce zalałam alkoholem, by "pracowały" na nalewkę.
Nasza nalewka - pigwóweczka
Odcedzone z syropu owoce zalać wódką (1 litr), można dodać odrobinę spirytusu (dla wzmocnienia) i odstawić na 3-4 tygodnie. Od czasu do czasu potrząsnąć słojem.
Po 3-4 tygodniach oddzielić płyn od owoców, zlać do butelek i przechowywać w ciemnym, chłodnym miejscu przez minimum 3 miesiące, by nalewka dojrzała.
Najlepsza jest, gdy dojrzewa trochę dłużej.
Na zdrowie :)
Nasz krzaczek dopiero co posadzony, jest jeszcze malutki i nie owocuje.
W zeszłym roku zrobiliśmy syrop, który był bardzo dobry i wspomagał nas w zimowe dni.
Jednak zrobiliśmy wielki błąd, bo odcedzone owoce po prostu wyrzuciliśmy, czego natychmiast pożałowaliśmy, ale było za późno na ich odzyskanie.
W tym roku, tego błędu już nie popełniliśmy.
Z części owoców zrobiłam syrop, a z pozostałych powstała konfitura
Owoce pigwowca, które najpierw dały nam syrop, teraz "pracują" na smaczną nalewkę.
Syrop z pigwowca.
Moja proporcja składników - tyle zmieściło się do dwóch słoików:
1,2 kg pokrojonych owoców pigwowca,
0,8 kg cukru,
2 słoiki litrowe.
Przygotowanie:
Owoce starannie umyć, pokroić w ćwiartki, z których usunąć gniazda nasienne z zawartością.
Oczyszczone ćwiartki owoców pokroić na drobne kawałeczki.
Do przygotowanych słoików wrzucać tę drobnicę, przysypując kolejne warstwy cukrem.
Słoiki z zawartością przykryć ręczniczkiem płóciennym lub papierowym i odstawić w ciemne miejsce na 4 dni, by owoce puściły sok. Pamiętać należy, by przynajmniej raz dziennie poruszyć słojem tak, by cukier dobrze się rozpuścił.
Po 4 dniach, wytworzony syrop oddzielić od owoców, przelewając zawartość słoika przez gazę. Następnie rozlać syrop do butelek lub słoiczków i wstawić do lodówki.
Używać jako dodatek do herbaty - lepszy od cytryny.
Smacznego!
A teraz obrazowo:
Czynności związane z wyszorowaniem, pokrojeniem, oczyszczeniem z gniazd nasiennych i pokrojeniem na drobne kawałeczki, wykonał Ktosiu ze względu na twardość owoców, z czym moje ręce nie dałyby sobie rady.
Czynności związane z wrzucaniem kawałeczków do słoików i przesypywaniem warstw owoców cukrem, wykonałam ja i to był mój wkład pracy w przygotowanie syropu.
Po czterech dniach odcedziłam syrop do butelek, a owoce zalałam alkoholem, by "pracowały" na nalewkę.
Nasza nalewka - pigwóweczka
Odcedzone z syropu owoce zalać wódką (1 litr), można dodać odrobinę spirytusu (dla wzmocnienia) i odstawić na 3-4 tygodnie. Od czasu do czasu potrząsnąć słojem.
Po 3-4 tygodniach oddzielić płyn od owoców, zlać do butelek i przechowywać w ciemnym, chłodnym miejscu przez minimum 3 miesiące, by nalewka dojrzała.
Najlepsza jest, gdy dojrzewa trochę dłużej.
Na zdrowie :)
środa, 25 listopada 2015
Aniołki oprawione
Po skończeniu wyszywania, wyprałam obrazek, podkleiłam flizeliną i
oprawiłam.
Miałam problem z dobraniem ramki, bo założyłam, że ma być delikatna i taka, by nie zdominowała delikatności aniołków.
Takiej ramki w domu nie miałam, ale po odwiedzinach kilku sklepów, znalazłam gotową, delikatną rameczkę.
W oryginale i na oglądanych w sieci obrazkach, aniołki miały jednakową szatę, lecz ja wpadłam na pomysł - jak to ja...
Pomyślałam, że skoro dwa aniołki są takie grzeczne, to ten trzeci, niesforny, pewnie symbolizuje Miłość, która bywa właśnie taka. :)))
Ten właśnie aniołek sprawił, że koniecznie chciałam wyszyć obrazek i "przebarwiłam" odpowiednio szaty aniołków.
Tu aniołki jeszcze na tamborku
A tu już w ramce...
I na półce...
Drugi obrazek jest na ukończeniu i zachęcam, by przyjrzeć się jeszcze raz tamtej wyszywance (może dopatrzycie się szczegółów) i odpowiedzieć na pytanie:
Co to za (podpowiedź) zwierzątko wpadło mi w oko, że zechciałam je wyszyć? :)))
Miałam problem z dobraniem ramki, bo założyłam, że ma być delikatna i taka, by nie zdominowała delikatności aniołków.
Takiej ramki w domu nie miałam, ale po odwiedzinach kilku sklepów, znalazłam gotową, delikatną rameczkę.
W oryginale i na oglądanych w sieci obrazkach, aniołki miały jednakową szatę, lecz ja wpadłam na pomysł - jak to ja...
Pomyślałam, że skoro dwa aniołki są takie grzeczne, to ten trzeci, niesforny, pewnie symbolizuje Miłość, która bywa właśnie taka. :)))
Ten właśnie aniołek sprawił, że koniecznie chciałam wyszyć obrazek i "przebarwiłam" odpowiednio szaty aniołków.
Tu aniołki jeszcze na tamborku
A tu już w ramce...
I na półce...
Drugi obrazek jest na ukończeniu i zachęcam, by przyjrzeć się jeszcze raz tamtej wyszywance (może dopatrzycie się szczegółów) i odpowiedzieć na pytanie:
Co to za (podpowiedź) zwierzątko wpadło mi w oko, że zechciałam je wyszyć? :)))
poniedziałek, 23 listopada 2015
Kartki z choineczkami
Aniołki przebierają nóżkami, ale chcę zakończyć
temat kartkowy, jako podpowiedź do wykonania takich prościutkich,
najprostszych... karteczek świątecznych.
Najpewniej jest to ostatnia grupa karteczek, jakie wykonałam w tym roku.
Motyw choineczki przewija się na różnych kartkach świątecznych, jakie można napotkać w sieci.
Jednak choineczki są takim wdzięcznym motywem do wycinania, że i ja zastosowałam je do wykonania moich karteczek.
Zastanawiałam się, jak pogrupować karteczki do prezentacji i po przyjrzeniu się... znalazłam klucz.
Czy widzicie ten klucz?
To chyba najprostsze do wykonania karteczki i przy najmniejszym nakładzie materiałowym.
Choineczki wycięłam z papieru falistego i oplotłam ozdobnym sznureczkiem.
Róg kartki wykleiłam wydrukowanym tłem z motywami gwiazdek.
Wydrukowałam ozdobne napisy tytułowe.
Przykleiłam trochę gwiazdek kupionych dawno temu.
Na czubkach choineczek przykleiłam gwiazdki, które otrzymała, od Urszuli97.
Najpewniej jest to ostatnia grupa karteczek, jakie wykonałam w tym roku.
Motyw choineczki przewija się na różnych kartkach świątecznych, jakie można napotkać w sieci.
Jednak choineczki są takim wdzięcznym motywem do wycinania, że i ja zastosowałam je do wykonania moich karteczek.
Zastanawiałam się, jak pogrupować karteczki do prezentacji i po przyjrzeniu się... znalazłam klucz.
Czy widzicie ten klucz?
To chyba najprostsze do wykonania karteczki i przy najmniejszym nakładzie materiałowym.
Choineczki wycięłam z papieru falistego i oplotłam ozdobnym sznureczkiem.
Róg kartki wykleiłam wydrukowanym tłem z motywami gwiazdek.
Wydrukowałam ozdobne napisy tytułowe.
Przykleiłam trochę gwiazdek kupionych dawno temu.
Na czubkach choineczek przykleiłam gwiazdki, które otrzymała, od Urszuli97.
Prawda, że proste? :))
sobota, 21 listopada 2015
Pomysł na proste kartki świąteczne
Wczoraj wpadł mi do głowy pomysł na takie skromne i baaardzo proste w
wykonaniu karteczki.
Zrobiłam je pod kątem komentarza Arli1 do poprzedniej notki.
Ja zastosowałam bombki, na których nakleiłam znalezione w zasobach kupione kiedyś samoprzylepne obrazeczki.
W bombkach można "zamknąć" obrazek wycięty ze starej pocztówki świątecznej.
Gałązki można wykonać z kolorowego papieru lub bibułki, z której trzeba wyciąć kształt wydłużonego listka, ponacinać i zwichrzyć - powstanie w ten sposób gałązka świerkowa.
Zamiast bombki można wkleić obrazek wycięty ze starej pocztówki lub wydrukowany z obrazków znalezionych w sieci.
Obrazek można wyciąć w kształcie kwadratu, rombu lub po prostu nieregularnej chmurki.
Zrobiłam je pod kątem komentarza Arli1 do poprzedniej notki.
Ja zastosowałam bombki, na których nakleiłam znalezione w zasobach kupione kiedyś samoprzylepne obrazeczki.
W bombkach można "zamknąć" obrazek wycięty ze starej pocztówki świątecznej.
Gałązki można wykonać z kolorowego papieru lub bibułki, z której trzeba wyciąć kształt wydłużonego listka, ponacinać i zwichrzyć - powstanie w ten sposób gałązka świerkowa.
Zamiast bombki można wkleić obrazek wycięty ze starej pocztówki lub wydrukowany z obrazków znalezionych w sieci.
Obrazek można wyciąć w kształcie kwadratu, rombu lub po prostu nieregularnej chmurki.
czwartek, 19 listopada 2015
Już czy dopiero zaczynam kartkowanie
W wielu blogach sezon kartkowy w pełni albo zmierza ku końcowi, a ja
zaczynam.
To i tak wcześnie, jak na mnie, bo zwykle zaczynałam na początku grudnia.
Za oknem szaro, buro, melancholia krąży nade mną, więc pomyślałam o kartkach, które mogę robić przy sztucznym świetle, bo nie planuję w nich wyszywania ani innych elementów wykonanych igłą.
Przejrzałam swoje zasoby papierowe oraz przydasie otrzymane od forumowych Koleżanek i doszłam do wniosku, że wykorzystam część tego, co w zasobach znalazłam.
Reszta zostanie na przyszły rok.
Siedząc przy wykonywaniu którejś z kolei frywolitkowej gwiazdki/śnieżynki, myślałam jakie mają być tegoroczne kartki.
Doszłam do wniosku, że nie będę robić każdej innej albo (jak to często robiłam) po dwa warianty wykonane według jednego szablonu.
Tym razem są to kartki dwóch rodzajów, które łączy główny element (temat) różniący się tylko kolorem.
Same kartki różnią się między sobą detalami.
Dziś przedstawiam kartki z elementem głównym - tematem: bombka.
Zastanawiałam się, według jakiego klucza je pogrupować i zdecydowałam, że będzie to kolor bombek.
Kartki z bombką pomarańczową
Kartki z bombką fioletową
Kartki z bombką czerwoną
Haftowany obrazek z aniołkami pokażę po najbliższej niedzieli, ponieważ jeszcze nie mam rameczki.
To i tak wcześnie, jak na mnie, bo zwykle zaczynałam na początku grudnia.
Za oknem szaro, buro, melancholia krąży nade mną, więc pomyślałam o kartkach, które mogę robić przy sztucznym świetle, bo nie planuję w nich wyszywania ani innych elementów wykonanych igłą.
Przejrzałam swoje zasoby papierowe oraz przydasie otrzymane od forumowych Koleżanek i doszłam do wniosku, że wykorzystam część tego, co w zasobach znalazłam.
Reszta zostanie na przyszły rok.
Siedząc przy wykonywaniu którejś z kolei frywolitkowej gwiazdki/śnieżynki, myślałam jakie mają być tegoroczne kartki.
Doszłam do wniosku, że nie będę robić każdej innej albo (jak to często robiłam) po dwa warianty wykonane według jednego szablonu.
Tym razem są to kartki dwóch rodzajów, które łączy główny element (temat) różniący się tylko kolorem.
Same kartki różnią się między sobą detalami.
Dziś przedstawiam kartki z elementem głównym - tematem: bombka.
Zastanawiałam się, według jakiego klucza je pogrupować i zdecydowałam, że będzie to kolor bombek.
Kartki z bombką pomarańczową
Kartki z bombką fioletową
Kartki z bombką czerwoną
Haftowany obrazek z aniołkami pokażę po najbliższej niedzieli, ponieważ jeszcze nie mam rameczki.
środa, 11 listopada 2015
Kreseczki, kontur i aniołek wyraźny
Pisałyście w komentarzach poprzedniej notki, że
obrazek bez kreseczek już prezentuje się ładnie.
To, jak Wam podoba się taki wyraźny aniołek, "ożywiony" kreseczkami?
Uważam, że dopiero taki jest śliczny.
Żałuję, że tak długo zwlekałam z wyszyciem tych aniołków, bo są takie radosne, a teraz szukam wszędzie odrobiny radości, by rozweselić szare, ponure dni.
Dopiero z kreseczkami obrazek nabiera blasku, prawda? :))
To, jak Wam podoba się taki wyraźny aniołek, "ożywiony" kreseczkami?
Uważam, że dopiero taki jest śliczny.
Żałuję, że tak długo zwlekałam z wyszyciem tych aniołków, bo są takie radosne, a teraz szukam wszędzie odrobiny radości, by rozweselić szare, ponure dni.
Dopiero z kreseczkami obrazek nabiera blasku, prawda? :))
poniedziałek, 9 listopada 2015
Obrazek prawie skończony i... ciekawostki
Jeden obrazek już rozpoznany...
Jeszcze tylko trochę kreseczek wyszyć i będzie gotowy.
Teraz wygląda jak rozmazane plamy, a kreseczki mają dodać właśnie tej wyrazistości.
Kreseczki to, jak wisienka na torcie, jak kropka postawiona nad i... :)
Można nie lubić kreskowania (ja czasami nie lubię), ale bez kreseczek sie nie da.
Przy takich plamach, nawet gdy bardzo nie lubi się kreskowania, aż chce się postawić kolejną kreseczkę, bo dopiero po niej wyłania się to, co przyciąga wzrok.
A teraz kolejne odsłony drugiego obrazka.
Czy teraz da się rozpoznać, co będzie przedstawiał?
Przy okazji pokażę, jak zaczynam haftowanie - ktoś kiedyś mnie o to pytał.
Dawno, dawno temu, gdy byłam małą dziewczynką robiłam supełki i po lewek stronie haftowanki było mnóstwo grudek, ale wraz z wiekiem i doświadczeniem zaczęłam sobie radzić z tymi końcami nitek na początku i końcu wyszywania daną nitkę.
Zaczynając nową nitkę, zostawiam po lewej stronie robótki koniuszek, który przytwierdzam pętlą przy wykonywaniu ściegu.
Przy szyciu następnych ściegów staram się obszyć ten koniuszek nitki, a gdy kończę wyszywać dany fragment igłę wraz z nitką przeciągam pod kilkoma ściegami wyszytej części.
Gdy mam fragment wyszyty, to rozpoczynam wyszywanie nową nitką tak, jak kończyłam wyszywać, czyi wprowadzam nitkę pod kilka istniejących już ściegów.
Teraz mogę wykonać po prawej stronie pierwszy krzyżyk przytrzymując koniuszek nitki, by przy zaciąganiu krzyżyka nie wyciągnąć nowo wprowadzonej nitki.
Skoro jestem przy ciekawostkach, to jeszcze jedna.
Kiedyś nawet nie pomyślałam, że można do jednej igły "włączyć" dwa różne kolory, by uzyskać efekt pośredni we fragmencie wzoru. Ten myk stosuję już od jakiegoś czasu tam, gdzie wymaga tego wzór albo tam, gdzie chcę uzyskać efekt przenikania się koloru.
Jeszcze tylko trochę kreseczek wyszyć i będzie gotowy.
Teraz wygląda jak rozmazane plamy, a kreseczki mają dodać właśnie tej wyrazistości.
Kreseczki to, jak wisienka na torcie, jak kropka postawiona nad i... :)
Można nie lubić kreskowania (ja czasami nie lubię), ale bez kreseczek sie nie da.
Przy takich plamach, nawet gdy bardzo nie lubi się kreskowania, aż chce się postawić kolejną kreseczkę, bo dopiero po niej wyłania się to, co przyciąga wzrok.
A teraz kolejne odsłony drugiego obrazka.
Czy teraz da się rozpoznać, co będzie przedstawiał?
Przy okazji pokażę, jak zaczynam haftowanie - ktoś kiedyś mnie o to pytał.
Dawno, dawno temu, gdy byłam małą dziewczynką robiłam supełki i po lewek stronie haftowanki było mnóstwo grudek, ale wraz z wiekiem i doświadczeniem zaczęłam sobie radzić z tymi końcami nitek na początku i końcu wyszywania daną nitkę.
Zaczynając nową nitkę, zostawiam po lewej stronie robótki koniuszek, który przytwierdzam pętlą przy wykonywaniu ściegu.
Przy szyciu następnych ściegów staram się obszyć ten koniuszek nitki, a gdy kończę wyszywać dany fragment igłę wraz z nitką przeciągam pod kilkoma ściegami wyszytej części.
Gdy mam fragment wyszyty, to rozpoczynam wyszywanie nową nitką tak, jak kończyłam wyszywać, czyi wprowadzam nitkę pod kilka istniejących już ściegów.
Teraz mogę wykonać po prawej stronie pierwszy krzyżyk przytrzymując koniuszek nitki, by przy zaciąganiu krzyżyka nie wyciągnąć nowo wprowadzonej nitki.
Skoro jestem przy ciekawostkach, to jeszcze jedna.
Kiedyś nawet nie pomyślałam, że można do jednej igły "włączyć" dwa różne kolory, by uzyskać efekt pośredni we fragmencie wzoru. Ten myk stosuję już od jakiegoś czasu tam, gdzie wymaga tego wzór albo tam, gdzie chcę uzyskać efekt przenikania się koloru.
piątek, 6 listopada 2015
Jeszcze trochę wyszywam
Dni coraz krótsze, a ja jeszcze wyszywam. Łapię ostatnie chwile światła
dziennego, siadając przy oknie z aktualną wyszywanką.
Zanim przejdę do aktualnej robótki wspomnę, że z końcem sierpnia zakończyłam serię haftowanych zakładek i ostatnie dwie zakładki posłużyły jako upominek na zakończenie urodzinowego tematu.
Zakładka makowa
Zakładka lawendowa
Drugie strony zakładek
We wrześniu powstało kilka drobnych hafcików, ale o nich napiszę innym razem, może będą już zagospodarowane.
Od początku października z przerwami wyszywam jeden obrazek, który jest znany, bo schemat spotkałam na kilku stronach w sieci.
Dziś pokażę tylko fragment obrazka - poznajecie, co to jest?
Teraz obrazek jest na ukończeniu, a ja zaczęłam jeszcze jeden hafcik, który chcę skończyć zanim dzień będzie tak króciutki, że ciemno zacznie robić się o godz. 15.00.
Dwie fotki z początkowych "pociągnięć" igłą - czy rozpoznajecie, co będzie przedstawiał hafcik?
Zanim przejdę do aktualnej robótki wspomnę, że z końcem sierpnia zakończyłam serię haftowanych zakładek i ostatnie dwie zakładki posłużyły jako upominek na zakończenie urodzinowego tematu.
Zakładka makowa
Zakładka lawendowa
Drugie strony zakładek
We wrześniu powstało kilka drobnych hafcików, ale o nich napiszę innym razem, może będą już zagospodarowane.
Od początku października z przerwami wyszywam jeden obrazek, który jest znany, bo schemat spotkałam na kilku stronach w sieci.
Dziś pokażę tylko fragment obrazka - poznajecie, co to jest?
Teraz obrazek jest na ukończeniu, a ja zaczęłam jeszcze jeden hafcik, który chcę skończyć zanim dzień będzie tak króciutki, że ciemno zacznie robić się o godz. 15.00.
Dwie fotki z początkowych "pociągnięć" igłą - czy rozpoznajecie, co będzie przedstawiał hafcik?