Minione trzy tygodnie, to był dla mnie ogromnie stresujący czas z niemałymi wydatkami, ale o nich nie będę pisać.
Nie będę też zgłębiać się w wydarzenia, jakie mnie wyprowadziły z normalnego życia.
Fakt, że złośliwość rzeczy martwych nie zna litości, ale żeby tyle na raz!!!
Najpierw wysiadła (nie do naprawy) pralka.
Następnego dnia samochód i trzy dni musiałam sobie radzić bez niego.
A jeśli chodzi o komputer, to zaczął dziwnie się zachowywać i nie pozwalał na normalną pracę.
Jednak zanim zdążyłam oddać "lapka" do "doktora", to najpierw wysiadł zasilacz od modemu i został wymieniony na nowy.
"Lapek" został odmłodzony - zyskał nowy napęd i system.
Gdy już ucieszyłam się, że wszystko śmiga w najlepsze, wysiadł router i tego też trzeba było wymienić na nowy.
Mam nadzieję, że złośliwościom rzeczy martwych na dłuższy czas nastał koniec.
Najważniejsze w obecnym czasie jednak jest zdrowie i to na razie utrzymuje się na stabilnym poziomie.
Jak widać, przy tym wszystkim, nie miałam nastroju na robótkowanie, chociaż wieczorami ręce musiały coś robić i robiły, tylko o tym nie pisałam, bo stary komputer nie bardzo ma ochotę na współpracę i bardzo rzadko z niego korzystam.
To, co zdołałam zrobić, postanowiłam połączyć w kilka zabaw.
Pierwszą pracę włączyłam w dwie zabawy, ale tym napisałam w drugim blogu - TUTAJ.
Jak wiadomo wszem i wobec, nieszczęścia chodzą stadami! Mam nadzieję, że limit wyczerpany i teraz może być tylko dobrze!
OdpowiedzUsuńSerdeczności ślę!🤗
Fuscilo - a no wiadomo, tylko dlaczego akurat teraz, gdy utrudnione jest swobodne poruszanie się i załatwianie różnych spraw.
UsuńTak, życzę sobie, by limit był wyczerpany. :)
Pozdrawiam ciepło.
zła passa się w końcu skończy, byle zdrowie było i tego się trzymajmy a z tymi przedmiotami to tak jest do trzech razy sztuka. Powodzenia , trzymam kciuki
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Aniu - zawsze kiedyś zła passa się kończy i mam nadzieję, że właśnie się skończyła.
UsuńNajważniejsze, to zdrowym być i więcej nic... - jak w piosence. :)
Pozdrawiam ciepło.
Oj, coś w tym jest, że przedmioty (zwłaszcza te droższe i niezbędne) lubią się psuć hurtowo.
OdpowiedzUsuńPędzę na drugi blog.
Małgosiu - wniosek - trzeba kupować przedmioty tańsze. :)
UsuńPozdrawiam ciepło.
Najważniejsze, że zdrowie dopisuje!
OdpowiedzUsuńUściski :-)
Kasiu - bo rzeczy martwe są ważne, ale zdrowie najważniejsze. :)
UsuńPozdrawiam ciepło.
Kochana, mam nadzieje, ze to juz koniec Waszych problemów, bo faktycznie duuużo ich było. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńReniu - też mam taką nadzieję. :)
UsuńPozdrawiam ciepło.
Coś w tym jest ...mnie w jednym miesiącu wywiad la pralka i zmywarka a za trochę lodówka...Ja też ostatnio nie mam nastroju do robótek, nie boję sie tak covida jak zmian które nam zaserwowano...lecę na drugi blog.
OdpowiedzUsuńPrimitive Moon - rzeczy różne "żyją" swoim życiem i nie pytają nas, kiedy nam pasuje, by odmówiły posłuszeństwa.
UsuńZawsze, każde zmiany są trudne do przyjęcia, ale z czasem można się do nich przekonać.
Pozdrawiam ciepło.
Pralka, samochód,komputer rzecz nabyta.Boli gdy się zepsują i to tak gremialnie, ale da się bez nich obyć. Najważniejsze zdrówko i cieszy mnie że z nim u Was wszystko ok.
OdpowiedzUsuńNinko - boli, bo człowiek przyzwyczaja się do rzeczy i chętnie z nich korzysta dla ułatwienia sobie życia.boli, gdy się zepsuje
UsuńDo zdrowia też się przyzwyczaja i boli, gdy się zepsuje.
Jednak ze wszystkim trzeba sobie jakoś radzić.
Mam nadzieję, że u Ciebie też wszystko gra. :)
Pozdrawiam ciepło.