Strony

czwartek, 19 czerwca 2025

Jak to rudy brzuszek może zmylić

Pisałam TUTAJ, przy okazji prezentowania obrazka z rudzikiem, że na mojej działce kręci się taki ptaszek.
Byłam pewna, że to jest rudzik, ale gdy udało mi się zrobić zdjęcie, pewność ta uleciała z wiatrem, ale od początku. 

Dwa dni temu dzień był piękny, więc postanowiliśmy pobyć na działce dłużej. 
Po pewnym czasie skończyłam swoją pracę ogrodową, a Ktosiu jeszcze przycinał duże bzy. Przygotowałam więc do grillowania kiełbaski, by nieco posilić się.
Podczas gdy kiełbaski piekły się, ja usiadłam pod parasolem nieopodal budki lęgowej i obserwowałam, co też tam się wydarzy.

Siedząc i obserwując budkę zauważyłam, że wlatują i wylatują z niej dwa różne ptaszki.
Nie trudno było domyślić się, że w gniazdku już są młode pisklęta i rodzice dokarmiają je. 

Udało mi się pstryknąć kilka fotek telefonem.
Trochę poprawiłam te pierwsze fotki - przyciemniłam, dodałam kontrast, ale i tak nie są zbyt wyraźne. 


Po powrocie do domu i obejrzeniu zdjęć na większym ekranie, okazało się, że to nie rudzik.
Zaczęłam więc poszukiwania podobnego ptaszka i... znalazłam.

Okazało się, że ptaszek, który uwił gniazdko w budce lęgowej przeznaczonej pierwotnie dla kosa, to... pleszka zwyczajna.
W opisie napisane jest, że ten ptaszek często mylony jest z rudzikiem właśnie ze względu na kolor brzuszka, ale główki obu ptaszków znacznie różnią się.

Jak doczytałam pleszka - tata, jest podobny do rudzika, ale główkę ma czarną z białą plamką na czubku.



Natomiast pleszka - mama, jest szaro-beżowa.


Oj, jakże żałowałam, że nie wzięłam aparatu, którym mogłam uzyskać lepsze przybliżenia i wyraźniejsze fotki, ale mówi się trudno, następnym razem wezmę aparat i ponowię próbę obserwacji. 

*** 
Dzisiaj byłam mądrzejsza i zabrałam aparat, a poniżej są fotki, które tym razem udało mi się wykonać.
Przy altanie mamy duży cyprys, który przycięliśmy od strony altanki, a od drugiej strony jest, jak widać  zielony.
Nie przeszkadza teraz w przechodzeniu, a jednoczenie daje cień przed altanką.
Przymocowana została na nim budka dla kosa, ale ten jej widocznie nie zaakceptował.
Jednak pleszkom przypasowała idealnie. 


Pleszka - tata  przyleciał i wylądował na ściętym, grubym konarze.


Chwilkę zastanowił się


i szybko wskoczył do budki. 


Trochę trwało nim wyskoczył z budki. 


porozglądał się, spojrzał mi w oczy [hi hi]
  

i za moment odleciał.


Po kilkunastu minutach przyleciał znów tata, zaś mama wyfrunęła z budki i ten moment udało mi się uchwycić. 


Moje obserwacje przyniosły skutek - wiem, kto zamieszkał na mojej działce.

Pleszka tata

Pleszka mama

Takie obserwacje uczą i wiem już nieco więcej o moich działkowych, skrzydlatych gościach.
To było niesamowite, tak obserwować i starać się uchwycić te momenty.

Dziękuję za każde pozostawione słowo w komentarzu. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz