Strony

środa, 31 grudnia 2008

Były, minęły i...

Były Święta i minęły, było wesoło i była zaduma - ciąg dalszy nastąpi, aż do następnych Świąt.
Były też prezenty - o jednym "prezencie z humorem" napisałam w drugim blogu, o pozostałych napiszę innym razem.

Teraz o upominku zrobionym dla koleżanki.
Przy okazji jednego z przedświątecznych spotkań rozmawiałyśmy o potrawach, nie tylko świątecznych.
Rozmawiałyśmy też o przetworach.
Pożaliła się, że któregoś roku próbowała robić dżem z aronii i coś zrobiła źle.
Dżem nie był smaczny, więc nie robiła go od tamtej pory.
Poleciłam Jej mój sprawdzony przepis.
Przed Świętami zaprosiłam Ją wraz z Mężem  na kawkę.
Przygotowałam się na te odwiedziny szczególnie.
Upiekłam piernik z dodatkiem dżemu aroniowego i przygotowałam słoiczek dżemu - jako prezent.
Wcześniej wyszyłam serwetkę.

Tu jeszcze na tamborku


Tutaj - serwetka wykończona szydełkową koronką.


Gotową serwetkę nałożyłam na słoiczek z dżemem i przewiązałam.
Przymocowałam też mini książeczkę z opisem wykonania dżemu i piernika.


Piernik zawsze wychodzi i smakuje wspaniale - tak było i tym razem.
Myślę, że  od teraz koleżanka będzie robić (z powodzeniem) dżemy aroniowe i piec pierniki.

niedziela, 21 grudnia 2008

Życzenia BN 2008



Wszystkim odwiedzającym
życzę
spokojnych, radosnych Świąt
i
szczęśliwego Nowego Roku.


Koniec przedświatecznych robótek

Zakończyłam przedświąteczne robótki.

Gwiazdki już wiszą tu i tam.



Zainspirowana aniołkami, a właściwie popiersiami aniołków widzianymi na którymś blogu, wykonałam takowe według swojego projektu.



Oprócz aniołków wykonałam też koszulkę na bombkę plastikową.
Z bombką było tak, że szukałam daleko od domu, a napotkałam całkiem przypadkiem w pewnej nieznanej mi dotąd pasmanterii.
Chyba będę częstym gościem tej nowo odkrytej pasmanterii - jest dobrze zaopatrzona.
Okazało się, że była to ostatnia taka bombka, więc kupiłam bez namysłu.

Wykonałam też stroik na okno - te
bombki kupiłam gotowe.





piątek, 19 grudnia 2008

W roli głónej... bałwanek

Zachęcona Waszymi sympatycznymi komentarzami, za które bardzo dziękuję, postanowiłam "wyprodukować" jeszcze kilka karteczek.

Ponieważ hafcików zabrakło, wykorzystałam sympatyczne bałwanki z zakupionej kilka dni temu ozdobnej taśmy.

Wyszły takie karteczki - na fotce tylko dwie, bo reszta została wysłana, gdy nie było jeszcze dogodnego światła naturalnego, by zdjęcie cyknąć.





wtorek, 16 grudnia 2008

Pod znakiem gwiazdek

Skończyłam hafciki - miniaturki i po obróbce piorąco-suszącej przystąpiłam (wieczorkiem) do tworzenia karteczek.
Tak mniej więcej wyglądał mój warsztat pracy i karteczki w połowie wykonane.
Oczywiście wykorzystałam zakupione kiedyś nożyczki do ozdobnego cięcia.



Gdy karteczki odpoczywały od moich rączek, ja zajęłam się drukowaniem życzeń, które później przykleiłam wewnątrz kartek w postaci chmurek.
Przed wysłaniem cyknęłam fotkę karteczkom - na pamiątkę.



Ta karteczka jest pierwowzorem - przy niej powstał pomysł gwiezdnego tematu z hafcikiem w roli głównej.
Ponieważ nie mogę podarować gwiazdek z nieba pomyślałam, że gwiazdki w tej postaci też będą miały świąteczną moc.
W pierwszej kartce zastosowałam ścięcie narożników, ale w pozostałych już tego nie zrobiłam.



Teraz pewnie karteczki docierają do celu swojej podróży.

niedziela, 14 grudnia 2008

Takie sobie maleństwa na kartki świąteczne

Któregoś dnia bawiłam się w projektanta i na kratkowanej kartce rysowałam świąteczne, malutkie motywy do wyszywania krzyżykami.
Później, co jakiś czas wyszywałam jeden motyw, wykorzystując w ten sposób skrawki kanwy.
Uzbierało się już kilka miniaturek i nadal powstają - bardzo przyjemnie wyszywa się takie maleństwa.
Drobiażdżki są wielkości około 3 x 3 cm.

Najpierw powstały choineczki, które minimalnie różnią się między sobą, co jest wynikiem pomyłki lub próby zmiany na lepszy efekt.



Następnie sama zaprojektowałam gałązeczkę choinkową, ze świeczką i bombeczką.
Tu zastosowałam zmianę koloru na poszczególnej miniaturce z zachowaniem kolorystyki świeczki i bombki.



W trzecim zestawie zaprojektowałam gałązkę świerkową z dużą bombką, ale jak widać jest to jeszcze robótka "w toku".


I już gotowe małe hafciki z dużą bombką.


Elemenciki mają swoje przeznaczenie - będą zdobiły kartki świąteczne.
Teraz muszę się sprężyć i pomyśleć nad wyglądem kartek, bo czas nagli - po niedzieli trzeba wysłać życzenia, by dotarły na czas.

środa, 10 grudnia 2008

Zdecydowałam, że jednak gwiazda

Obrazek, o którym napisałam niedawno, skończyłam parę dni temu.


Najpierw wyprałam go i wyprasowałam, a następnie podkleiłam flizelinę.
Dopiero po usztywnieniu zaczęłam przyglądać się i zastanawiać, jaki kształt nadać obrazkowi.
W oryginale ma on wykończenie w kształcie gwiazdy (widać na fotce), ale nie napisano o wykonaniu obramowania.
Najpierw zastanawiałam się nad ramką kwadratową i wycięłam taką ramkę z grubej kartki (taka sesja poglądowa), ale ostatecznie pomysł upadł.
To samo stało się z ramką prostokątną.
Miałam również na myśli ramkę sześciokątną lub ośmiokątną.

Jednak kształt gwiazdy korcił niesamowicie i myśl nie chciała opuścić mojej łepetynki.
Gdy zrobiłam formę w kształcie gwiazdy, jak w projekcie gazetowym, okazało się, że zewnętrzny zarys gwiazdy wychodzi poza kanwę (no za mało jej ucięłam, uff!).
Gdy zmniejszyłam zarys gwiazdy, to wcięcia bliższe środka wchodziły na obrazek i coś byłoby wycięte.
Wpadłam na pomysł kompromisowy - będzie gwiazda, ale ramiona jej będą mniej szpiczaste.
Dzięki temu wilk (znaczy ja) syty i owieczka (z obrazka) cała.

Niestety nie dysponowałam ramką w kształcie gwiazdy, więc wykorzystałam złotą tasiemkę i przyszyłam ją na obwodzie wyciętego obrazka.
Z efektu jestem bardzo zadowolona, a obrazek znalazł już swoje miejsce na ścianie.


poniedziałek, 8 grudnia 2008

Kwiatek - serwetka

Nie zapomniałam o serwetce z elementów.

Po prostu czekała ona na inne, które robiłam na drutach.
To się nazywa oszczędność, ponieważ tym sposobem mogłam zużyć krochmal do usztywnienia kilku serwetek a nie tylko tej jednej.

Serwetka jest w kształcie kwiatka o ośmiu płatkach.
Jej średnica wynosi 39 cm.
O łączeniu elementów pisałam wcześniej.

Z elementami mam tak, że najpierw je zrobię i czekają one dość długo, aż przyjdzie natchnienie na ich połączenie.
Zwykle (a rzadko robię coś z elementów) zaczynam łączenie bardzo opornie, ale gdy już się  rozkręcę, to sprężam się, by jak najszybciej zobaczyć efekt.

Z jakim kwiatem można skojarzyć tę serwetkę?


Przy okazji - zapraszam na kawkę :)

poniedziałek, 1 grudnia 2008

Zaplanowane... wykonane

W sobotę zostały wykonane ostatnie prace w ogródku.
Gdy wyruszaliśmy na działkę, było sucho i bezwietrznie czyli całkiem przyjemnie.

Przycięłam róże, a mąż usypał kopczyki.
Pod koniec pracy zaczęło coś spadać z nieba.
Najpierw takie coś białe, drobne jak kaszka, później doszły przezroczyste krople i zrobiło się mniej przyjemnie.
Nie zdążyłam ściąć suchych badylków po ostatnich, przekwitniętych kwiatach, ale to mogę zrobić wtedy, gdy nie będzie padać.
Teraz będziemy odwiedzać ogródek po to, aby dokarmiać ptaszki.

Pstryknęłam parę fotek - znak zakończonego sezonu działkowego.

Usypany niewielki kopczyk jest wynikiem doświadczeń poprzednich lat.
Jest on wystarczający, ponieważ u nas nie ma wielkich mrozów.
Widać ślady przyprószenia białą substancją, która na początku spadała z nieba.
Rurki stanowiące część podpórek dla róż zostały trochę nadgryzione przez rdzę, ale mąż zaradzi temu wczesną wiosną i znów będą one w dobrej kondycji.
W narożniku fotki widać przekwitający pierwiosnek - na ironię?



Chwilkę po przyprószeniu białymi drobinkami, z nieba zaczęły spadać krople deszczu.
Część z nich zawisła na gałązkach niczym perełki.



Zawsze staram się zwlekać z przycinaniem róż, aby mogły kwitnąć jak najdłużej i cieszyć swym widokiem, gdy wpadamy na działkę wykonać jakieś jesienne prace.
Wśród kwitnących były jeszcze róże czerwone, ale różowe były w lepszej kondycji, dlatego postanowiłam wziąć je do domu.



W domu, w innej scenerii i przy innym świetle, różowe róże wyglądają inaczej, ale nadal są piękne.
Pod wazonikiem znajduje się frywolitkowa serwetka, którą wykonała Ewcia116.
Jest to kolejna okazja, by przedstawić autorkę niespodzianki, którą kiedyś otrzymałam.
Ewcia pewnie już zapomniała o serwetce, a ja jeszcze raz (przy tej okazji) dziękuję za ten śliczny, pracochłonny drobiazg.




środa, 26 listopada 2008

Chcę zapomnieć oraz 2 odsłona obrazka

Ostatni tydzień był okropny, okropny i mało robótkowy.
Chcąc o nim jak najszybciej zapomnieć, krótkie lub dłuższe chwile przesiadywałam przy komputerku i odwiedzałam znajome blogi.
Sporo się u Was dzieje; tyle ciekawych nowości, tyle piękności, że oglądanie ich pozwoliło mi oderwać się od tego, co działo się u mnie.
Dobrze, że jesteście i, że w każdej chwili mogę Was odwiedzić i zapomnieć o troskach.

Tygodniowy zastój sprawił, że szydełko i wyszywanie odłożone zostało na bok, a jedynie trochę za druty chwytałam...

Obrazek, który zaczęłam wyszywać jakieś dwa tygodnie temu, czeka na złotą nitkę, po którą wybiorę się dopiero jutro - wcześniej nie zauważyłam jej braku.

Oto druga odsłona obrazka:




wtorek, 18 listopada 2008

Kwadratowy tamborek i 1 odsłona obrazka

Kwadratowy tamborek spisuje się na medal.
Co prawda miałam przerwę (weekendową - z konieczności) w robótkowaniu, ale w dwa słoneczne dni trochę udało mi się wyszyć.


Schemat obrazka, o którym wspominałam, zaczerpnęłam z gazetki "Kram z robótkami" (12/2006 r.).
Proponowana mulina to: DMC i Anchor.
Ja zastosowałam Ariadnę, więc odpowiednie kolory dobrałam wyszukując w innych tabelkach, podających trzy zamienniki. Te kolory, których nie znalazłam dobrałam na zasadzie podobieństwa z wydrukiem.

piątek, 14 listopada 2008

Zapomniane elementy i sposób łączenia

Jedną z dwóch robótek szydełkowych, o których wspominałam wcześniej, jest łączenie elementów serwetki.
"Zapomniane" elementy czekały, czekały, czekały...
Bardzo rzadko wykonuję coś szydełkowego z elementów, dlatego tak trudno mi zabrać się za ich łączenie, gdy już jakieś zrobię.

Sympatyczne e-maile (za które ślicznie dziękuję) sprawiły,  że temat elementów powrócił.

W mailach proszono mnie o opisanie sposobu łączenia elementów serwetek.
Zamiast robić nowe elementy, pomyślałam, że to dobra okazja by stworzyć coś z tych drobiazgów, które czekały na wenę.

Do utworzenia serwetki wybrałam 8 z 20 małych elementów i ten jeden większy, a łączenie przebiega tak:

1. W małym elemencie wykonuję ostatnie okrążenie


2. Przyłączam do elementu środkowego.

Uwaga.
Łączenie wykonać można zależnie od potrzeby oczkiem ścisłym, półsłupkiem, słupkiem jedno bądź wielokrotnie nawijanym itd.
Można zahaczać łączenie w konkretnym oczku i wtedy jest ono "sztywne" lub (w przypadku łączenia z łańcuszkiem) przeciągnąć pętlę pod łańcuszkiem - wówczas łączenie (nazwijmy "swobodne") przesuwa się, co daje lepszy efekt przy naciąganiu serwetki.


W tym konkretnym przypadku do połączenie zastosowałam słupki i półsłupki.

Najpierw wykonałam kilka oczek łańcuszka, następnie wkłułam szydełko w środkowy słupek wachlarzyka elementu środkowego serwetki,

wykonałam słupek


i ponownie kilka oczek łańcuszka, by wrócić do małego elementu.
Powtórzyłam czynność łączenie w jeszcze jednym punkcie


3. W przypadku przyłączania kolejnego elementu, łączenie ze środkiem jest takie jak opisane wyżej.
Łączenie małych elementów ze sobą wykonałam według napisanej w uwadze metody "swobodnej", przy czym w dwóch miejscach zastosowałam półsłupek, a w trzecim - bliżej elementu środkowego - słupek.


Pierwsze okrążenie już wykonane i zastanawiam się, czy pozostawić serwetkę na tym etapie, czy dołączyć drugie okrążenie.
Jaką podejmę decyzję, okaże się po niedzieli, ponieważ w weekend czekają mnie inne ważne sprawy.

Uwaga!
Gdy skorzystasz z powyższej instrukcji, podaj mój blog (link do notki), jako źródło inspiracji i pomocy do wykonania Twojej robótki.

środa, 12 listopada 2008

Niespodzianka od Ktosia

Jakiś czas temu, pokazałam Ktosiowi (na jakiejś stronie w sieci) kwadratowy tamborek.
Parę dni temu mąż położył przede mną na stoliku dwie rameczki.
Szkoda, że nie postawił też lustra, abym mogła zobaczyć swoją minę - byłam totalnie zaskoczona i uradowana.
Ktosiu był dumny, że zrobił mi taką niespodziankę.

Nie miałam jednak okazji użyć mojego nowego "sprzętu" do wyszywania, ponieważ zajmowałam się w większości robótkami na drutach, a jeśli chodzi o wyszywanie, to królowały drobiazgi formatów mniejszych niż mniejsza ramka.
Teraz postanowiłam wykonać obrazek, który czeka na swoją kolej już ze dwa lata, ale tak to już jest, że wszystko ma swój czas i miejsce.
Dzień zapowiada się słoneczny (wyszywam tylko przy świetle dziennym), więc założyłam kanwę i w wolnej chwili postawię pierwsze xxxx.



Tamborki są proste w wykonaniu - to są słowa męża.
Potrzebna jest rurka, którą przycina się na odpowiednie długości i kilka sztuk kolanek.
Więcej pracy wymagają nakładki zaciskowe, których cięte brzegi należy przeszlifować, by były gładkie.

Ponieważ został jeszcze spory odcinek rurki, mąż obiecał przyciąć jeszcze jeden komplet boków - dłuższych, dzięki czemu będzie możliwa kombinacja wielkości ramek prostokątnych.

Rurki są plastikowe, półcalowe, ale średnica rurek na nakładki- zaciski jest minimalnie większa.
Długości rurek dopasowuje się według uznania.
Takie rurki i kolanka można kupić w sklepach z materiałami budowlanymi.

Temu, kto wymyślił kwadratowy tamborek
należą się słowa uznania i podziękowania.

piątek, 7 listopada 2008

Rozgrzewający, ostry...

Jesień i zima sprzyjają gotowaniu potraw o walorach rozgrzewających.
Mam w moich zasobach wycinane z różnych gazet i zebrane w segregatorze przepisy potraw, które przy pierwszym czytaniu wydały się być smaczne.
Właśnie wśród tych przepisów znalazłam jedną z wielu, wersję gulaszu węgierskiego, ale po przeczytaniu stwierdziłam, że kiedyś dorzuciłam przepis do zasobów pewnie ze względu na ogólny zarys.
Modyfikując ten bazowy przepis uzyskałam to, co bardzo mi posmakowało.
Nie tylko mi zresztą.
Ważne - zamiast wieprzowego mięsa gulaszowego (wołowego nie ma w mojej kuchni), zastosowałam schab, który najczęściej kojarzony jest z kotletami.
Zapisałam nową - moją - wersję gulaszu, wydrukowałam i wpięłam do segregatora
Teraz dodaję przepis do moich Smaczków - być może komuś posmakuje.

Ostry gulasz ze schabu
Składniki:
2 duże cebule,
2 ząbki czosnku,
2-3 łyżki oleju,
1/2 kg schabu,
1 mały koncentrat pomidorowy,
1 żółta papryka,
2 listki laurowe,
1/2 l rosołu warzywnego (instant),
1 łyżeczka kminku,
sól,
pieprz,
1 łyżeczka chili,
1 szkl. czerwonego, wytrawnego wina,
natka pietruszki do dekoracji.

Wykonanie:
Cebulę i czosnek obrać.
Cebulę pokroić w półkrążki, czosnek posiekać.
Paprykę opłukać, przekroić na pół i usunąć gniazdo nasienne.
Pokroić paprykę w cienkie paski.
Mięso umyć, osuszyć papierowym ręcznikiem i pokroić w niedużą kostkę.
W brytfance rozgrzać olej i na średnim ogniu obsmażyć mięso mieszając, by nie przywarło.
Po kilku minutach dodać cebulę i połowę czosnku, zrumienić cały czas mieszając.
Dodać koncentrat, chili, paprykę i listki laurowe, przyprawić solą oraz pieprzem.
Wlać rosół i czerwone wino, przykryć i gotować na małym ogniu przez 1 i 1/2 godz.
20 minut przed końcem gotowania dodać kminek, pozostałą część czosnku i ponownie przyprawić solą pieprzem i chili - do uzyskania pikantności.
Jeśli zachodzi potrzeba, można lekko zagęścić.
Ja zagęściłam mąką (1 łyżka mąki rozmieszana w 1/3 szkl. zimnej wody).
Można podawać gulasz z ryżem, kaszą lub ziemniakami.
Dodatki według uznania.
Polecam (mi najlepiej smakuje) z ryżem ugotowanym na sypko i ogórkiem konserwowym.
Smacznego!!!

piątek, 31 października 2008

Takich chwil nie zapomina się

To była krótka, ale jedna z tych najprzyjemniejszych chwil, gdy z wirtualnego świata przenosimy się do realu.

Wczoraj, wieczorem uścisnęłyśmy się z Fusillą (http://fusilla.blox.pl) tak, jakbyśmy znały się od wieków, a stanęłyśmy oko w oko (na żywo) właśnie w tym momencie.
A było to tak - w poniedziałek wieczorem otrzymuję wiadomość, że będzie Ona przejeżdżać nieopodal mojego miejsca zamieszkania i chce wstąpić, by coś przekazać - niespodziankę.

Miałam więc dwa dni na przygotowanie mojej niespodzianki.
Pomyślałam, że takim miłym prezentem może być zakładeczka, a ponieważ zbliżamy się do okresu świątecznego, dobrym motywem jest choineczka.

Tak (w jeden wieczór) powstała zakładeczka-choineczka, którą następnego dnia nakrochmaliłam.



W czasie, gdy choineczka schła, zaprojektowałam kartkę - wodny obraz haftu krzyżykowego.
Do ozdobnego przycięcia brzegów kartki posłużyły mi nożyczki zakupione parę dni temu.



Wewnątrz kartki wydrukowałam aforyzm (myślę, że trafny), który wyszukałam w "Wielkiej Księdze Mądrości".
Oto on - w pewien sposób wiąże się z zakładeczką:

"Temu, kto lubi czytać, nigdy nie zabraknie wiernego przyjaciela"- Władysław Orkan

Przy okazji przeszukiwania Księgi, natknęłam się na bardzo ciekawy i wymowny aforyzm:


"Nie zrywaj brutalnie przyjaźni, bo chcąc ją znowu nawiązać, natkniesz się na węzeł" - Lion Feuchtwanger

Niespodzianką od Fusilli okazała się książka dotycząca moich zainteresowań ogródkowych.
Jest to praktyczny poradnik dla każdego ogrodnika pt. "Piękny ogród bez wysiłku", bardzo ładnie wydany przez Reader's Didest.



Wiem, że Fusilla przeczyta ten wpis dopiero za kilka tygodni - po powrocie do domu, ale muszę napisać już teraz.

Fusilla - dziękuję Ci prześlicznie za ten kilkuminutowy kontakt w realu i za niespodziankę, z której pewnie nie raz skorzystam.

Choć ogródkiem zajmuję się już od wielu lat, to przeglądając książkę pewnie natrafię na coś dla mnie nowego.

środa, 29 października 2008

Haftowana latarenka

Skończyłam kolejny obrazeczek, który trafia do pudełka, gdzie poczeka na zagospodarowanie.
Ponieważ nie mam nastroju do pisania, zamieszczam tylko fotki.







poniedziałek, 27 października 2008

Aniołek kolejny raz

Są takie motywy, do których wraca się po jakimś czasie.
Wyszyłam aniołka 2 lata temu na kanwie sztywnej, siatkowej (gobelinowej).
Później wyszyłam jeszcze dwa i cała trójka wysłana została w kartkach świątecznych do bliskich mi osób.

W tym roku zmieniłam kanwę oraz (minimalnie) odcienie kolorów muliny.

Rozkręciłam się krzyżykowo i jakoś nie potrafię tego przerwać, a powinnam - szydełko zaczyna przypominać  o sobie coraz częściej.

Jeszcze nie wiem, jak zagospodaruję wyszywankę w tym roku.
Mam kilka pomysłów, ale ten właściwy musi wyklarować się - może będzie to typowy obrazek, a może coś innego.

Żółtym kolorem wyszywałam przy filiżance kawy.
Jak widać nie wyszywam zbyt szybko, ale choć czas biegnie szybko, to nikt mnie nie goni.
Przecież robótki mają być i są przyjemnością, a nie pracą akordową.


Jeszcze dwa zapomniane iksiki i krzyżykowanie skończone.

Pozostało "narysować" kilka kreseczek i wyszywanka gotowa.


Wyszywanka została poddana praniu, prasowaniu i teraz poczeka na zrealizowanie jednego z pomysłów.

Ledwie (22.09.08.) skończyłam wyszywać aniołka, a kolejny obrazek "wskoczył" mi w ręce i już jest w połowie gotowy.

piątek, 24 października 2008

Przesyłka spodziewana

nadeszła wczoraj, gdy nikogo nie było w domu.
Po powrocie, znalazłam w skrzynce awizo.

Dziś odebrałam przesyłkę, tym razem oczekiwaną - upominek - wyróżnienie za choineczkę wyszytą w zabawie.

Oto, co było w kopercie:


Małgosiu, jeszcze raz dziękuję.

Miś jest bardzo milusi i pewnie niedługo zostanie zagospodarowany.

czwartek, 23 października 2008

Takie mini, takie śliczne

Będąc w jednym ze sklepów, zobaczyłam takie małe, miniaturowe koszyczki.
Nie mogłam się od nich oderwać i zanim dobrze pomyślałam, co z nimi można zrobić, już kilka było w koszyku sklepowym.

Czyż one nie są śliczne?

Koszyczek w całej okazałości na mini serwetce wykonanej na drutach.


Położyłam 1 PLN przy koszyczkach - dla porównania wielkości.


Pewnie umieszczę w nich jakieś smakołyki i powieszę na choince.
Do czego jeszcze można je wykorzystać?

wtorek, 21 października 2008

A to dopiero niespodzianka!

Wczoraj w domofonie odezwał się listonosz, że jest dla mnie przesyłka polecona.
Nie byłam tym zdziwiona, ponieważ oczekiwałam na przesyłkę od MałgosiP za moją choineczkę.
Moje zdziwienie pojawiło się dopiero, gdy zobaczyłam skąd przesyłka nadeszła.
To nie było to, na co czekałam.

To dopiero było zaskoczenie!!!

Otworzyłam kopertę, a moim już okrągłym i wielkim ze zdziwienia oczom ukazała się jej zawartość.
Jak już wiadomo, zawsze mam łzy w oczach, gdy się wzruszam - teraz nie mogło być inaczej.

To kalendarz na przyszły rok, ale JAKI KALENDARZ!!!

ROBÓTKOWY - SKARPETKOWY!!!

W każdym miesiącu prezentowane są inne skarpety, a na końcu kalendarza są opisy i schematy.
SUPER!!!
Co prawda opisy są po angielsku, ale to może mnie zmobilizuje do przypomnienia sobie języka, a poza tym od czego mam koleżanki znające ten język. Jestem pewna, że gdy zajdzie potrzeba, pomogą mi w tłumaczeniu.


Dopiero teraz zrozumiałam pytanie zadane mi (podstępnie) w mailu, czy lubię robić skarpety.
Bardzo, bardzo, bardzo dziękuję za ten wspaniały kalendarz.
A komu?
A Hrabinie!
Jesteś kochana! Sprawiłaś mi ogromną radość tą niespodzianką.
Przez cały rok, kalendarz będzie przypominał mi ten dzień, gdy rozpakowałam przesyłkę.
Jeszcze raz wielkie dzięki!
Nowy kalendarz zajmie miejsce poprzedniego, który nadszedł do mnie w styczniu od Motylka.
Obiecałam, że przy różnych okazjach będę wspominać otrzymane kiedyś podarki, o których nigdy nie pisałam. To jest właśnie jedna z okazji.

Przez ten rok podziwiam piękne widoki Oregonu i przypominam sobie angielskie nazwy miesięcy i dni tygodnia. Obecnie podziwiam Ecola State Park.


Motylku - jeszcze raz bardzo dziękuję Ci za ten kalendarz. 


Dziewczyny - jesteście wspaniałe i kochane, i dziękuję Wam za te miłe chwile wzruszeń.

piątek, 17 października 2008

Krzyżykowo..., krzyżykowo mi

Haftując choinkę, tak rozkręciłam się krzyżykowo, że postanowiłam pozostać w temacie xxxx.

Tak sobie pomyślałam, że wyszyję trochę drobiazgów - do pudełka.
Znaczy, że one, te hafciki, będą leżały sobie w pudełeczku i czekały na swój czas, a mój pomysł na zastosowanie.
Dlatego też będą tylko fotki hafcików, a gdy przyjdzie wena i zostaną zagospodarowane, wówczas odniosę się do odpowiedniej notki.

Oczka wydobrzały, ale chyba już lepsze nie będą, dlatego wyszywanie będzie moim zajęciem tylko i wyłącznie w godzinach dziennych, przy dobrym świetle zza okna.

Pierwszy z hafcików, to ptaszki.

Tak wyglądał hafcik kilka dni temu, a dokładnie 12.10.


A tak wygląda dzisiaj


Oryginalny schemat przewiduje gwiazdki, jednak ja wstrzymam się z ich wyszyciem, bo może będę miała inny pomysł, np. słoneczko zachodzące.

Jak widać, moje krzyżykowanie postępuje powoli w porównaniu z prędkością prac innych blogowiczek.
Mi to absolutnie nie przeszkadza - każdy pracuje własnym tempem, a ja tylko podziwiam.
Poza tym ciągle robię  kilka rzeczy na raz.
Obecnie robię firankę na drutach i niedługo będzie kolejna odsłona.

W czasie, gdy nie wyszywałam choineczki i odpoczywałam od monotonii firanki, wykonałam małą serwetkę.

Jedynie szydełko ma dłuższy odpoczynek, ale pewne zobowiązanie sprawia, że niebawem i ono trochę popracuje.

czwartek, 16 października 2008

Nadany tytuł - Choinkowa Miss Świątecznego Światła Pokoju

Taki tytuł, mojej choineczce nadała MałgosiaP.

MAŁGOSIU
- bardzo serdecznie dziękuję za pomysłowy temat i za cudowną zabawę.
Jestem przekonana, że sprawiłaś niezłą frajdę wszystkim uczestniczkom.
Jestem też pewna, że wiele osób, które nie brały udziału w zabawie również stworzyły swoje dzieła i także dobrze się przy tym bawiły.

Jesteś WSPANIAŁA!!!
***
WSPÓŁUCZESTNICZKI ZABAWY
- gratuluję pomysłów i ich realizacji w wykorzystaniu tego samego schematu choineczki.
Zwycięzcom biję wielkie brawa.
Miło było z Wami konkurować.
Mimo, że sama brałam udział, miałam swoje faworytki i...  miałam rację.
Jeszcze raz serdeczne gratulacje dla WSZYSTKICH, które brały udział w zabawie.
***
Brałam udział nie dla nagrody lecz dla dobrej zabawy i bawiłam się wspaniale,
a wyróżnienie mojej pracy traktuję bardzo szczególnie.
Nic więcej nie napiszą, bo się wzruszyłam.
Małgosiu - bardzo, bardzo dziękuję za to wyróżnienie. 


Zdjęcie pochodzi z (byłego już) blogu Małgosi,
gdzie  było podsumowanie zabawy