Ślady przeszłości
Zaczęłam intensywnie myśleć, jaką przeszłość wziąć pod uwagę.
Zastanawiałam się, czy poszukać czegoś z czasu, gdy mnie jeszcze nie było na świecie...
Czy znaleźć coś z lat młodości (do czasu pełnoletności), czy raczej sięgnąć pamięcią do lat, gdy byłam już samodzielna i niezależna.
Przeważyło to ostatnie, ponieważ gdzieś w głębi serca tkwi to, co przeżywałam w tamtym czasie.
Był to czas, gdy brakowało wszystkiego..., gdy podstawowe produkty spożywcze (i nie tylko) można było kupić jedynie po okazaniu odpowiednich talonów.
W sklepach z odzieżą, z tkaninami, z różnym sprzętem... było pusto...
Gdy pojawiał się jakiś towar, tworzyły się długaśne kolejki...
Dużo mogłabym pisać, jak było, ale to już przeszłość... teraz bez kolejki można przebierać i wybierać w różnorodnych artykułach spożywczych i przemysłowych.
Wyszperałam z moich "pamiątkowych" zbiorów kilka z premedytacją niewykorzystanych kartek, ale pozostawionych na pamiątkę...
Te kartki, to właśnie ślad niezbyt przyjemnej przeszłości, ale mimo trudności i problemów, jakie wówczas były na porządku dziennym, nie brakuje z tamtego okresu miłych wspomnień...
O tych kartkach wiele osób wolało już zapomnieć, a znaczna część osób, zwłaszcza młodych, nawet nie wie, że takie kartki istniały.
Postanowiłam je przypomnieć, ale na zdjęciu nie ma wszystkich kartek, ponieważ nie wszystkie udało mi się zatrzymać.
Mam w dokumentach zezwolenie na pobyt w Kuźnicy, jako w strefie nadgranicznej, co jest śladem, że w tamtym czasie nie można było tak sobie pojechać nad morze, przebywać tam do woli i poruszać się poza zgłoszone miejsce pobytu.
Jednak fotki dokumentu nie umieszczę, bo musiałabym sporo danych zamazywać i dokument wyglądałby nieciekawie, ale wspominam o nim przy okazji tego tematu.
Z tamtego czasu mam serwetki - bieżniki, które wyszywałam na tkaninie jutowej, bo nie było kanwy, płótna lnianego... i nie było też tylu różnych nici do wyszywania i tylu kolorów, co dziś.
Do tego bieżnika są jeszcze mniejsze serwetki z mniejszym motywem kwiatów.
Do poniższej serwetki jest bieżnik, ale on ucierpiał nieco od papierosów spadających z popielniczki, gdy zajęta jakąś pracą papierową albo robótką zapominałam o papierosie, bo wtedy trochę popalałam, a juta łatwo się przypala.
Nie przypuszczałam, że gdy nie będzie już kartek na papierosy, to ja (przekorna dusza) przestanę palić. :)))))
Dzięki tej zabawie i temu tematowi, powspominaliśmy sobie z Ktosiem tamte czasy..., oczywiście wspominaliśmy tylko te miłe sytuacje. :)
Zapraszam do wspomnień... tych sympatyczniejszych mimo wszystko... :)
Taką kartkę na mięso też mam jedną w swoich zbiorach pozostawionych na pamiątkę. Osobiście wiele razy jako dziecko stałam pół nocy w kolejce żeby cokolwiek dostać a i tak jak doszłam do kasy to często już brakło...
OdpowiedzUsuńOj wzruszyłam się,kolejki,kartki ale na wszystko starczyło czasu.(nie żebym to pochwalała),inne czasy.
OdpowiedzUsuńTeż haftowałam na jakiś włosienicach,sztywnikach,takie komplety były modne tkzw "kawowe",bieżnik i 6 serwetek.
Też mam kilka kartek schowanych na pamiątkę.
OdpowiedzUsuńKiedy przy jakiejś okazji pokazałam je moim dorosłym już dzieciom to przeżyły szok - choć malutka córka stała (w wózku) często ze mną w kolejce dla uprzywilejowanych.
Pozdrawiam serdecznie :)
To były trudne i często upokarzające czasy.U mnie najbardziej brakowało mięsa.Spędzało mi to sen z powiek .Pomyśleć że od już wielu lat jestem wegetarianką.
OdpowiedzUsuńPrzypominam sobie jakie wrażenie na mnie zrobiły sklepy w Budapeszcie.Ja nie zachowałam kartek ,chciałam o nich jak najprędzej zapomnieć.Ale nie zapomnę jak stałam w kolejce w nocy żeby kupić kawałek mięsa na kartki.
Wtedy jeszcze nie wyszywałam ,robiłam na drutach głównie z włóczek z odzysku pruło się stare rzeczy.
Pozdrawiam ciepło.
Ja pamiętam, że mama kupowała nam czasem cukierki czekoladowe w urodziny na kartki,chyba zamiennie za cukier,ale nie jestem pewna. I że kiedyś stałam w długaśnej kolejce po chleb i od tego stania, albo z głodu zemdlałam.Ocknęłam się na zapleczu jak sprzedawczyni pytała co chciałam,musiało być ich wtedy w pracy kilka bo do domu mnie odprowadzono razem z zakupami.I pamiętam,że trudno było dostać grube zeszyty,tylko były takie cienkie w bladoniebieskich okładkach.
OdpowiedzUsuńKartek juz nie mam ale kilka(naście) banknotów się zachowało;)
OdpowiedzUsuńMam tyle różnych pozostałości minionych czasów, że ostatnio czuję się jakbym mieszkała w muzeum.
OdpowiedzUsuńJedynym miłym akcentem tych wspomnień jest dla mnie prosty fakt, że wtedy byłam młoda. Poza tym to raczej złość, że musieliśmy żyć i funkcjonować w takim upokarzającym systemie.
Z kartek została mi tylko jedna (na mięso)- chyba nie wykupiłam, bo właśnie urodziłam córkę, a mój mąż zupełnie nie nadawał się do zdobywania zakupów.
Niewątpliwie jednak to prawdziwe ślady przeszłości ... a jakie wywołują dziś emocje!
Pozdrawiam :)
PS Z robótkowych pamiątek pozostały mi zaledwie pojedyncze rzeczy zrobione na drutach, bo o hafcie nawet nie myślałam, a za szydełkiem nigdy nie przepadałam.