Moje robótki - blog o wyszywaniu, szydełkowaniu, papierowej wiklinie, kartkach okolicznościowych oraz o ogródku i urokach natury.
Strony
niedziela, 30 sierpnia 2020
Interpretacja sierpniowego przysłowia nr 1
1. Jeśli nie możesz mieć tego, co najlepsze, zrób najlepszy użytek z tego, co masz.
2. Gdy za dużo murarzy, dom staje się krzywy.
Przysłowie nr 2 interpretowałam wcześniej - TUTAJ.
A teraz będzie dłuższa historia interpretacji przysłowia nr 1.
Nie mogę mieć oryginalnych obrazów znanych twórców z prostego powodu - nie stać mnie.
Stać mnie jednak na wykonanie moich własnych obrazków, które haftuję wykorzystując dostępne schematy.
Wykonana ostatnio żaglówka haftem matematycznym (klik), przypomniała mi, jak przyjemna jest ta technika haftu.
Dzisiaj prezentowane hafty powstały bez schematów, a jedynie z mojej wyobraźni i z pewnymi ograniczeniami - o nich w dalszej części.
Nie mogę jednak powiedzieć, że są one jedyne, bo być może gdzieś w sieci krążą podobne wzory.
Druga część przysłowia mówi, by zrobić najlepszy użytek z tego co się ma.
Popatrzyłam na moje zasoby przydasiów i stwierdziłam, że mam:
- kolorowe kartoniki,
- różne kwiatki płaskie i przestrzenne,
- kolorowe metalizowane nici,
- ramkę, którą kiedyś kupiłam ją, bo miałam pomysł.
Pomysł rozmył się, ramkę odłożyłam do zbioru innych ramek czekających na zagospodarowanie.
Teraz ramka wpadła mi w ręce, gdy wybierałam tę, do oprawy żaglówki i... HEUREKA! - wykrzyknęłam jak Archimedes.
Ograniczenia, o których wspomniałam dotyczyły kształtów.
Wybrałam ciemnoniebieski kartonik i matematycznie wyszyłam serduszko, a właściwie dwa.
Użyłam dwóch kolorów nici - żółtozłoty i fioletowy.
Serduszko obramowałam nitką granatową.
Drugi kształt, to prostokąty, w których zastosowałam takie same kolory nitek, jak w przypadku serduszek.
Jednak po wyszyciu dwóch prostokątnych obrazków, okazało się, że popełniłam błąd i zrobiłam prostokąty większe od właściwych wymiarów.
Przygotowałam jeszcze raz prostokąty i ponownie wyszyłam, ale na obramowanie wybrałam nitkę niebieską, bardziej pasującą do jaśniejszego kartonika.
Dla porównania, wspólna fotka większego i mniejszego formatu.
Z tych większych powstaną oddzielne obrazki, być może na upominki.
A teraz... to, od czego wszystko się zaczęło, czyli RAMKA.
Nie chciałam mieć tego napisu, ale też nie chciałam przemalowywać ramki, więc po zamontowaniu haftów przykleiłam odpowiednio kwiatki i motylki.
Gotowa ramka z haftami nabrała innego charakteru.
Hafty są pod cienką folią, co bardzo utrudniało wykonanie zdjęć.
Chodziłam więc w różne miejsca, by znaleźć takie, które pozwoliło zrobić fotkę pozbawioną odbić.
I na koniec tej historii obrazek na leżąco.
Jeszcze banerek zabawy.
piątek, 28 sierpnia 2020
Wielkanoc caly rok - sierpień
Trudno czasami uchwycić prawdziwy kolor, ponieważ wszystko zależy od koloru tła, naświetlenia, koloru wyrobu...
Kolor właściwy zawieszki jest tak między fotką wyżej a fotką niżej. :))
Jak niewiele czasami trzeba, by powstał mały drobiazg, wystarczy tylko... zmobilizować się, co niekiedy trwa bardzo długo, ale najważniejsze, że w końcu udaje się. :)
środa, 26 sierpnia 2020
Rękodzieło, przysłowie i choinka
Poszukując właśnie tego czegoś na Pinterest, trafiłam na dwa nieduże, krzywe domki autorstwa Michael'a Powell'a, które od razu skojarzyły mi się z przysłowiem zaproponowanym na sierpień w mojej zabawie Rękodzieło i przysłowia.
2. Gdy za dużo murarzy, dom staje się krzywy.
Wykorzystałam nie tylko resztki muliny, ale także resztkowy kawałek kanwy.
Trzeba mocno wytężać wyobraźnię, by na powyższych fotkach dopatrzeć się tego, co widać na obrazku gotowej zawieszki.
Inne tło i inne światło zmienia kolory - dla porównania fotka wyżej i niżej.
Zawieszkę podszyłam filcem, na którym wyszyłam kilka gwiazdek, by druga strona zawieszki nie była pusta.
Jeszcze posyłam zawieszkę do Igiełki, bo prawie całość wyszyłam resztkami mulin, oprócz białej i czarnej, które uzupełniam na bieżąco.
niedziela, 23 sierpnia 2020
8 z 12 prac Rękodzielniczki
piątek, 14 sierpnia 2020
Historia moich pelargonii
Prezentując bransoletki w drugim blogu (klik), wspomniałam, że o pelargoniach napiszę tutaj.
Dzisiaj u mnie dość pochmurno, ale jest dość ciepło i to jest taki krótki odpoczynek od upałów, bo jutro upał wraca.
Tymi upałami jestem zmęczona, bo choć lubię ciepło, to nie lubię gorąca i i wysokiej wilgotności, bo to mnie osłabia i przyprawia o ból dłoni.
Przykro patrzeć na działkowe rośliny, które mimo podlewania marnieją w oczach.
Wracając do pelargonii, które mam na balkonie.
W ubiegłym roku kupiłam sadzonki, posadziłam w wielkich donicach i cieszyły moje oczy do późnych dni jesiennych.
Po przekwitnieniu, usunęłam resztę przekwitniętych kwiatów i zostawiłam jeszcze zielone liście.
Przestałam podlewać rośliny i pozostawiłam je w tych donicach na balkonie, na okres zimowy.
Nie ocieplałam donic, ponieważ moim zamiarem było z wiosną usunąć rośliny, wymienić ziemię i posadzić nowe kwiaty.
Zima okazała się mało zimowa, kilka razy przytrafiły się słabe mrozy i przymrozki, śniegu nie było, a jak coś z nieba poprószyło, to za chwilę tych niewielu płatków już nie było.
Liście pelargonii cały czas były zielone, więc dwa - trzy razy podlałam rośliny chyba intuicyjnie.
Z wiosną pelargonie zaczęły wypuszczać młode listki, więc pomyślałam, nic nie stoi na przeszkodzie przekonać się, co będzie dalej. Zawsze mogę zrobić to, co zamierzałam wcześniej.
Wyczyściłam rośliny z uschniętych i starych liści i obserwowałam...
Pod koniec lutego pisząc o pojawiających się wiosennych kwiatach na działce, pokazałam pelargonie z nowymi liśćmi.
Przypomnę fotkę.
Patrząc poczynania roślin, zaczęłam systematyczne podlewanie, przy czym co drugi raz dodawałam nawóz do pelargonii.
Przyszła pora kwitnienia i rośliny pokazały pierwsze kwiaty.
Tak wyglądały w połowie czerwca - trochę kwiatów i mnóstwo pąków.
Tutaj widać lepiej właściwą kolorystykę kwiatków.
Tak prezentowały się pelargonie pod koniec czerwca
A tak wyglądały w połowie lipca.
W nieco mniejszej donicy mam pelargonie w kolorze łososiowym.
Te rozpoczęły kwitnienie nieco później, ale donica też pełna kwiatów.
Teraz pelargonie jeszcze kwitną, ale kwiatów jest coraz mniej i nowych pączków też mniej.
Będę próbować w podobny sposób przechować je przez zimę, bo pewnie zimy w wydaniu mroźnym i śnieżnym przechodzą u nas do historii.
Czas pokaże, jak to będzie.
wtorek, 11 sierpnia 2020
Krzyżyki u fryzjera
W maju, przy okazji wyszycia zakładki z motywem kobiecym (KLIK), pokazałam początek obrazka innego motywu kobiecego.
W oryginalnym schemacie, na obrazku nie było fragmentu oka przysłoniętego przez fryzurę.
Kawałek oka dodałam, bo patrząc na całość haftu, tego mi brakowało.
Skróciłam nieco fryzurę z góry i z dołu.
W oryginale, lok wywinięty do góry sięgał ciut wyżej, a długie dolne pasmo było dłuższe o kilka cm.
Poczynione zmiany podyktowane były wielkością ramki, jaką udało mi się znaleźć w jednym z okolicznych sklepów z ramkami.
Ramka ma wymiary 40 x 50 cm, a passe-partout 30 x 40 cm.
Początkowo myślałam o rezygnacji z passe-partout, ale ostatecznie zdecydowałam o wprowadzeniu wspomnianych zmian i pozostawieniu passe-partout.
Nie żałuję.
Zbliżał się termin pierwszej (od czasu zamknięcia salonów z powodu pandemii koronawirusa) wizyty u fryzjerki, która w międzyczasie zmieniła lokal i była jeszcze w trakcie dekoracji salonu.
Obrazek przygotowałam właśnie z myślą o otwarciu nowego salonu i moich pierwszych w nim odwiedzinach.
Wręczyłam pakunek fryzjerce i miałam ogromną uciechę widząc Jej radość, gdy wyjęła obrazek z ozdobnej torebki. :)
Wpasowałam się z tym upominkiem w punkt, bo jak stwierdziła, szukała właśnie czegoś do wystroju centralnego punktu salonu.
Przyjemnie jest patrzeć na uśmiech radości obdarowanej osoby.
W drugim blogu nadal królują frywolne bransoletki (KLIK).
sobota, 8 sierpnia 2020
Kości rzucone, słonecznik i kropki w sierpniu
Gdy rzuciłam pierwszą kostkę i zobaczyłam pięć kropek, prawie podskoczyłam, nadzieja rosła, bo w rzędzie przy piątce są wytyczne: kropki, tektura, nitka, filc (ten już wykorzystałam), koralik i pianka dekoracyjna.
Jednak rzut drugiej kostki wyjaśnił wszystko - pojawiła się jedna kropka.
W diagramie na przecięciu się 5 z 1 znajduje się wytyczna KROPKI.
Kości zrobiły mi psikusa, ale ta wytyczna także mnie ucieszyła, bo właśnie przygotowywałam kartkę do zabawy u innej Ani.
Tym sposobem, rzuty kości znów połączyły zabawy u imienniczek.
Powstała kartka ze słonecznikiem i różnej wielkości kropkami, no koniecznie i z kolorem żółtym.
Nieco bliżej...
Te małe kropeczki tak się rozpędziły, że przeszły do tyłu kartki.
No to je tam przytwierdziłam. :)))
W rozłożeniu wygląda to tak...
Kartka leci zatem do dwóch Anek.
Do jednej Ani -
poniedziałek, 3 sierpnia 2020
Trzy szybkie kartki
O frywolitkowych upominkach wchodzących w skład niespodzianek napisałam w drugim blogu - TUTAJ.
Do upominków dołączone były kartki z podziękowaniem za odwiedziny i komentarze.
Kartki zrobiłam na zasadzie "jak mi w duszy zagrało", używając płaskich wycinanych elementów, jakie znalazłam w zasobach przydasiowych, m.in. otrzymanych od koleżanek blogowych.
Wykonałam bazę, a następnie przeglądając, co mam w przydasiach, wyjmowałam, układałam i bez większych zmian przykleiłam elementy uzyskując efekt widoczny poniżej.
Kartki powstały tak szybko, jak szybko przebiegła zabawa "Mam Cię".
Mam nadzieję, że kartki spodobały się adresatkom.