Borówki amerykańskie, które uwielbiam, obrodziły wystarczająco, jak dla nas.
W tym roku było ich mniej niż w zeszłym, ale kilkanaście słoiczków dżemu mam na zimę.
W czasie zbiorów cieszyliśmy się ulubionymi potrawami z borówkami (kiedyś TUTAJ o nich pisałam), o lodach i innych deserach nie zapominając.
Zebrane w minioną sobotę ostatnie borówki, wystarczyły na smakowite pierożki.
Ja wiem, że takie pierożki można jeść jeszcze późną jesienią, bo borówki są dostępne na rynku jeszcze długo po lecie, a nawet są w sklepach zimą, ale te są moje, z mojego ogródka.
Pierożki były kęskiem przedostatnim, a babeczki stały się borówkowym kęskiem ostatnim z własnymi owocami.
Ostatnie spojrzenie na borówkowe babeczki i słoneczną serwetkę, która wraz z końcem lata znika ze stolika.
Tym sposobem, ostatni kęsek babeczki z ostatnimi borówkami z działki, wpisuje się dokładnie w pierwsze przysłowie: "Ostatni kęsek najsmaczniejszy".
Myślałam o wrzosach (drugie przysłowie), ale borówki zwyciężyły.
Interpretacja jest dosłownie smakowita, bo nadzieniem kruchych babeczek jest masa borówkowo - śmietankowa z dodatkiem galaretki cytrynowej.
Tak przygotowałam masę borówkową.
Nie podaję proporcji, bo zrobiłam to "na oko" i masy zostało trochę, więc był jeszcze deser w pucharkach.
Borówki podgrzewałam do zagotowania, po czym odstawiłam garnek z kuchenki i wsypałam galaretkę.
Mieszałam do rozpuszczenia galaretki i poczekałam aż mieszanina ostygnie.
Śmietankę ubiłam na sztywno i dodałam do przestudzonych borówek z galaretką.
Wymieszałam na jednolitą masę i wypełniłam nią babeczki dekorując pojedynczymi kulkami borówek.
Tak przygotowane babeczki wstawiłam do lodówki w pojemniku, by masa stężała, a babeczki nie złapały wilgoci i nie straciły kruchości.
Przypomnę, że na wrzesień, w zabawie Rękodzieło i przysłowia 2, przypadły do zinterpretowania takie dwa przysłowia:
1. Ostatni kęsek najsmaczniejszy.
2. Wrzesień wrzosami strojny, lecz od pracy znojny.
Babeczki dodaję do galerii zadania nr 9 (TUTAJ), gdzie można zobaczyć prace wszystkich uczestniczek zabawy, a poprzez linki, poczytać na temat interpretacji przysłów.
Bardzo smakowita interpretacja przysłowia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Eluniu - dziękuję :)
UsuńPozdrawiam ciepło.
Fantastyczne zinterpretowanie przysłowie.Bardzo apetyczny post.Buziaki.
OdpowiedzUsuńUrszulo - dziękuję :)
UsuńPozdrawiam ciepło.
Splociku borówki to ja bardzo lubię, choć w moim terenie borówki są czerwone natomiast te ciemno fioletowe to jagody :-) Ale zwał kak zwał byle smaczne były :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i się częstuje tymi pysznościami :-)
Aniu - te czerwone, to borówka brusznica, a te czarne, to borówka czarna wysoka zwana amerykańską. Jest też borówka kamczacka i ta ma podłużne jagody.
UsuńPozdrawiam ciepło.
Ale pyszności, Splociku!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Małgosiu - dziękuję :)
UsuńI smacznego. :)))
Pozdrawiam ciepło.
Pychota, ja też uwielbiam borówki:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Skrawku tęczy - dziękuję :)
UsuńSmacznego :)))
Pozdrawiam ciepło.
U nas też w tym roku mniej było borówek i chyba trzeba je będzie przerzedzić, a tego nie umiem.
OdpowiedzUsuńPyszne deserki a borówki też uwielbiam;)
pozdrawiam serdecznie:)
Reniu - dziękuję :)
UsuńSmacznego :)))
O borówkach wyślę Ci informację.
Pozdrawiam ciepło.
Smakowicie się zrobiło Splociku, aż mi ślinka cieknie...mniammm:)))
OdpowiedzUsuńJa też wybrałam to przysłowie, jeszcze chwilka i się pochwalę.
Pozdrawiam słonecznie:)
Anno - dziękuję :)
UsuńCzasami trzeba sobie odrobinę posłodzić szarą codzenność. :)))
Pozdrawiam ciepło.
Mniam... zjadłabym takich pierożków :-)
OdpowiedzUsuńKasiu - teraz, to już tylko kupowane mogą być. :)
UsuńPozdrawiam ciepło.