Nie ma to, jak porządki we włóczkach, nitkach i robótkach.
Robótkowych porządków jakoś nie mogę zrobić :(
Weny brak czy cóś???
Sporo prac skończonych, ale nadal nie zagospodarowanych, kilka prac
rozgrzebanych (w toku), kilka prac skończonych, ale jeszcze nie mam aparatu,
więc nie mam jak fotek zrobić, a komórką nie lubię.
Udało mi się zrobić fotkę delfinkom, zanim aparat odmówił współpracy, ale o
nich następnym razem.
W tym roku miałam bardzo ograniczone wydatki - na robótki też :)))
W związku z tym kupowałam tylko takie materiały i tylko tyle, ile potrzebowałam,
bo zwykle kupowałam z nadmiarem.
Już miałam skusić się na nowy zakup nitek, ale zanim podjęłam ostateczną
decyzję, postanowiłam pozbierać wszystko, co było w woreczkach w różnych
miejscach nowego mieszkania, bo jeszcze nie wszystko ma swoje stałe miejsce,
jeszcze dopasowuję się do nowych realiów.
To, co pozbierałam dało mi obraz posiadanych surowców i aby to wszystko jakoś
uporządkować, musiałam kupić 3 duże pudła, bo jedno miałam już wcześniej.
Dopiero teraz zauważyłam, że zamieniłam pokrywy pudeł z prawej strony :)
W jednym pudle są włóczki maszynowe, które w kilka nitek wykorzystywałam już do
robótek na drutach.
Są tu też resztki kolorowych włóczek - czekają na swój czas :)
W drugim pudle są kordonki nitek cienkich i grubych, które wykorzystuję do
robienia serwetek oraz ozdób szydełkiem lub na drutach.
W trzecim kartonie są włóczki, które czekają na realizację przyszłych pomysłów.
Czwartego kartonu nie cyknęłam (chyba mi się zapomniało), ale w nim także są
włóczki, tyle że w pojedynczych motkach - są to pozostałości po większych
zakupach.
Tylko w pierwszym kartonie jest pojedyncza warstwa.
W pozostałych pudłach zbiory ułożone są w trzech warstwach.
Sporo tego, więc nadal pozostanę (z ciężkim sercem) przy decyzji - kupuję tylko
w wyjątkowych sytuacjach i tyle, ile potrzebuję :)))