W kalendarzu skończyło się lato, a ja wracam do wiosny, ale z latem w tle.
Przez całe upalne lato krzyżykowanie wypełniało mi dni, gdy musiałam chować się od słonecznego skwaru i burz.
Wyszukałam cztery obrazki związane z porami roku i zabrałam się za wyszywanie, a teraz postaram się przedstawić pracę nad nimi - o każdym napiszę w kilku odsłonach.
W każdej odsłonie przedstawię postępy w wyszywaniu, utrwalone aparatem, co pozwala mi na określenie czasu wykonywania poszczególnych fragmentów obrazków.
Był początek lipca, gdy zaczęłam wyszywać pierwszy obrazek.
Było upalnie i duszno, nawet na działce trudno było wytrzymać.
Nie pozostało więc nic innego, jak pozamykać okna, opuścić rolety i stworzonych warunkach słuchać audiobooków lub oglądać filmy, oczywiście z robótką w rękach.
Zaczęłam wyszywać 01 lipca i po po dwóch dniach miałam wyszyty taki kawałek.
Niektóre kolory musiałam zmienić, ponieważ po zamianie mulin nie pasowały mi odcienie.
Wiadomo, zamiana mulin przez przelicznik kolorów nie zawsze daje właściwy efekt.
Ten fragment wymagał dużej uwagi, ponieważ, jak widać, kolory rozrzucone są po kilka krzyżyków.