Dzisiaj od rana była u mnie gęsta mgła, ale przed południem rozeszła się i zrobiło się ciut cieplej, to znaczy temperatura osiągnęła minus 1 st. C.
Wybraliśmy się na spacer, by przy okazji kupić coś w warzywniaku.
W pewnym momencie usłyszałam charakterystyczny odgłos (klangor) lecących żurawi.
Niestety nie mogłam zrobić fotki, bo szybko przelatywały i zanim wyciągnęłabym komórkę, to byłyby już za daleko, a poza tym były częściowo osłonięte wysokimi budynkami, ale były to dwa spore klucze.
Przypomniało mi to jednak o zdarzeniu, które miało miejsce dokładnie 6 stycznia.
Wybraliśmy się wówczas na wycieczkę samochodem, czasami tak robimy, gdy pogoda nie sprzyja spacerom nożnym lub rowerowym.
Gdy ujechaliśmy kilkanaście kilometrów poza miasto, w pewnym momencie zobaczyłam w bocznej szybie, w oddali, jakby chmurę ptaków.
Leciały raz w jedną, raz w drugą stronę.
Jechałam dalej z myślą, że znajdę drogę, która podprowadzi mnie bliżej ptaków, ale z drugiej strony obawiałam się, że gdy pojawi się las, to tych ptaków już nie zobaczę.
Poprosiłam Ktosia, by zrobił kilka fotek komórką, chociaż wiedziałam, że aparat ten nie jest najlepszy, ale zawsze lepsze to niż nic.
O jakże żałowałam, że nie wzięłam zwykłego aparatu, którym dałoby się bardziej przybliżyć obraz.
Na przyszłość muszę o tym pamiętać.
Przez chwilę mogłam jechać powoli, zanim samochody jadące z tyłu przybliżyły się, a zatrzymać się nie mogłam, bo pobocze do tego nie zachęcało.
Skutkiem tego, zdjęcia obejmują może połowę, a może nieco mniej tej ogromnej ilości żurawi wracających do naszego kraju.
Trzeba kliknąć na fotkę, by się powiększyła i pozwoliła zobaczyć dokładniej jak dużo tam jest ptaków.
Ciekawa byłam, czy się nie pomyliłam, czy nie za wcześnie na powrót żurawi?
Poszperałam w sieci i znalazłam informacje z minionych lat, że żurawie wracają do nas od połowy lutego do połowy marca, ale przy zdarzały się lata, że przy ciepłych zimach ptaki przylatywały już 1-2 stycznia.
Dawniej, pojawienie się żurawi oznaczało szybkie nadejście wiosny, ale okazuje się, że to jednak nie wskazówka, bo właśnie łagodne zimy sprawiają, że te piękne ptaki wracają wcześniej, a wiosna i tak przychodzi o swojej porze.
Patrzcie w niebo, może zobaczycie to, co mnie się przytrafiło.
Przy okazji - bardzo dziękuję za pamięć i wszystkie piękne życzenia, które do mnie dotarły mojego "magicznego" 10 stycznia drogami różnymi, oprócz poczty tradycyjnej.
Z racji tego, że informowałam, iż nie wysyłam kartek z okazji wszelakich do czasu prawie normalnego, to i ja nie oczekiwałam kartek tradycyjnych, ale nie spodziewałam się innych przekazów. :)
Dziękuję za mailowe, wirtualne kartki i inne formy medialne oraz za telefoniczne, bezpośrednie życzenia.
Dla Was - wirtualne buziaki.
Dziękuję za każde pozostawione słowo w komentarzu. :)