Pomocyyyy (!) - bardzo chce mi się zrobić gołąbki, ale boję
się, że znów mi nie wyjdą.
Babcia zawsze robiła takie smaczne i zawsze jej wychodziły. Ja wtedy nie
interesowałam się zbytnio kuchnią w sensie gotowania. Moim obowiązkiem było
pomagać w jej sprzątaniu, zmywaniu naczyń itp.
Kiedy zaczęłam sama "pitrasić", nie mieszkałam już w rodzinnym domu,
a potem zabrakło Babci, która mogła nauczyć mnie tej sztuczki z gołąbkami.
Robiłam już według kilku przepisów z książek i czasopism, ale potrzebuję
naprawdę sprawdzonego przepisu, z dokładnym opisem wykonania - może mi w
końcu (!!!) wyjdą.
Czy mam szansę zrobić takie smakowite gołąbki, jakie robiła Babcia (???), czy
jeszcze kiedyś odtworzę ten smak (???). Nie wiem, ale będę dalej
próbować - tęsknię za babcinymi gołąbkami, za ich smakiem.
W oczekiwaniu na pomoc w sprawie gołąbków (o czym poniżej),
postanowiłam, co następuje: kupiłam twarożek i galaretki - do niedzielnej,
popołudniowej kawy, będzie smakowity sernik na zimno. Już
siedzi w lodówce
Robię go od kilku lat, od kiedy znalazłam przepis w jakimś czasopiśmie.
Trochę go przerobiłam, bo taki jest fajniejszy.
Sernik (na zimno) -
palce lizać!
Aby się delektować tym sernikiem, potrzebujemy:
3 kostki sera półtłustego (po 200g każda),
½ kostki masła (może być roślinne lub margaryna),
4 opakowania galaretek o kontrastowych kolorach (np. cytrynowa,
pomarańczowa, wiśniowa, agrestowa),
3 łyżki cukru,
puszka ananasów w krążkach (mogą być cząstki).
Do dzieła:
Masło dzielimy na trzy porcje. W małym garnku zagotowujemy szklankę wody z
1 łyżką cukru, wsypujemy i dokładnie rozpuszczamy galaretkę agrestową.
Odstawiamy do zimnej wody, aby szybciej oziębiła się.
Końcówką miksera do robienia pasty, ucieramy jedną porcję masła z
rozkruszoną jedną kostką sera. Miksując, wlewamy cienkim strumieniem ostudzoną
galaretkę. Wylewamy przygotowaną masę do małej tortownicy (średnica ok.
25cm) i odstawiamy do lodówki, aby masa dobrze stężała.
W tym czasie przygotowujemy następną porcję masy z galaretką cytrynową,
wylewamy ją na poprzednią, zastygniętą masę i ponownie wkładamy do lodówki.
Teraz przygotowujemy warstwę sera z galaretką wiśniową, wylewamy jak poprzednio
i - do lodówki.
Gdy stygnie trzecia warstwa sernika, przygotowujemy galaretkę pomarańczową,
rozpuszczoną w ilości wody zgodnie z przepisem.
Po stężeniu ostatniej warstwy sernika, układamy na niej półkrążki lub kawałki
ananasa i zalewamy gęstniejącą galaretką.
Otrzymujemy w ten sposób sernik (pychota!) o kolorowych warstwach .
Fotka wykonana przy innej okazji
- tu zastosowałam dwie warstwy serowe.
Uwaga!
Warstwy można wzbogacić rodzynkami, drobno krojonymi migdałami lub suszonymi
morelami. Można na spód tortownicy ułożyć biszkopciki, ale nie koniecznie.