środa, 28 listopada 2018

Psia natura i 18 Niedziela z fotografią

Gdy przeglądałam zdjęcia do zabaw blogowych, natknęłam się na zapomnianą fotkę, która podpowiedziała mi temat na 18 Niedzielę z fotografią:

Psia natura

Wybrałam trzy zdjęcia trzech różnych piesków.

Moje osobiste dwie psinki miały sporo zdjęć, a ta, która była u nas ostatnio, miała tych zdjęć setki.
Jej poprzedniczka nie miała tyle fotek cyfrowych, ponieważ wówczas takiego aparatu foto nie miałam i większość zdjęć jest w formie papierowej, a niektóre jeszcze czarno-białe.

Wracając do zdjęcia tematycznego, to zrobiłam je, gdy mieszkaliśmy w poprzednim miejscu.
Piesek widoczny na zdjęciu wzruszył mnie do tego stopnia, że w pewnej chwili (po kilku godzinach zaglądania przez okno) chwyciłam za aparat i uwieczniłam to, co widać.
Dzień, jak widać, był mokry, deszczowy, a piesio tak siedział przez kilka godzin. Nie ruszył się na krok i tylko przejeżdżający samochód sprawiał, że odwracał się na moment, by natychmiast zwrócić spojrzenie w poprzednie miejsce, czyli w kierunku na klatkę obok mojej.
Tak było przez kilka dni, tyle, że następne były z lepszą pogodą.
Jak się później dowiedziałam, w sąsiedniej klatce pojawiła się śliczna sunia i wszystko stało się jasne - miłość nie zna niepogody...


Moja druga Sunia była ciekawa wszystkiego, zaglądała wszędzie, gdzie nos ją zawiódł.
Gdy na stole pojawiały się jakieś smakołyki, to stawała na dwóch łapkach i starała się zajrzeć na stół, który niestety był dla niej za wysoki.
Gdy pojawiała się choinka, asystowała mi przy ubieraniu sprawdzając, co i gdzie zawieszam.
Dużo by wymieniać przypadków pokazujących jej naturę, coś tam już pisałam, a może będzie jeszcze kiedyś okazja, to znów coś o niej napiszę.
Wracając do ciekawości, to gdy tylko coś nowego pojawiło się w mieszkaniu, ona musiała obejrzeć, powąchać...
Ta fotka pokazuje jej ciekawość.


Poprzedniczka tej ciekawskiej też była ciekawa wszystkiego, ale była jej odwrotnością.
Natomiast często wspominamy, jaka była z niej kombinatorka.
Gdy był a sytuacja, że miała bardzo ograniczoną dietę, to wtedy to kombinatorstwo dawało o sobie znać.
Zdarzało się, że będąc z nami na działce podkradała z koszyka zerwane ogórki lub wyrwaną marchew.
Jeśli nie było takiej sposobności, bo nie było koszyka ze zbiorami, to zawsze potrafiła znaleźć grządkę z marchewkami i po prostu wyrywała.
Śmiechu przy tym było sporo, bo szukając pieska, zauważaliśmy, jak chyłkiem przemyka, by się gdzieś ukryć, a w pyszczku niesie marchewkę z natką.
Niestety fotki z całą rośliną nie udało się nigdy zrobić, ale trafiła się fotka z marchewką bez naci.


O tych dwóch Suniach mogłabym książkę napisać... obie były kochane i obie były wspaniałe, ale były diametralnie różne.
 

6 komentarzy:

  1. O naszych Suniach, które już teraz tylko na tęczowej chmurce siedzą, można opowiadać godzinami! :-)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fuscila - a ile śmiechu jest przy okazji wspomnień różnych sytuacji, które niekiedy były denerwujące.
      Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  2. Pieski tez maja swoje charakterki, rozne osobowosci!
    Koty tez . . .

    Pozdrawiam,
    Motylek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Motylku - w domu rodzinnym mieliśmy kilka kotków, więc wiem też nieco o charakterkach kotków. :)
      Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  3. Piękny post i świetne zdjęcia... a psinki poza wszelką konkurencją :)
    Dziękuję i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń