niedziela, 16 grudnia 2018

Stare i nowe, czyli 20 Niedziela z fotografią

Czasu coraz mniej na poszukiwaniu fotek do zabawy, ale skoro powiedziałam A, to powiem też Z, czyli dotrwam do końca zabawy, bo uważam, że tylko zły los mógłby wpłynąć na przerwanie decyzji o wspólnym bawieniu się.
Do końca zabawy zostały dwa tematy oprócz dzisiejszego i po opublikowaniu tego wpisu przygotuję sobie fotki do pozostałych tematów, by potem spokojnie zająć się pracami około-świątecznymi.

Publikując zdjęcia 19-tej Niedzieli z fotografią, El podała temat na dziś:

Stare i nowe

Tak dużo jest rzeczy starych i nowych, które pokazują upływ czasu i postęp techniki, że trudno wybrać coś jednego.
Ja skupiłam się na dwóch urządzeniach z mojego gospodarstwa domowego.

Na pierwszym miejscu postawiłam maszyny do szycia.

Zestawiłam dwie maszyny - przedwojennego Singera i obecnie produkowaną maszynę Husqvarna Viking.


Oddzielnie

Na maszynie Singer uczyłam się szyć i początki były takie, że po kilku drobnych próbach szycia, "przeszyłam" sobie palec wskazujący - oj, bolało!
Głowicę maszyny Singer mam do oddania, gdyby był ktoś chętny na jej posiadanie - jest na chodzie, tylko, że jest bez stołu.

Kolejne zestawienie, to maszyny Łucznik - moja ponad 40-to letnia i obecnie produkowana.


Oddzielnie

Myślałam, o zmianie mojej maszyny na nowszy model, ale stwierdziłam, że na tyle szycia, ile obecnie potrzebuję, to moja "staruszka" mi wystarczy, tym bardziej, że była na przeglądzie i pan ocenił jej stan jako wspaniały, jak na jej wiek. :)


Zdjęcia maszyn, które określiłam jako "obecnie produkowane", wykonałam w sklepie.

Drugie zestawienie starego i nowego, to żelazka.

Jedno z żelazek, jakie znajdują się w zbiorach mojej rodziny, to żelazko na węgiel.
Zestawiłam je z żelazkiem na stacji parowej - zdjęcie tego żelazka również wykonałam w sklepie.


Oddzielnie



Moje domowe żelazko jest zbliżone do tego nowego, tyle, że bez stacji parowej.
 

14 komentarzy:

  1. Świetne zestawienia (i oba mam pod ręką :)
    Bardzo się cieszę, że trwasz ze mną do końca zabawy - dziękuję :)
    Ja również mam maszynę Singer, na której uczyłam się szyć. Moja ma całość, czyli cały mechanizm w stoliku z bokami (to egzemplarz stojący). Natomiast nie jest w pełni sprawna, więc chętnie przygarnęłabym głowicę (jeśli to jeszcze aktualne).
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. El - dziękuję :)
      Tak już mam, że jak podejmuję się czegoś, to staram się dotrzymać słowa i tylko niezwykłe okoliczności mogą zmienić moją decyzję. Chyba z tego nie wyrosnę. :)))
      Sprawę maszyny omówimy listownie.
      Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  2. Fajne zestawienia zdjęć, dopiero po nich widać jak wszystko się zmienia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czarna damo - tak już jest, że na co dzień przyjmujemy wszelkie zmiany jak coś normalnego, nie zauważamy różnic, ale gdy zrobimy takie właśnie zestawienie, to dopiero okazuje się jak te zmiany przebiegają.
      Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  3. I couldn't resist commenting. Well written!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, a następnym razem proszę podpisać się w jakiś sposób.

      Usuń
  4. Też mam takiego starego Łucznika, a żelazko na węgiel pamiętam z domu mojej babci.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eluniu - w zbiorach są jeszcze żelazka na duszę, czyli posiadające taką część, którą rozgrzewało się w piecu i taką gorącą wkładało się do wnętrza żelazka.
      Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
    2. Żelazko na duszę też pamiętam z domu babci (drugiej).
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    3. Eluniu - tyle rzeczy pamięta się z domu Babci... :)
      Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  5. Fajne zestawienie. Obsługa dawnych maszyn i żelazek wcale nie była łatwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mięta - fakt, trzeba było się napracować, by wykonać określoną pracę przy użyciu tych wynalazków. :)))
      Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  6. Też uczyłam się szyć na Singerce,ktora byla wlasnością siostry. Potem mialam swojego łucznika walizkowego. Mam ja zresztą do dziś i ciagle jest najlepsza ze wszystkich łucznikow, ktore mam :) a mam jeszcze taką samą jak Twoja tylko,że szafkową i jeszcze młodszą z możliwością szycia dwoma igłami i kilkoma ściegami fantazyjnymi. Ale to już nie to. Z dużo w nich plastiku i udziwnień, które tylko utrudniają szycie. Jeśli chodzi o żelazka to pamiętam te z duszą i te na węgiel a osobiście mam takie całe żelazne, do grzania na blasze pieca i waży grubo ponad 2 kg choć nie jest duże.Nawet nie wyobrażam sobie prasowania nim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ninko - mój Łucznik jest szafkowy i ma tylko funkcje szycia ściegiem stębnowym i zygzakiem, przy czym można regulować jedynie szerokość i gęstość ściegów.
      Żelazko pełne do grzania na płycie kuchennej też było w zbiorach, ale gdzieś się zapodziało.
      Pozdrawiam ciepło.

      Usuń