Wpis dotyczy zabawy Rękodzieło i przysłowia 2.
Jak w tytule, żeby coś mieć, trzeba użyć pracy i wcale nie musi to być od początku do końca praca własna i nie musi to być wielka praca.
Ważna jest mobilizacja do wykonania tej pracy i osiągnięcie celu.
Ostatnio z maszyną do szycia mi nie po drodze i gdy mam coś zszyć, podszyć, doszyć..., to zabieram się do tego jak pies do jeża.
Mam ulubioną kurtkę, lekką i cienką na takie chłodniejsze dni wiosenno-letnie.
Pech chciał, że gdzieś (być może na działce przechodząc pod drzewkiem) ale do końca nie wiem gdzie, zahaczyłam i rozdarłam ją na ramieniu, a było to pod koniec marca lub na początku kwietnia.
Kurtkę miałam zamiar wyrzucić do śmieci, ale wyprałam ją i powiesiłam do szafy z myślą, że może coś wykombinuję.
Powiesiłam i zapomniałam...
Szukając czegoś do narzucenia na grzbiet, gdy po upałach zrobiło się zimno, natknęłam się na tę kurtkę, ale nie było czasu na naprawę, bo musiałam pilnie wyjść.
Jednak zostawiłam ją na widoku, by zrobić z nią coś - naprawić albo wyrzucić.
Kurtka miała przypinany kaptur, którego właściwie nie używałam, więc pomyślałam, że mogę go wykorzystać.
Wycięłam dwa elementy dopasowane do kształtu ramienia...
i przyszyłam na obu ramionach.
Kurtka została uratowana i będzie nadal moją ulubioną. :)
Ta moja praca skojarzyła mi się z jednym z przysłów w mojej zabawie, które akurat podałam jako zadanie na czerwiec.
Przypomnę oba przysłowia:
1. Żeby mieć kołaczy, trzeba użyć pracy.
2. Życie człowieka jest jak sen wiosenny, a bogactwa i zaszczyty - jak przemijające chmurki.
Jak widać, moja praca wpasowała się w przysłowie pierwsze, bo żeby nadal mieć tę kurtkę musiałam zmobilizować się i wykonać jej naprawę.
Zatem dołączam ją do galerii - TUTAJ, gdzie można oglądać prace Uczestniczek zabawy w miesiącu czerwcu.
Piekna interpretacja.Warto było dac drugie życie ulubìnej kurtce.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńUrszulo - dziękuję :)
UsuńCzasami trudno się rozstać z czymś, co właściwie jeszcze jest dobre, ale...
Pozdrawiam ciepło.
Świetna interpretacja przysłowia. Widzę, że tez zanim coś wyrzucisz trzy raz to obejrzysz. Brawo Ty ja bym chyba na taki pomysł nie wpadła. Ale fakt żeby coś osiągnąć to się trzeba nieźle napracować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Aniu - dziękuję :)
UsuńCzasami trzeba bardziej, a czasami tylko troszeczkę trzeba popracować, by osiągnąć cel.
Pozdrawiam ciepło.
Fajnie rozwiązałaś problem "dziury" - pomysłowy "Dobromir" z Ciebie Splociku:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Moteczku - dziękuję :)
UsuńPozdrawiam ciepło.
Tez mam kilka takich uluonych rzeczy, i jak cos sie im przydarzy to strasznie mi przykro. Zmyslnie wykombinowalas jak uratowac kurtke! Podziwiam niesamowita dokladnosc i schludnosc wykonania - mistrzostwo!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Motylek
Motylku - dziękuję :)
UsuńTy robiłaś wielkie prace w swoim domu i ja Ciebie za to podziwiam. :)
Pozdrawiam ciepło.
Splociku, idealnie naprawiłaś kurtkę i teraz na pewno jeszcze długo będzie Ci służyć.
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Małgosiu - dziękuję :)
UsuńWiesz, ulubione reczy trzeba ratować. :)
Pozdrawiam ciepło.
Splociku :) I w tej dziedzinie Cię podziwiam.
OdpowiedzUsuńJa już raczej nie polubię się z maszyną.
Pozdrawiam :)
El - dziękuję :)
UsuńJa z maszyną lubię się tak od czasu do czasu. :)
Pozdrawiam ciepło.
Oj to sie pewnie natrudzilas, naprawienie takiej kurtki to nie lada wyzwanie :)
OdpowiedzUsuńPrimitive Moon - dziękuję :)
UsuńMoże nie aż tak, ale trochę trudu mnie to kosztowało.
Pozdrawiam ciepło.
I wielkie brawo dla Ciebie Splociku:)
OdpowiedzUsuńKurtka uratowana, choć wiem, że naprawa nie była prosta.
pozdrawiam serdecznie
Reniu - dziękuję :)
UsuńPraca wymagała trochę kombinacji, ale opłaciło się. :)
Pozdrawiam ciepło.