Tak jak pisałam, gdy skończyłam wspominać haftowanie pór roku (TUTAJ), zabrałam się za wyszywanie obrazka, który skradł moje serce podczas poszukiwań pór roku.
Czasami tak jest, że szukając zupełnie czegoś innego, coś nagle wpada w oko, kradnie serce, zapada w pamięć... i tak długa nie daje o sobie zapomnieć, aż przychodzi moment, gdy spokojnie można tę myśl realizować.
Właśnie przyszedł ten moment u mnie i mogę zacząć wyszywać obrazek zachodu słońca.
Któż nie lubi obserwować zachodów słońca, szczególnie nad wodą - morzem, jeziorem, rzeką, gdy zachodzące słońce odbija się w tafli wody
Wtedy marzenia zaczynają szybować niczym ptaki pod niebem.
Ja zaserwuję sobie taki zachód słońca haftując obrazek, na który będę mogła spoglądać nawet przy niesprzyjającej pogodzie.
Dzisiaj pierwsza odsłona obrazka, po pierwszym tygodniu haftowania.
Zaczęłam wyszywać 01 stycznia, więc cały rok będę machać igiełką.
Też bardzo kontrastowy w stosunku do kanwy, ale przy tym czarnym już wyszytym, to taki trochę trudny, bo bardzo zbliżony i przy świetle żarówkowym... ech.
Cóż, pozostało wyszywać tylko w dzień i tylko przy oknie, przez chwilę, gdy było w miarę jasno.
Kto jak nie ja (!) uparty kozioł, nie dopnie swego.
Audiobook włączony (ostatnio książki Nicholasa Sparksa są w słuchaniu), kanwa, nitka, igła w dłoń i haftowanie staje się przyjemniejsze.
Taki efekt haftowania uzyskałam na koniec pierwszego tygodnia - 07 stycznia.
A wczoraj (06.01.2025 r.) podziwiałam z okna piękny zachód słońca wzbogacony po przeciwnej stronie o cudowną tęczę - pierwszą w tym roku.
Szkoda tylko, że bloki sąsiednie trochę przeszkodziły, by zobaczyć cały łuk od ziemi do ziemi.
Przez chwilę z jednej strony był widoczny przy ziemi - między blokami, ale z drugiej strony łuk chował się za blokiem.
Nie zdążył się utworzyć, bo przestawało padać i słońce już chowało się.
Następna odsłona haftu za tydzień i ciekawe, ile uda mi się wyszyć w tym terminie, bo kończę właśnie haft do zabawy z przysłowiami i cytatami.
Dziękuję za każde pozostawione słowo w komentarzu. :)
Ciekawa jestem tego zachodu słońca.Jest wiele pięknych wzorów do wyszycia .W łaśnie dzisiaj widziałam w sieci niewyobrażalnie piękny zachód słońca nad Bajkałem zimą oczywiście zdjęcie .
OdpowiedzUsuńMiłego wyszywania nowego obrazka -pozdrawiam
Elżusiu - zapewniam, że efekt końcowy będzie cudowny. :)
UsuńPozdrawiam ciepło.
Ciekawie zapowiada się obrazek.Tecza cudowna, pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńUrszulo - fajnie tak obserwować swoją pracę i pojawianie się kolejnych fragmentów obrazka.
UsuńA tęczę fotografuję za każdym razem - nie mogę się oprzeć. :)
Pozdrawiam ciepło.
Lubię zachody słońca :-) z przyjemnością będę podglądać ten, który wyczarujesz muliną :-) Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńKasiu - jest jeszcze kilka wzorów zachodów słońca, które mnie urzekły - może je wyszyję. :)
UsuńPozdrawiam ciepło.
Piękny będzie obrazek jak to u Ciebie zawsze Zachody słońca też lubię, ale ileż można mieć tych obrazków a uszczęśliwiać moimi wypocinami już nie chcę nikogo, ale z tym słuchaniem audiobooków dałaś w trakcie haftowania dałaś mi do myślenia. Robić dwie rzeczy na raz nie głupie jest!! Muszę pomyśleć bo to dobry pomysł jest !!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Aniu - moje ściany zapełniają się obrazkami i dochodzę do wniosku, że malowanie ścian stoi pod znakiem zapytania. :) :)
UsuńAudiobooki łączę z robótkowaniem już od kilku lat i podoba mi się to połaczenie.
Pozdrawiam ciepło.