środa, 27 maja 2009

Zakładka wiosenna

z burzą w tle.

Niebo chmurzy się przed burzą, a jaskółka fruwa.


Wiosenne niebo zachmurzone, burzowe chmury mkną w kosmicznym tempie, robi się coraz ciemniej, a ja spoglądając co chwilę w stronę okna, kończę zszywać zakładkę.

Tak było wczorajszego, późnego popołudnia.
Dziś rano wyprałam, wyprasowałam zakładkę i oto efekt.



Do wykonania zakładki zastosowałam motywy zaczerpnięte z czasopisma otrzymanego od Motylka7, z którego to czasopisma już wcześniej wykorzystałam schematy do wyszycia innej zakładki.

Mam pomysł na kolejną wyszywaną zakładkę, ale to jest dopiero pomysł, więc nie wiem kiedy go zrealizuję.
Muszę ostatnio "zakiełkowane" pomysły zapi
sać i ustalić kolejność wykonania.

piątek, 22 maja 2009

Piękne orliki

Piękne, jak co roku.

Mam ich w ogródku sporo -  są zwykłe, półpełne i pełne - w różnych kolorach.
Niektóre po przekwitnieniu muszę przenieść w inne miejsce (z tym mam coraz większy problem), ponieważ rosną zbyt blisko róż i zbyt je zasłaniają - właśnie teraz, gdy różom potrzeba światła i swobody.


Spojrzenie w niebo spod orlików - niebo za siatką linii wysokiego napięcia.

Oddaję głos kwiatkom.











środa, 20 maja 2009

Sampler, wzornik czy próbnik?...

Oto jest pytanie...

Obiecałam odpowiedzieć na zadane w komentarzu pytanie dotyczące samplera, a właściwie, dlaczego litery i liczby wchodzą w jego skład.
Gdy zastanawiałam się jak napisać tę odpowiedź,  zrodziła się taka refleksja.

Jak to jest, że mamy nasze własne określenia robótkowe i one umykają w zapomnienie, a obce nazewnictwo szybko przyjmuje się i przechodzi do codziennego stosowania?

Chyba dlatego, że coraz częściej używamy języków obcych (najczęściej angielskiego) także w innych dziedzinach.
Chyba dlatego, że w dużej mierze zaglądamy na zagraniczne strony i blogi robótkowe.
Chyba dlatego, że sporo jest osób mieszkających gdzieś TAM - w innej stronie naszej KULI i te osoby piszą swoje blogi w dwóch językach.
Może znalazłabym jeszcze parę tych "chyba", ale...

Sama uległam (kilka razy) i użyłam angielskich nazw, choć staram się poprawnie pisać w naszym języku i stosować rodzime nazwy.
Jednak postanowiłam i spróbuję nie ulegać więcej.

Wracając do odpowiedzi na pytanie - próbowałam dotrzeć do wyjaśnienia słowa sampler i oto, co znalazłam w słownikach.

Exemplum (z łaciny) - przykład, wzór
Example
(j. ang.) - przykład, wzór
Exemplar
 (j. ang.) - wzór
Sample
 (j. ang.) - próbka, próbować
Sampler
 (j. ang.) - próbnik

Jak się okazuje, wszystkie te pojęcia określają coś, co stanowi próbkę, wzór, przykład czegoś, co możemy wykorzystać w przyszłości.
Zbiór tychże próbek i przykładów określono jako próbnik (sampler), ale można też z powodzeniem zastosować nazwę wzornik.

Kiedyś nie było tylu książek i czasopism, ba, nie było Internetu ze stronami robótkowymi, z których można czerpać wiedzę, uczyć się różnych technik nie tylko w dziedzinie haftu, ale w każdej dziedzinie szeroko pojętego rękodzieła.
W związku z brakiem takich możliwości, kobiety (w przypadku haftu) wykonywały próbki różnych ściegów i przechowywały je w albumach jako wzorniki.
Ja także miałam taki album-próbnik - jeden dla haftów i później drugi dla splotów dzianin.

Pamiętam, gdy w szkole podstawowej uczyliśmy się wyszywać, najpierw ćwiczyliśmy podstawowe ściegi hafciarskie na kawałku szarego płótna, co było naszym próbnikiem.
Następnie wyszywaliśmy tymi ściegami kilka szlaczków na sporym prostokącie szarego płótna.
Po wyszyciu szlaczków, pozostało nam ten prostokąt zszyć z dwóch boków (ściegiem "za igłą"), podwinąć brzeg otworu (ściegiem krytym), wciągnąć sznureczek i tym sposobem własnoręcznie wykonać woreczek na obuwie sportowe (na gimnastykę).

Wykonywano też próbki na większym kawałku materiału w taki sposób, że w różnych miejscach grupowano małe motywy wyszyte różnymi ściegami.
Wśród próbek były także litery i cyferki, ponieważ każdy wykonany przez hafciarkę obrazek posiadał wyszytą datę zakończenia pracy nad obrazkiem oraz imię i nazwisko bądź inicjały autorki - całkiem jak w malarstwie.
Jeśli grupy próbek były odpowiednio skomponowane, to powstawał szczególny próbnik (wzornik), który nie był albumem i mógł stanowić ozdobę w postaci proporczyka, makatki bądź obrazka.

Z biegiem lat próbniki/wzorniki (samplery) zmieniły nieco charakter i przyjęły tę drugą postać - ozdoby.

Występują jako: jednokolorowe i wielobarwne; monotematyczne bądź zawierające kilka wątków.

Mają też różne układy motywów:
- element (obrazek) będący tematem głównym umieszczony na środku, a mniejsze elementy
związane z nim tematycznie, tworzą jego obramowanie;
- motywy (obrazki) jednakowej bądź różnej wielkości, rozmieszczone są symetrycznie bądź nieregularnie na powierzchni przeznaczonej na próbnik; mogą być w osobnych ramkach lub bez nich - jako plamy.

Przykłady układów motywów:
1.
 

2.

3.


Można więc przyjąć, że próbnik/wzornik:
- może być tematyczny (jak mój o kurczaczkach) lub bez określonego wątku;
- może zawierać różne techniki haftu - krzyżykowy, gobelinowy, hardanger, płaski, przestrzenny, itp., bądź tylko jeden rodzaj haftu;
- może zawierać litery i cyfry, ale nie musi;
- może być jednokolorowy lub wielobarwny;
- można obramować poszczególne motywy lub pozostawić je jako plamy;
- można oprawić go w ramkę i mieć wspaniały obrazek bądź wykorzystać jako makatkę lub proporczyk .

Jeszcze jedno - do tworzenia wzornika można wykorzystać płótno lniane (o równej grubości wątku i osnowy) oraz kanwę.

Proponuję, by zamiast nazwy sampler, zacząć stosować określenie wzornik.

środa, 13 maja 2009

Kurczakowy sampler/wzornik

Skończyłam wyszywać sampler z kurczaczkami w roli głównej.
Wyszyłam go na popielatej kanwie otrzymanej od Vivi.
Teraz obrazek poczeka na oprawę, a w przyszłym roku będzie ozdobą w okresie świątecznym.

Będzie on dla mnie szczególną pamiątką czasu, gdy wyszywałam go lewą, a przy końcu trochę prawą ręką, ponieważ miałam problem z łokciem prawej ręki i musiałam ją oszczędzać.
Ręka powoli wraca do zdrowia i mam nadzieję, że druty i szydełko niebawem "wrócą do łask".





sobota, 9 maja 2009

Bardzo lubię ten czas

Ten czas jest trochę kapryśny, ponieważ bywa chłodno/zimno, bywa ciepło/gorąco, ale nie ma burz i to najważniejsze - to lubię.
Ten czas to kwiecień i początek maja.
Ten czas, gdy przyroda budzi się po zimowym śnie, tak przyjemnie i optymistycznie nastraja, że chciałoby się góry przenosić.
Chociaż w tym roku z nastrojem było(jest) nie najlepiej, to mimo wszystko każdy rozwijający się kwiatek sprawiał i sprawia mi radość.

Bardzo lubię ten czas, gdy pojawiają się młode roślinki, wówczas jak co roku pstrykam fotki tym samym kwiatkom.
W moim ogródku nie ma większych zmian dotyczących kwiatów - mogą one jedynie zmienić miejsce pobytu, zaś kwiaty jednoroczne są rzadkością.
Gdy robię zdjęcie jakiejś roślince, zawsze wydaje mi się, że tym razem wygląda trochę inaczej, że takiego momentu jeszcze nie uchwyciłam.

Tym sposobem mój zbiór zdjęć rozrasta się w kosmicznym tempie, a ja nigdy nie mam czasu na posegregowanie ich, opisanie i stworzenie albumu, który można byłoby oglądać na dużym ekranie.
Pewnie wykorzystam sytuację i po zrobieniu porządków z gazetami, zrobię też porządki w komputerze,  skompletuję albumy zdjęciowe, co zawsze odkładałam na później.
Mam nadzieję, że gdy już uporam się z tymi porządkami, przestanę odkładać cokolwiek "na później", ale to pewnie pozostanie tylko nadzieją...

Oto kilka wybranych zdjęć z tego ulubionego czasu - gra kolorów.

Na zdjęciu są: żółty - kosaciec, czerwony - tulipan, niebieski - szafirek, zielony - listki kwiatów.



Na zdjęciu są: niebieski - szafirek, czerwony - tulipan, fioletowy (jasny) - tulipan, zielony - listki kwiatów.


Na zdjęciu są: żółty - omieg, czerwony - tulipan, zielony - listki kwiatów.



Na zdjęciu są: niebieski - szafirek, czerwony - tulipan, fiolet (ciemny) - sasanka (w głębi), zielony - jukka i listki kwiatów.



Na zdjęciu są rośliny skalne.
Skalnice i macierzanki zapełniły już poletka, natomiast nasadzone jesienią rojniki dopiero ruszają "do boju".



Na zakończenie zagadka:   Co z tego wyrośnie?


 

środa, 6 maja 2009

Czasami wychodzi na dobre

Mówi się, że "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło" i coś w tym jest, ponieważ zawsze brakowało mi czasu na zrobienie porządku z czasopismami.
Teraz, z braku możliwości aktywnego robótkowania mogę zająć się tym, co zawsze odkładałam "na później".

Kiedyś systematycznie kupowałam kilka tytułów miesięczników, a teraz zalegają one na półkach.
Półki z gazetkami robótkowymi już uporządkowałam - przy okazji okazało się, że mam kilka podwójnych numerów. Teraz robótkowe czasopisma ułożone są w segregatorach, co daje łatwiejszy do nich dostęp.

Stolik z półkami pełnymi różnych czasopism - teraz zajmuję się nim, ale jest jeszcze jeden taki.


Owszem, zaglądam na te półki, ale częściej po to, by zetrzeć kurz, bo po gazetki sięgam tylko z jednego stosu - widać, do którego.
Podsumowałam wszystkie za i przeciw, i podjęłam decyzję: gazety, do których już nie zaglądam, oddam komuś, kto wyrazi chęć ich przygarnięcia, w przeciwnym przypadku czeka je wtórny przerób.

Zanim jednak pożegnam się na zawsze z czasopismami, przeglądam je i skanuję wybrane, ciekawe artykuły.
Mając je w komputerze - może (?) kiedyś wykorzystam.

Jak widać zakaz robótkowania, a właściwie jego konieczne ograniczenie, wychodzi na dobre "sferze porządków" odkładanych ciągle i ciągle... i ciągle.

Co się zaś tyczy robótek dozwolonych, to nadal pracuję (lewą i troszeczkę prawą ręką) nad samplerkiem i powoli zbliżam się do zakończenia.