czwartek, 30 września 2010

Gdzie podział się czas?

Ciągle mi ucieka między palcami :)))
Może ktoś trochę go ma na zbyciu? :)))
Chętnie przygarnę :)

Ciągle coś robię, ale nie zawsze mogę to pokazać.
Ot! Choćby teraz - pełną parą działa mała manufakturka, by dokończyć i przygotować do wysyłki poczęstunki urodzinowej uczty.
Robią się (jeszcze!) niespodzianki i wiele innych drobiazgów.

Rozpoczętej serii niebieskich obrazeczków niewiele przybyło.
To co, zdążyłam zrobić między poczęstunkami, to kilkanaście albo ciut więcej krzyżyków.

Dziś wygląda to tak:

Pewnie tak wyjdzie, że następną odsłonę obrazka pokażę po jego ukończeniu.

A teraz zmykam do manufakturki :)

poniedziałek, 27 września 2010

Podsumowuję i dziękuję

Z całego serca dziękuję Wszystkim za gratulacje, życzenia i za udział w mojej blogo-urodzinowej uczcie - tym, którzy zapisali się do ucztowych zabaw, jak też tym, którzy tylko zajrzeli i niemo uśmiechnęli się.
To prawda 5 lat to kawał czasu, a wydaje się jakby to wczoraj pojawił się pierwszy wpis.
Dziękuję, że przez te lata byliście za mną i byliście także dla mnie :)

Co prawda, niektóre osoby przysiadły się do innych stolików (notek), ale na tych stolikach też znalazł się poczęstunek.
Pisałam, że w przypadku małej liczby gości, skromny poczęstunek otrzymają wszystkie osoby, które zasiądą do biesiadnego stołu i tak się stanie.
Dlatego proszę, by z listy "Uczta", wszystkie osoby, z którymi nie wymieniłam adresów, podały mi swoje namiary do dnia 3.10.2010. na skrzyneczkę mailową.
Po tym terminie będę uważała, że dana osoba rezygnuje z poczęstunku.

Aby poczęstunek stał się niespodzianką nie będę uprzedzać o terminie wysyłania przesyłek, choć postaram się wysłać w możliwie krótkim terminie (zaległe też), ale Wy nie zaglądajcie co chwilkę do skrzynek pocztowych.

Wybrane osoby, oprócz skromnego poczęstunku, otrzymają coś jeszcze :))

A teraz to, co najważniejsze i na co czekacie :)
Wybrane osoby.

Wybranie jednej osoby spośród gości.

Kolejność na liście odpowiada kolejności pojawiania się komentarzy w notce głównej, zaś na czterech ostatnich miejscach zapisane są osoby, które przysiadły przy innych stolikach.

Spośród 22 osób ucztujących przy kilku stolikach, mój wybór padł na numer 15, któremu przypisany jest Blogagnieszki.

***
Moja niespodzianka przypada też dla jednej z osób, które poświęciły trochę czasu, wybrały jeden z moich wytworów i umotywowały swój wybór.
Miło czytać takie motywacje - bardzo dziękuję :)))

Z motywacją nieco spóźniła się Dendrobium, ale zdążyła na ostatni moment :)

Wybór padł na numer 8, któremu przypisana została Pkela_1.
Czyż to nie jest szczęściara?
W tej samej przesyłce otrzyma zaległą niespodziankę :)

***
A teraz podwójny wybór, bo wybrana osoba otrzyma ode mnie niespodziankę, ale z drugiej strony sama wykona niespodziankę dla mnie, jako Jubilatki Pięciolatki :)


Wybrana osoba wiedziała, że sama decyduje o terminie przekazania niespodzianki Jubilatce :)
***

Spośród 11 osób chętnych do udziału w szatańskim pomyśle, by przygotować niespodziankę dla Splocika, wybór padł na numer 10, któremu przypisana została Sowikoj.

Gorąco dziękuję wszystkim za chęć zrobienia niespodzianki Splocikowi z okazji 5 rocznicy blogowania - jesteście fantastyczne/fantastyczni!!! :)

Już zaczynam czekać na niespodziankę od Sowikoj, a sama spieszę przygotować niespodzianki dla Was.

Jeszcze raz dziękuję Wszystkim za udział w uczcie i zabawach.

poniedziałek, 20 września 2010

Pierwszy z niebieskiej serii

Pierwszy z kilku niebieskich obrazeczków już skończony.


Te kontury i kreseczki mogą dać się we znaki, ale bez nich każdy obrazek jest jak niedokończona myśl.
One dodają obrazkowi ostrości i ożywiają go, są jak ta przysłowiowa kropka nad "i", więc z pokorą trzeba przebrnąć przez trudne chwile przy wyszywaniu kreseczek.

Obrazek wyszyłam na długim pasku kanwy, na którym wyszyję pozostałe zaplanowane niebieskości.
Zatem będę miała dużo czasu na podjęcie decyzji, czy zostawić te obrazki jako jedność - taki długi pas z kilkoma obrazkami, czy podzielić je na małe cząstki i oprawić w oddzielne rameczki, ale to przyszłość.


wtorek, 14 września 2010

Gdy mniej błękitnego nieba...

Dni robią się szarobure i zaczyna brakować błękitnego nieba - nie licząc pojedynczych dni jakie ostatnio przytrafiły się.
Wróciłam więc do wyszywania w odcieniach błękitu.
Wyszycie tych obrazeczków planowałam jeszcze w zeszłym roku.
Nawet zaczęłam wyszywać, ale tak się jakoś poplątało, że plany przesunęły się na teraz.

Na fotce jest to, co czekało ponad rok na kontynuację.



Będzie to seria obrazków, którą nazwę "Odcień błękitu".

Obrazek długo czekał, ale doczekał się i teraz jestem na etapie wyszywania odcieniem najjaśniejszym.
Trudno wyszywa się takim jaśniutkim błękitem prawie białym, bo w szarobury dzień zlewa się on z bielą kanwy.
Muszę przyjąć inną zasadę - odcień najjaśniejszy wyszywać przy (w miarę) dobrym świetle dziennym, a nie w porze zmierzchu.
O zmierzchu i wieczorem mogę zająć się jedynie robótkami na drutach - wszelkie wyszywanie i szycie (nawet maszynowe) odpada.



Gdy skończę wyszywać bladym odcieniem błękitu (pewnie jutro), to zostaną do wykonania kontury.

Mam sporo robótek do skończenia, jak choćby ostatnio wyszytą lawendę z serii wiktoriańskiej.
Nie mogę znaleźć spokojnej chwili, by tymi robótkami zająć się.
Jednak wszystko jest na dobrej drodze, by tych spokojnych chwil było więcej, ale póki co, muszę wszystko, co wymaga wykończenia ustawić w szeregu, a gdy te chwile nastaną, konsekwentnie realizować plan.

Jak widać po niebieskim obrazku, zaczynam od robótek czekających najdłużej na swój ciąg dalszy, bądź na zakończenie.
Oby tylko to, co już mam jako tako poukładane w moim harmonogramie rzeczy do zrobienia i załatwienia, nie zostało "potasowane" przez jakieś nieoczekiwane wydarzenie.

Ostatnio robiłam na drutach kilka rzeczy dla Maluszka.
Właśnie skończony śpiworek jest już w drodze i mam nadzieję, że niespodzianka spodoba się i będzie dobrze służyć w chłodniejsze dni.


piątek, 10 września 2010

Pięciolatka i szatański pomysł

Czy naprawdę już 5 lat piszę o moim zakręconym hobby???
Liczę, liczę i tak mi wychodzi, że to prawda.

Krótko po rozpoczęciu przygody blogowej, z pierwszego blogu "Splecione nitki i słowa" wyodrębniłam drugi blog "Moje, splocikowe oczka - lewe, prawe i..." o tematyce dotyczącej dziania i od tej pory odwiedzacie mnie w obu blogach.

Nie przypuszczałam, nie śniło mi się, że będę obchodzić pięciolecie blogowania :))))
Muszę przyznać, że wciągnęło mnie... i to, co wydawało się być na chwilę - nadal trwa :)))
Chciałoby się powiedzieć - chwilo trwaj...
Jednak czas pokaże, jak będzie z tą chwilą :))

W minionym roku byłam mniej aktywna, miałam kilka dłuższych przerw w robótkowaniu i blogowaniu - z różnych powodów.
Miałam też chwile zwątpienia, ale jestem tu nadal - dzięki Wam :)))

Jedno jest pewne - nie wytrwałabym tu tak długo, gdyby nie Wy, Wasze komentarze i maile - ciepłe, sympatyczne, budujące i motywujące.

Za to wszystko DZIĘKUJĘ WAM Z CAŁEGO SERCA.

Za to, że przez kolejny rok byliście tu ze mną, jeszcze raz bardzo, bardzo Wam dziękuję i zapraszam do dalszych odwiedzin.
****
A teraz serdecznie zapraszam na ucztę,
którą organizuję dla Was!!!

Zanim przejdę do sedna, spiszę kilka myśli krążących pod moją obciążoną ostatnio czaszeczką.
Otóż wydaje się, że świat stanął na głowie i zamiast być obdarowywanym - to jubilat obdarowuje gości :))))
Zawsze było tak, że to osoba świętująca jubileusz, bądź imieniny otrzymywała upominek, ale w świecie blogowym jest odwrotnie.

Urządzając ucztę jubilat/solenizant powinien poczęstować słodkościami wszystkich uczestników, a nie tylko wybrane/wylosowane osoby.
Owszem, takie poczęstowanie wszystkich jest możliwe, jeśli przy stole zasiądzie kilka osób, ale bywa, że gości jest 30, 40... i co wtedy?

Ja jednak nie liczę na tak dużo gości, ponieważ zdaję sobie sprawę, że w ostatnim czasie moje blogi stały się mniej atrakcyjne i rzadziej odwiedzane, a ja sama nie brałam udziału w zabawach.

Jednak mimo totalnego (ostatnio) braku czasu, postaram się przygotować ucztę, w której być może poczęstowani zostaną wszyscy goście.
Na wszelki wypadek, gdyby goście dopisali w nadmiarze, przygotowałam zabawę z losowaniem.

Pisząc to, co powyżej, wpadłam na szatański pomysł, ale to Wy zdecydujecie na ile on jest szatański :)))

Może by tak przywrócić właściwą kolejność i aby to goście zadeklarowali chęć zrobienia niespodzianki dla jubilatki :)
Jubilatka wytypuje osobę chętną do wykonania niespodzianki i tym sposobem zabawa będzie miała podobny (choć odwrotny) charakter, a jubilatka pamiątkę z okazji rocznicy blogowania :)

Co Wy na to???
Jeśli ktoś nie ma ochoty na powyższy pomysł, to zapraszam do zaplanowanej zabawy i do udziału w słodkiej uczcie.

Zabawa polega na tym, że:

 - z wykonanych i opisanych przeze mnie (w ciągu pięciu lat- w obu blogach) robótek, należy wybrać jedną, którą uważa za najładniejszą, najciekawszą, najbardziej niezwykłą i pięknie umotywować swój wybór.
Jeśli ktoś nie ma ochoty na żadną z powyższych zabaw, to zapraszam na słodką ucztę, którą już przygotowuję :)

*****
Bez względu na to, czy ktoś zechce wziąć udział w szatańskim pomyśle, czy w zwykłym ucztowaniu, winien jest:
1
- zgłosić swój akces pod tym wpisem, poprzez komentarz ze wskazaniem jednego lub obu rodzajów ucztowania - abym mogła przygotować wizytówki na biesiadne stoły :),
2 - podać link do swego blogu; osoby nie blogujące, proszę o pozostawienie namiarów na skrzynkę mailową,
3 - będzie mi miło, jeśli w swoich blogach (w notce albo w zakładkach) wspomnicie o moim przyjęciu urodzinowym - do pobrania bannerek.


*****
Typowania będą trzy:
- jedną osobę wytypuję spośród zdecydowanych na szatański pomysł,
- jedną osobę wytypuję spośród tych, którzy umotywują wybraną robótkę,
- jedną osobę wytypuję spośród wszystkich komentujących.

Tak czy inaczej ja przygotuję trzy główne niespodzianki, ponieważ wytypowana osoba, która zdecyduje się na szatański pomysł także otrzyma ode mnie niespodziankę :)))

Właściwie, blogowe urodziny i główna uczta przypadają 15.09.2010, ale piszę o tym już dziś, by wydłużyć nieco czas zabawy.
Zabawa potrwa do 24.09.2010, po czym, w weekendowe dni odbędą się typowania i ogłoszenie wyników.
Zapraszam do zabawy i na ucztę :)))

*****
Wyszedł mi ogromnie długi wpis, ale mam nadzieję, że wszyscy dobrnęli do końca :)))

Jeszcze małe przeprosiny i obietnica.
Przepraszam osoby, którym obiecałam niespodziankę.
Mam przygotowane do wysłania, ale w tej sytuacji wstrzymałam się do zakończenia urodzinowej uczty.
Może bowiem zdarzyć się tak, że weźmiecie udział w uczcie oraz w zabawach i możecie zostać wytypowane. Gdyby tak się stało, to obie niespodzianki znajdą się w jednej przesyłce.
Gdybyście jednak nie brały udziału z zabawach, bądź nie zostałybyście wytypowane, to niespodzianki wyślę zaraz po zakończeniu urodzinowej zabawy.
Jeszcze raz przepraszam - to nie było zamierzone opóźnienie.
Obiecuję, że postaram się częściej bywać u Was i u siebie - mam nadzieję, że  będzie to już możliwe.

A teraz - życzę przyjemnej zabawy i szczęścia:)))

wtorek, 7 września 2010

Proporczykowa metryczka

Metryczka została podarowana razem z komplecikiem, o którym pisałam w drugim blogu, ale jakoś tak wyszło, że napisałam o lawendowym hafcie zamiast pokazać gotową metryczkę.
Spieszę więc, poprawić własne niedopatrzenie.

Długo zastanawiałam się, jaki nadać końcową formę i tak już odmiennej metryczki.
Ostatecznie pomyślałam, że dla chłopczyka najlepsza jest forma proporczyka :)))
Niezły rym, co? :)))

I tak oto metryczka - proporczyk trafiła do nowego członka rodziny.
Wszędzie "dopisane" zostały najważniejsze dane, a na urwanej kartce, z góry w dół układają się literki imienia tego małego Ktosia - na fotce imię jest ukryte.
Sznureczki (górny i dolny) wykonane zostały z bawełny makramowymi węzłami spiralnymi.


I zbliżenie na zasadniczą część metryczki.


Jak już wspominałam w jednej z poprzednich notek, postaram się pisać częściej, ale jeśli nie będzie mnie w tym blogu, to szukajcie mnie w drugim.

czwartek, 2 września 2010

Borówki, borówki... wszędzie borówki

W mojej kuchni ostatnio królują borówki.
Na ironię i wbrew wielu sąsiadom działkowym, u nas borówki szaleją i mnożą się.
Jestem zaskoczona, ponieważ u innych jest ich mało i już skończył się zbiór, a w naszym ogródku ciągle są.

Borówka amerykańska dojrzewa partiami i tak też jest zbierana.
W zeszłym roku zrobiłam kilkanaście słoiczków dżemu.
W tym roku poszły i nadal idą do bieżącego spożycia.

Już siedem takich porcji = 0,8 kg (jak na fotce) zebrałam i na trzech krzakach nadal jest co zbierać, więc jeszcze będą pierożki albo placek albo jedno i drugie :)))


Zaczęłam zastanawiać się do czego wykorzystałam owoce i z tej analizy wyszło mi, że zrobiłam:
- 3 razy placek z kruszonką - kruszonka już wychodzi idealnie, więc placek piekę z chęcią, tym bardziej, że bardzo smakuje - każdemu :)))
- 2 razy pierogi,
- 2 razy zupę "jagodziankę", a właściwie "borówczankę",
- 1 raz serniczek piegowaty.

Częstujcie się pieguskiem, bo jutro już go nie będzie:)))
Smacznego!!!