wtorek, 30 września 2014

Najtrudniejsze pożegnanie..., bo bez słów

Do napisania tej notki zabierałam się kilkanaście razy i zawsze łzy zalewały mi oczy - musiałam zrezygnować z pisania.
Nie miałam ochoty nawet włączać komputer i robiłam to tylko w celach koniecznych.
Przez minione dni nie mogłam zebrać się w sobie, by napisać choć słowo na ten temat... to takie trudne...
Nawet teraz piszę przez łzy..., bo trudno mi się z tym pogodzić...
Było to bardzo trudne pożegnanie... pożegnanie z najwierniejszym przyjacielem, a właściwie z przyjaciółką...

19.09.2014 roku pożegnaliśmy ukochaną sunię M., która była z nami 13 lat i była członkiem naszej rodziny...

Ta sunia została adoptowana ze schroniska jako dwumiesięczny maluch 3 dni po swojej poprzedniczce, ale teraz zapadła decyzja, że ona nie będzie miała następczyni - nie zniosę kolejnego takiego pożegnania...
Były to wspaniałe lata... dla niej i dla nas...
Teraz biega ze swoją poprzedniczką na polance za tęczowym mostkiem.