Renifer, który pojawił się na fotce z życzeniami świątecznymi (TUTAJ), a potem pojawił się przy obrazku (TUTAJ), to dzieło mojego Ktosia.
Przed Świętami wpadł On na pomysł, by takiego reniferka upleść.
Rozłożył na stole cały "bałagan" i przystąpił do realizacji pomysłu.
Nie bardzo wiedział, jak to zrobić, ale metodą prób i błędów za drugim razem udało się.
Gdy już renifer był gotowy do nabrania koloru, Ktosiu wpadł na drugi pomysł - by zrobić mały prezent sąsiadom.
Jak powiedział, tak zrobił.
Jeszcze przez chwilę po nabraniu koloru, nasz reniferek miał towarzystwo, dopóki nie przejrzały na oczy i nie zwąchały smakołyków.
Mój udział, to przyklejenie czarnych oczu i czerwonych nosów.
Przez chwilę w domu było Rudolfów dwóch. :)
Po drodze zahaczył o kilka śnieżynek i z tabliczką życzeniową zniknął.
Nasz renifer zatrzymał się przy Szopce wykonanej kilka lat temu (TUTAJ), też przez Ktosia.