Z okazji niedawnej rocznicy ślubu, sprawiliśmy sobie drobny prezent -
urządzenie do nawigacji.
W związku z tym, koniecznie trzeba było wypróbować, jak też to urządzenie
działa.
Pierwsza myśl - pojeździć po okolicy, później pomysł - wypad nad morze w
okolice Szczecina, ale po wejściu do garażu zapadła decyzja...
Włączyłam nawigację i ruszyliśmy w określonym kierunku, z postanowieniem, że
nie musimy dojechać do celu, jeśli tylko dojdziemy do wniosku, że wystarczy
tego sprawdzania.
Jednak, gdy byliśmy ok. pół godziny od celu, chwyciłam za telefon i po prostu
zapytałam... "czy możemy odwiedzić Was w MBD?".
Dalej poszło tak..., dojechaliśmy z małymi trudnościami, bo uliczki rozkopane,
ale po pokonaniu trudności i teleinstrukcji... no, nie będę pisać szczegółów.
Nie obyło się bez cyknięcia kilku fotek, ale tylko wybrane tu zamieszczam,
reszta wyłącznie do domowego archiwum.
Ujął mnie widok z balkonu - nie zważając na daszki i kominy innych domków -
podziwiałam mnóstwo żagli sunących po tafli jeziora.
Siedzieliśmy na tarasie w otoczeniu pięknych kwiatów.
Było fajnie, było miło, ale... trzeba było wracać, a że nie lubię jeździć po
ciemku, to wyruszyliśmy w takim czasie, by do domu dotrzeć przed wieczorem.
Na pożegnanie zostaliśmy obdarowani przez Panią MBD, świeżymi przetworami -
mają mam służyć w zimie, ale czy dotrwają (?). :))
Wyjeżdżając, zatrzymaliśmy się na chwilkę przy jeziorze, by zrobić jeszcze
kilka fotek.
Ptactwo nadjeziorne, przesiadujące na pomoście, żaglówki bez żagli, zacumowane
w przystani.
Statek piracki TUR.
Kilka fotek z drogi powrotnej.
Musiałam nieco rozjaśnić fotki, żeby było coś widać. :)
Czasami było, jak w górach - droga wiła się bardziej niż na tej fotce.
Z każdym kilometrem napływały chmury i robiło się ciemniej.
U kogo byliśmy z króciutką wizytą?
Odpowiedzią niech będzie podziękowanie.
Fusilko - serdecznie, z całej duszy dziękujemy za miłe przyjęcie nas i
sympatycznie spędzone u Was chwile. Pozdrawiamy wszystkich, którzy siedzieli na
tarasie przy kawce i pysznym ciachu.
Amfora z długą szyją była wykonana na upominek
właśnie dla Fusilli.
A czy się spodobała (?), może powie sama obdarowana.
Moje robótki - blog o wyszywaniu, szydełkowaniu, papierowej wiklinie, kartkach okolicznościowych oraz o ogródku i urokach natury.
sobota, 26 września 2015
czwartek, 24 września 2015
Chwila z szydełkiem
Chyba ostatnio wspominałam, że troszeczkę porobiłam szydełkiem.
Znajoma poprosiła o wykonanie dwóch ozdób do zawieszenia w oknie.
Najpierw wykonałam motyla i czekałam na reakcję rąk.
Ręce lekko odczuły machanie szydełkiem, więc zrobiłam im dzień przerwy.
Po przerwie powstał anioł i na tym miałam skończyć...
... ale pomyślałam, że zrobię niespodziankę i po kolejnym dniu przerwy wykonałam śnieżynkę, a raczej śnieżynę, bo wszystkie te ozdoby mają wysokość kartki A4 i podobną do wysokości szerokość.
Każdą ozdobę wykonywałam w ciągu dwóch dni z przerwami - wszystkie schematy powyższych ozdób są ogólnie dostępne w sieci.
Wykonanie tych zawieszek było próbą dla rąk, jak poradzą sobie z szydełkowym wyzwaniem.
Niestety szydełko znów będzie musiało poleżeć przez bliżej nieokreślony czas - ostatnio leżało rok z haczykiem.
O bólu rąk zapomniałam, gdy zobaczyłam radość znajomej na widok tych ozdób okiennych.
Dla widoku tej radości, warto było przekonać ręce do małego wysiłku i zniesienia lekkiego bólu.
Znajoma poprosiła o wykonanie dwóch ozdób do zawieszenia w oknie.
Najpierw wykonałam motyla i czekałam na reakcję rąk.
Ręce lekko odczuły machanie szydełkiem, więc zrobiłam im dzień przerwy.
Po przerwie powstał anioł i na tym miałam skończyć...
... ale pomyślałam, że zrobię niespodziankę i po kolejnym dniu przerwy wykonałam śnieżynkę, a raczej śnieżynę, bo wszystkie te ozdoby mają wysokość kartki A4 i podobną do wysokości szerokość.
Każdą ozdobę wykonywałam w ciągu dwóch dni z przerwami - wszystkie schematy powyższych ozdób są ogólnie dostępne w sieci.
Wykonanie tych zawieszek było próbą dla rąk, jak poradzą sobie z szydełkowym wyzwaniem.
Niestety szydełko znów będzie musiało poleżeć przez bliżej nieokreślony czas - ostatnio leżało rok z haczykiem.
O bólu rąk zapomniałam, gdy zobaczyłam radość znajomej na widok tych ozdób okiennych.
Dla widoku tej radości, warto było przekonać ręce do małego wysiłku i zniesienia lekkiego bólu.
środa, 23 września 2015
Amfora z dłuuugą szyją
Jakiś czas temu, Ktosiu wykonał z papierowej
wikliny taką wielką amforę z przeznaczeniem na upominek dla..., ale o tym w
jednej z następnych notek, chyba, że adresatka wcześniej pochwali się. :)
Amfora czekała, czekała, zapakowana w ochronie przed kurzem, czekała... i się doczekała.
Skoro jest już u adresatki, to mogę ją pokazać.
Amfora czekała, czekała, zapakowana w ochronie przed kurzem, czekała... i się doczekała.
Skoro jest już u adresatki, to mogę ją pokazać.
poniedziałek, 21 września 2015
Minął rok... wspomnienia pozostają
Dwa dni temu minął rok, jak pożegnaliśmy nasz ukochaną sunię.
Myślałam, że będzie trudniej, ale chyba dlatego, że przez ostatnie 3-4 lata, tłumaczyłam sobie, że moment pożegnania musi nadejść, a głaszcząc sunię, powtarzałam, że następnego pieska nie będzie, udało się wytrwać bez pieska przez ten rok i teraz już tak będzie.
Po pożegnaniu pierwszej psinki nie było czasu na przemyślenia, bo po trzech dniach smutku i płaczu, pojawiła się ta malutka, potrzebująca opieki i absorbująca 48 na 24 godz. :)
Teraz było inaczej, bo podjęta decyzja (powtarzana przez lat kilka), że następnej psiuni nie będzie, sprawiła, że nie myślałam, o nowym piesku, ale za to często wspominałam lata spędzone z obiema suniami.
Gdy pojawiła się pierwsza, malutka kulka, zastanawialiśmy się, jak ją nauczyć być samą w domu, gdy my pójdziemy do pracy.
Mała była wzięta od matki, więc było trochę trudno ją przyzwyczaić do nowych warunków.
Kilka nocy nieprzespanych, mała tęskniła, potem okazała się psotnicą, ale po krótkim czasie nauczyła się lepszych manier i stała się kochanym członkiem rodziny.
O tym, co lubiła, a czego nie, o jej wybrykach... można by książkę napisać...
Ograniczę się tylko do krótkiego... najbardziej lubiła bawić się piłką tenisową, nie znosiła czesania, uwielbiała marchew, jabłka i inne warzywa i owoce.
Gdy pojawiła się druga malutka, wzięta z Przytuliska, byliśmy mądrzejsi o prawie 14 lat doświadczeń z jedną sunią.
Tym razem miałam kilka dni wolnego, więc mała przeszła szybki kurs pozostawania samotnie w domu.
Najpierw przez chwilę, później przez godzinę, później przez dwie, później kilka godzin i tak mała zdolniacha nauczyła się być sama w domu bez przeszkadzania sąsiadom jakimiś piskami czy szczekaniem.
Do końca swoich dni była cicha, spokojna i... bardzo, bardzo mądra i bardzo kochana.
Często "czytała" w naszych myślach :)))
Łapaliśmy się na tym, że o pewnych planach mówiliśmy poza domem, gdy małej nie było przy nas.
Miała swoje zwyczaje, lubiła asystować podczas przygotowywania posiłków i zawsze była częstowana ulubionymi warzywami i owocami.
Jej poprzedniczka też była przyzwyczajona do warzyw i owoców, ale nie asystowała w kuchni, tylko przychodziła w konkretnej chwili i w konkretnym celu - otrzymać kawałek warzywka i pójść do swojego kącika.
Obie miały podobne zwyczaje, ale pierwsza była bardziej aktywna i mniej spokojna.
Jednak obie nie były uciążliwe dla sąsiadów.
Obie były BARDZO KOCHANE.
To pierwsza sunia, gdy miała pół roku
a to druga w takim samym wieku.
Pierwszej robiliśmy zdjęcia, ale jest ich mniej, bo nie było wtedy cyfrówek, za to fotek drugiej jest tyle, że trudno wybrać.
Wybrałam fotki obu w tym samym wieku - po dziesięciu latach;
pierwsza
druga
Pozostałe fotki pozostają w domowym archiwum, a żywe obrazy w naszej pamięci.
Myślałam, że będzie trudniej, ale chyba dlatego, że przez ostatnie 3-4 lata, tłumaczyłam sobie, że moment pożegnania musi nadejść, a głaszcząc sunię, powtarzałam, że następnego pieska nie będzie, udało się wytrwać bez pieska przez ten rok i teraz już tak będzie.
Po pożegnaniu pierwszej psinki nie było czasu na przemyślenia, bo po trzech dniach smutku i płaczu, pojawiła się ta malutka, potrzebująca opieki i absorbująca 48 na 24 godz. :)
Teraz było inaczej, bo podjęta decyzja (powtarzana przez lat kilka), że następnej psiuni nie będzie, sprawiła, że nie myślałam, o nowym piesku, ale za to często wspominałam lata spędzone z obiema suniami.
Gdy pojawiła się pierwsza, malutka kulka, zastanawialiśmy się, jak ją nauczyć być samą w domu, gdy my pójdziemy do pracy.
Mała była wzięta od matki, więc było trochę trudno ją przyzwyczaić do nowych warunków.
Kilka nocy nieprzespanych, mała tęskniła, potem okazała się psotnicą, ale po krótkim czasie nauczyła się lepszych manier i stała się kochanym członkiem rodziny.
O tym, co lubiła, a czego nie, o jej wybrykach... można by książkę napisać...
Ograniczę się tylko do krótkiego... najbardziej lubiła bawić się piłką tenisową, nie znosiła czesania, uwielbiała marchew, jabłka i inne warzywa i owoce.
Gdy pojawiła się druga malutka, wzięta z Przytuliska, byliśmy mądrzejsi o prawie 14 lat doświadczeń z jedną sunią.
Tym razem miałam kilka dni wolnego, więc mała przeszła szybki kurs pozostawania samotnie w domu.
Najpierw przez chwilę, później przez godzinę, później przez dwie, później kilka godzin i tak mała zdolniacha nauczyła się być sama w domu bez przeszkadzania sąsiadom jakimiś piskami czy szczekaniem.
Do końca swoich dni była cicha, spokojna i... bardzo, bardzo mądra i bardzo kochana.
Często "czytała" w naszych myślach :)))
Łapaliśmy się na tym, że o pewnych planach mówiliśmy poza domem, gdy małej nie było przy nas.
Miała swoje zwyczaje, lubiła asystować podczas przygotowywania posiłków i zawsze była częstowana ulubionymi warzywami i owocami.
Jej poprzedniczka też była przyzwyczajona do warzyw i owoców, ale nie asystowała w kuchni, tylko przychodziła w konkretnej chwili i w konkretnym celu - otrzymać kawałek warzywka i pójść do swojego kącika.
Obie miały podobne zwyczaje, ale pierwsza była bardziej aktywna i mniej spokojna.
Jednak obie nie były uciążliwe dla sąsiadów.
Obie były BARDZO KOCHANE.
To pierwsza sunia, gdy miała pół roku
a to druga w takim samym wieku.
Pierwszej robiliśmy zdjęcia, ale jest ich mniej, bo nie było wtedy cyfrówek, za to fotek drugiej jest tyle, że trudno wybrać.
Wybrałam fotki obu w tym samym wieku - po dziesięciu latach;
pierwsza
druga
Pozostałe fotki pozostają w domowym archiwum, a żywe obrazy w naszej pamięci.
środa, 16 września 2015
Zabawa Anielskie myśli zakończona
Najpierw obiecane wyjaśnienie tytułu.
Na piątą rocznicę blogowania wymyśliłam tytuł zabawy "Szatańskipomysł".
Tym razem dla kontrastu postanowiłam zabawie nadać tytuł "Anielskie myśli".
Wracając do zabawy...
Przeżyłam szok...
Kiedyś do zabaw blogowych zgłaszało się więcej osób i nadal tak jest, tyle, że zasady tych zabaw polegają tylko na wpisaniu się w komentarzu i oczekiwaniu na wyniki.
Tam, gdzie trzeba wykonać jakieś zadanie, choćby polegało ono tylko na myśleniu, to tylu chętnych już nie widać.
Czyżby myślenie, było takie trudne, a przecież ani nie kosztuje, ani specjalnie nie trzeba odrywać się od robótki i zamiast myśleć o różnych innych sprawach, to można pomyśleć o odpowiedzi na zadane w zabawie pytanie.
Ale to już sprawa indywidualna każdej robótkującej - niektóre z zasady nie biorą udziału w zabawach.
*****
Wychodzi na to, że wymyśliłam zbyt trudne zadania.
Jeśli chodzi o mnie, to ja się cieszę, bo mam z głowy problem z wybieraniem.
Uczestniczki też pewnie będą uradowanie, bo odpadła im konkurencja.
Pozostaje mi tylko podziękować...
Urszulo i Ninko
Bardzo gorąco dziękuję za udział w zabawie i za odwagę podjęcia się wykonania obu zadań.
Jest mi bardzo miło, że sprostałyście tym zadaniom. :))
Wasze wypowiedzi są piękne i wzruszające...
Zatem ogłaszam mój wybór...
W zaistniałej sytuacji, niespodzianki polecą do obu uczestniczek (namiary obu są mi znane) i pozwolę sobie na nie motywowanie, za które zadanie, która uczestniczka otrzymuje upominek.
Niech to się nazywa, że za całokształt. Niespodzianki wyślę niebawem.
Na piątą rocznicę blogowania wymyśliłam tytuł zabawy "Szatańskipomysł".
Tym razem dla kontrastu postanowiłam zabawie nadać tytuł "Anielskie myśli".
Wracając do zabawy...
Przeżyłam szok...
Kiedyś do zabaw blogowych zgłaszało się więcej osób i nadal tak jest, tyle, że zasady tych zabaw polegają tylko na wpisaniu się w komentarzu i oczekiwaniu na wyniki.
Tam, gdzie trzeba wykonać jakieś zadanie, choćby polegało ono tylko na myśleniu, to tylu chętnych już nie widać.
Czyżby myślenie, było takie trudne, a przecież ani nie kosztuje, ani specjalnie nie trzeba odrywać się od robótki i zamiast myśleć o różnych innych sprawach, to można pomyśleć o odpowiedzi na zadane w zabawie pytanie.
Ale to już sprawa indywidualna każdej robótkującej - niektóre z zasady nie biorą udziału w zabawach.
*****
Podsumowanie zabawy
W mojej zabawie "Anielskie myślenie" udział
wzięło bardzo dużo osób, bo aż 2 (słownie: dwie).Wychodzi na to, że wymyśliłam zbyt trudne zadania.
Jeśli chodzi o mnie, to ja się cieszę, bo mam z głowy problem z wybieraniem.
Uczestniczki też pewnie będą uradowanie, bo odpadła im konkurencja.
Pozostaje mi tylko podziękować...
Urszulo i Ninko
Bardzo gorąco dziękuję za udział w zabawie i za odwagę podjęcia się wykonania obu zadań.
Jest mi bardzo miło, że sprostałyście tym zadaniom. :))
Wasze wypowiedzi są piękne i wzruszające...
Zatem ogłaszam mój wybór...
W zaistniałej sytuacji, niespodzianki polecą do obu uczestniczek (namiary obu są mi znane) i pozwolę sobie na nie motywowanie, za które zadanie, która uczestniczka otrzymuje upominek.
Niech to się nazywa, że za całokształt. Niespodzianki wyślę niebawem.
wtorek, 15 września 2015
"Słodki" poczęstunek na moje dziesięciolecie
Trudno mi w to uwierzyć, ale dokładnie
dzisiaj mija 10 lat, od kiedy pojawił się pierwszy wpis w moim blogu.
Cztery miesiące później (w styczniu następnego roku) wydzieliłam z tego blogu,
drugi - o tematyce dziewiarskiej i węzełkowej - czyli dzianina i
makrama.
Od tego czasu prowadzę dwa równoległe blogi robótkowe.
Dziesięć lat, to szmat czasu, szczególnie dla mnie, bo...
Te 10 lat mojego blogowania, to mój osobisty sukces, bo wytrwałam mimo wszystko, mimo "burz" i zawirowań, a pisząc ostatnio rzadziej niż kiedyś, nadal pozostawiam tu cząstkę mojego życia.
Nigdy nie myślałam, że tak długo będę prowadzić jeden, a nawet dwa blogi...
Nie przypuszczałam, że blogowanie stanie się jednym ze sposobów na moje życie.
Te 10 lat, to pewne statystyki w obu blogach razem wziętych:
1360 postów z dużą (jak na mnie) ilością słów - wynika stąd, że średnio 1 notkę publikowałam co 2,5 dnia,
10780 komentarzy, za które z całego serca bardzo Wam dziękuję,
3400 fotek, a może więcej...,
3 800 970 wejść na blogi (na ten moment, na bloxie).
Te 10 lat, to poznanie wielu wspaniałych, pozytywnie zakręconych robótkowiczek/robótkowiczów; poznanie w wirtualnym, ale także (niektórych) w realnym świecie.
Wiele osób zagląda do mnie, by tylko poczytać, niektóre zostawiają komentarz...
Dziękuję Wam za to, że byłyście i ciągle jesteście ze mną - bardzo to sobie cenię.
Mam nadzieję, że nadal będziecie do mnie zaglądać - zapraszam. :)
Od tego czasu prowadzę dwa równoległe blogi robótkowe.
Dziesięć lat, to szmat czasu, szczególnie dla mnie, bo...
Te 10 lat mojego blogowania, to mój osobisty sukces, bo wytrwałam mimo wszystko, mimo "burz" i zawirowań, a pisząc ostatnio rzadziej niż kiedyś, nadal pozostawiam tu cząstkę mojego życia.
Nigdy nie myślałam, że tak długo będę prowadzić jeden, a nawet dwa blogi...
Nie przypuszczałam, że blogowanie stanie się jednym ze sposobów na moje życie.
Te 10 lat, to pewne statystyki w obu blogach razem wziętych:
1360 postów z dużą (jak na mnie) ilością słów - wynika stąd, że średnio 1 notkę publikowałam co 2,5 dnia,
10780 komentarzy, za które z całego serca bardzo Wam dziękuję,
3400 fotek, a może więcej...,
3 800 970 wejść na blogi (na ten moment, na bloxie).
Te 10 lat, to poznanie wielu wspaniałych, pozytywnie zakręconych robótkowiczek/robótkowiczów; poznanie w wirtualnym, ale także (niektórych) w realnym świecie.
Wiele osób zagląda do mnie, by tylko poczytać, niektóre zostawiają komentarz...
Dziękuję Wam za to, że byłyście i ciągle jesteście ze mną - bardzo to sobie cenię.
Mam nadzieję, że nadal będziecie do mnie zaglądać - zapraszam. :)
*****
Dziś
wszystkich robótkujących...
Zapraszam do stołu na
urodzinowy, "słodki" poczęstunek
- rozdanie 1.10.2015r.
urodzinowy, "słodki" poczęstunek
- rozdanie 1.10.2015r.
1. Poinformuj o moich 10
Urodzinach, umieszczając w osobnej notce lub w bocznej szpalcie powyższą
fotkę-kwiat z linkiem do tego wpisu.
2. Przy okazji tej zabawy - jeśli jeszcze nie masz moich blogów w zakładkach, to mnie tam dopisz.
3. Zaznacz w komentarzu, że masz nieodpartą chęć na poczęstunek i podaj link do swojego blogu.
Osoby robótkujące, ale nie prowadzące blogów, proszę podać adres mailowy - dla kontaktu.
W komentarzu podaj (do 30.09.2015r.) przynajmniej 2 powody, dla których to właśnie do Ciebie ma trafić moja niespodzianka i odpowiedz na pytanie:
"Jaka robótka sprawia, że zapominasz o świecie?"
4. Wyboru komentarza dokonam 1.10.2015r.
Komentarze dodane po tej dacie nie będą brane pod uwagę do poczęstunku, ale będą tak mile widziane, jak wszystkie dotąd.
Z najciekawszych komentarzy wybiorę jeden, którego autor/ka otrzyma niespodziankę, czyli coś wykonanego przeze mnie plus przydasie zgodne z dziedziną robótkową autorki komentarza.
2. Przy okazji tej zabawy - jeśli jeszcze nie masz moich blogów w zakładkach, to mnie tam dopisz.
3. Zaznacz w komentarzu, że masz nieodpartą chęć na poczęstunek i podaj link do swojego blogu.
Osoby robótkujące, ale nie prowadzące blogów, proszę podać adres mailowy - dla kontaktu.
W komentarzu podaj (do 30.09.2015r.) przynajmniej 2 powody, dla których to właśnie do Ciebie ma trafić moja niespodzianka i odpowiedz na pytanie:
"Jaka robótka sprawia, że zapominasz o świecie?"
4. Wyboru komentarza dokonam 1.10.2015r.
Komentarze dodane po tej dacie nie będą brane pod uwagę do poczęstunku, ale będą tak mile widziane, jak wszystkie dotąd.
Z najciekawszych komentarzy wybiorę jeden, którego autor/ka otrzyma niespodziankę, czyli coś wykonanego przeze mnie plus przydasie zgodne z dziedziną robótkową autorki komentarza.
*****
Póki co, pałaszujcie
orzechowy torcik z masą kawową
- porcje już pokrojone :)
Kawka lub herbatka będzie za chwilkę, jak tylko woda zagotuje się :))
Póki co, pałaszujcie
orzechowy torcik z masą kawową
- porcje już pokrojone :)
Kawka lub herbatka będzie za chwilkę, jak tylko woda zagotuje się :))
...i
myślcie nad odpowiedzią na pytanie z punktu nr 3.
czwartek, 10 września 2015
Krzyżykowe drobiazgi
Malutki bukiecik, który otrzymała Motylek, jako
jeden z elementów w upominku zabawowym sprawił, że podjęłam temat wyszycia
kilku takich miniaturek z kwiatkami.
Wyszyłam jeszcze trzy takie maleństwa, ale pokażę tylko jedno, bo być może dwa pozostałe będą wykorzystane do upominku w pewnej zabawie.
Wyszyłam jeszcze trzy takie maleństwa, ale pokażę tylko jedno, bo być może dwa pozostałe będą wykorzystane do upominku w pewnej zabawie.
sobota, 5 września 2015
Anielskie Myśli - zabawa rocznicowa
Dlaczego akurat taki tytuł?
Wyjaśnię przy okazji ogłoszenia wyników zabawy.
Do zabawy zapraszam robótkowiczki blogujące oraz nie blogujące, ale publikujące gdzieś swoje prace.
Ogólne warunki zabawy:
1. Podać we własnym blogu informację o mojej zabawie i umieścić banerek w bocznej szpalcie lub w notce.
Uwaga!
Robótkowiczki nie blogujące, proszę o podanie e-mailem (mój adres jest w ostatniej zakładce) linku do swoich prac w miejscu ich publikacji - chciałabym zobaczyć, jakie rzeczy robicie.
2. Zaprosić (ale niekoniecznie) dwie blogujące robótkowiczki do mojej zabawy. Zaproszone osoby podają przez kogo zostały zaproszone.
Uwaga!
Zaproszone osoby już nie muszą zapraszać, chyba, że chcą. :)
3. Wykonać dwa poniższe zadania, które przy wyborze traktowane będą oddzielnie (za każde zadanie przewidziany osobny upominek), więc są szanse na zgarnięcie dwóch upominków, ale można wykonać tylko jedno zadanie i mieć szansę tylko na jeden upominek.
Zadanie A
Ułożyć krótką rymowankę dotyczącą robótek/rękodzieła - wybiorę tę, która spodoba mi się najbardziej.
Zadanie B
Odpowiedzieć na pytanie: "Dlaczego lubisz zimę?" - wybiorę wypowiedź najciekawszą, najoryginalniejszą - według mnie i Ktosia.
Uwaga!
Komentarze z odpowiedziami będą widoczne dopiero po zakończeniu zabawy.
Nie będą publikowane komentarze wulgarne bądź obrażające kogokolwiek.
4. Zabawa trwa od teraz, czyli od 05.09.2015r. do 15.09.2015r.
Wybrane osoby przedstawię najpóźniej do 20.09.2015r.
Po ogłoszeniu wybranych odpowiedzi, czekam do 25.09.2015r. na e-maile od wybranych osób z informacją dotyczącą danych adresowych do wysyłki - nie dotyczy tych, których namiary posiadam.
W przypadku nie wywiązania się z terminu, wybiorę inną osobę (inne osoby).
W przypadku, gdy urzeknie mnie więcej niż jedna odpowiedź (na każde zadanie)... coś wymyślę :)))
Pozdrawiam ciepło. :)))
Mam nadzieję, że zadania nie są trudne i spróbujecie się z nimi zmierzyć :))
Wyjaśnię przy okazji ogłoszenia wyników zabawy.
Do zabawy zapraszam robótkowiczki blogujące oraz nie blogujące, ale publikujące gdzieś swoje prace.
Ogólne warunki zabawy:
1. Podać we własnym blogu informację o mojej zabawie i umieścić banerek w bocznej szpalcie lub w notce.
Uwaga!
Robótkowiczki nie blogujące, proszę o podanie e-mailem (mój adres jest w ostatniej zakładce) linku do swoich prac w miejscu ich publikacji - chciałabym zobaczyć, jakie rzeczy robicie.
2. Zaprosić (ale niekoniecznie) dwie blogujące robótkowiczki do mojej zabawy. Zaproszone osoby podają przez kogo zostały zaproszone.
Uwaga!
Zaproszone osoby już nie muszą zapraszać, chyba, że chcą. :)
3. Wykonać dwa poniższe zadania, które przy wyborze traktowane będą oddzielnie (za każde zadanie przewidziany osobny upominek), więc są szanse na zgarnięcie dwóch upominków, ale można wykonać tylko jedno zadanie i mieć szansę tylko na jeden upominek.
Zadanie A
Ułożyć krótką rymowankę dotyczącą robótek/rękodzieła - wybiorę tę, która spodoba mi się najbardziej.
Zadanie B
Odpowiedzieć na pytanie: "Dlaczego lubisz zimę?" - wybiorę wypowiedź najciekawszą, najoryginalniejszą - według mnie i Ktosia.
Uwaga!
Komentarze z odpowiedziami będą widoczne dopiero po zakończeniu zabawy.
Nie będą publikowane komentarze wulgarne bądź obrażające kogokolwiek.
4. Zabawa trwa od teraz, czyli od 05.09.2015r. do 15.09.2015r.
Wybrane osoby przedstawię najpóźniej do 20.09.2015r.
Po ogłoszeniu wybranych odpowiedzi, czekam do 25.09.2015r. na e-maile od wybranych osób z informacją dotyczącą danych adresowych do wysyłki - nie dotyczy tych, których namiary posiadam.
W przypadku nie wywiązania się z terminu, wybiorę inną osobę (inne osoby).
W przypadku, gdy urzeknie mnie więcej niż jedna odpowiedź (na każde zadanie)... coś wymyślę :)))
A co jest do zgarnięcia?
Niech to będzie moją słodką tajemnicą,
ale z pewnością będzie to coś z moich prac plus przydasie. :)
Zapraszam i życzę przyjemnego tworzenia oraz szczęścia,
a być może moja niespodzianka będzie należeć właśnie
do Ciebie
Niech to będzie moją słodką tajemnicą,
ale z pewnością będzie to coś z moich prac plus przydasie. :)
Zapraszam i życzę przyjemnego tworzenia oraz szczęścia,
a być może moja niespodzianka będzie należeć właśnie
do Ciebie
i... do Ciebie
Pozdrawiam ciepło. :)))
Mam nadzieję, że zadania nie są trudne i spróbujecie się z nimi zmierzyć :))
czwartek, 3 września 2015
Zjawisko na niebie... ciekawe
Dziś, tuż przed południem, ujrzałam na niebie ciekawe zjawisko.
Wiadomo, chwyciłam aparat i poszłam w takie miejsce, z którego mogłabym uchwycić w całości to zjawisko, ale bojąc się, że zniknie, co chwilę pstrykałam fotkę.
I dobrze zrobiłam, bo gdy znalazłam odpowiednie miejsce, okazało się, że naszły chmury i nie udało się wykonać lepszej fotki.
Zresztą obraz na tych fotkach też jest zamglony przez cieniutką warstwę.
To jest zjawisko optyczne o nazwie HALO - TUTAJ jest objaśnienie zjawiska.
W sieci są fajniejsze zdjęcia tego zjawiska, ale to jest to, co mi się udało "złapać" moim aparatem.
Nie dosyć, że wokół słońca jest tęczowy pierścień, to jeszcze cienką linią zaznacza się wielki okrąg przechodzący przez środek słońca.
Wiadomo, chwyciłam aparat i poszłam w takie miejsce, z którego mogłabym uchwycić w całości to zjawisko, ale bojąc się, że zniknie, co chwilę pstrykałam fotkę.
I dobrze zrobiłam, bo gdy znalazłam odpowiednie miejsce, okazało się, że naszły chmury i nie udało się wykonać lepszej fotki.
Zresztą obraz na tych fotkach też jest zamglony przez cieniutką warstwę.
To jest zjawisko optyczne o nazwie HALO - TUTAJ jest objaśnienie zjawiska.
W sieci są fajniejsze zdjęcia tego zjawiska, ale to jest to, co mi się udało "złapać" moim aparatem.
Nie dosyć, że wokół słońca jest tęczowy pierścień, to jeszcze cienką linią zaznacza się wielki okrąg przechodzący przez środek słońca.
Niestety do takich zjawisk mam za słaby aparat i zdjęcia w normalnej
rozdzielczości byłyby bardziej rozmyte.
Cały czas (pisząc tę notkę) wydawało mi się, że już podobne zjawisko uchwyciłam aparatem... i nie myliłam się. :)
W 2010 roku o poranku zrobiłam fotkę, którą umieściłam w notce o pierwszych krokach wiosny.
A fotka wygląda tak:
Na tym zdjęciu też widać pierścień - zjawisko Halo.
Cały czas (pisząc tę notkę) wydawało mi się, że już podobne zjawisko uchwyciłam aparatem... i nie myliłam się. :)
W 2010 roku o poranku zrobiłam fotkę, którą umieściłam w notce o pierwszych krokach wiosny.
A fotka wygląda tak:
Na tym zdjęciu też widać pierścień - zjawisko Halo.
Subskrybuj:
Posty (Atom)