piątek, 24 czerwca 2011

Tańczy pierwsza myszka baletniczka

Pierwsza myszka już tańczy.

Teraz będę wyszywać kolejną, ale nie w kolejności oryginalnej.
Na te dwie myszki mam pomysł i myślę, że z zakończeniem wyszywania tej drugiej pokażę efekt końcowy.

W świecie delfinków robi się tłoczno od  krzyżyków i od podmorskich pływaków.
Ponieważ teraz priorytetem stały się kompleciki wykonywane na drutach, więc delfinki troszeczkę zatrzymały się, ale to, co mam zapiszę w następnej notce.
Szydełko też zaczyna chętniej tańcować z włóczkami i coś powstaje, ale o tym też później napiszę.
W ogóle zaczynam chcieć częściej tu wpadać, ale na razie kończy się na chceniu :)))

środa, 15 czerwca 2011

Dwie łapki i kilka myszek

Zaprosiła Myszszeczkunia do zabawy  (Myszeczkowy SAL), a ja zaproszenie przyjęłam, bo taka zabawa mi odpowiada.
Polega ona na wyszyciu tego samego obrazka przez chętne osoby.
Myszki są bardzo sympatyczne i zachęcają do zabawy, zatem chętnych uzbierało się sporo.


Na wyszycie jednej myszki jest sporo czasu, bo trzy tygodnie - początek 30 maja :))

Niektóre osoby już  skończyły wyszywać wszystkie myszki, inne są w trakcie wyszywania kolejnej myszki, a ja jeszcze nie zaczęłam, ale... zacznę - za chwilkę :))

Póki co, sięgnęłam (kilka dni temu) po zaniedbane szydełko i zrobiłam dwie łapki, które są przeznaczone dla sympatycznej osoby jako upominek do nowego mieszkania.
Myślę, że będzie podobać się :)

Kolorki dopasowałam do wystroju kuchni - co nieco o nim słyszałam :)

Pierwsza łapka - to słonecznik.
Druga łapka - to cytrynka.


czwartek, 9 czerwca 2011

Azalia... jej uśmiech

Dwa tygodnie zleciały, jak z bicza strzelił, a mnie wydaje się, jakbym dwa dni temu poprzedni wpis wykonała.
W robótkach coś się dzieje dosłownie, bo na drutach powstaje komplecik, delfinków powoli przybywa i zaczynam się rozkręcać, tylko z pisaniem jeszcze nie mogę rozpędzić się.
Jednak nie o tym teraz chciałam napisać, ale o moim trudnym kwiatku.

Pisałam o otrzymanej azalii i o obawach z nią związanych.
Przed końcem marca azalia skończyła kwitnienie i zgubiła sporo listków.
Starałam się nią opiekować najlepiej, jak potrafiłam - według wskazówek wszelakich.
Po pewnym czasie zauważyłam, że wyrastają nowe, jasnozielone listeczki - ucieszyłam się, że jeszcze nie wszystko stracone w moim doświadczeniu z tym trudnym kwiatkiem.
Urosły listki i znów nastała cisza.

Parę dni temu zauważyłam, że na wierzchołkach gałązek są pączki.
W pierwszym momencie pomyślałam, że to nowe listki, ale dwa dni później zauważyłam, że pączki otwierają się i mają inny kolor niż zielony.


Zbliżenie na pączek kwiatowy.

Zaczęłam baczniej przyglądać się tym pączkom i wyszło, że azalia zaczyna kwitnąć - uśmiechnęła się do mnie :)))))
Pączki kwiatowe azalii są coraz większe :))))


To początek życia w nowym mieszkaniu - może uda mi się zaprzyjaźnić z azalią na dłużej? :))))