Listopad okazał się dla mnie niełaskawy, o czym pisałam wcześniej.
Ręka i biodro mają się coraz lepiej, gorzej z kolanem, ale ono do robótek nie jest mi potrzebne, jedynie przy prowadzeniu samochodu muszę odpowiednio nogę ustawiać.
Hafciki, które wykonałam do mojej zabawy przestawiam w takiej postaci, w jakiej muszą poczekać na pełną sprawność ręki.
Przypominam przysłowia listopadowe:
1. Zapalaj kaganek, zanim mrok zapadnie.
2. Żebyś dorszowi włożył marchew do gęby, a pomidora pod ogon, nie stanie się łososiem.
Pierwsze przysłowie, przypomina o żaróweczce, która powinna nam się zapalić w głowie, zanim podejmiemy decyzję w jakiejś niejasnej sprawie.
Do interpretacji tego przysłowia miałam przygotowany wzór na hafcik dokładnie taki, jaki wykonała Czarna dama.
Jednak ostatecznie wybrałam inny wzór, na który trafiłam całkiem przypadkiem szukając zupełnie czegoś innego.
Jako, że zbliżają się Święta, zapalony kaganek jest odpowiednio przystrojony.
Haft wykorzystam albo na kartkę albo oprawię w ramkę i będzie świąteczny obrazek.
Drugie przysłowie mówi, że żaden strój nie jest w stanie kogoś zmienić, bo zmieni go tylko powierzchownie, a pod tym strojem nadal pozostanie ta sama osoba.
Zastanawiałam się jak zinterpretować to przysłowie, czy szukać ryby na półmisku w otoczeniu warzyw, czy wybrać coś kontrastowego.
Wybrałam to drugie
Moja rybka jest uśmiechnięta i gdyby umiała mówić, pewnie powiedziałaby: "niech inni stroją się w co chcą i ukrywają w tych strojach swoje prawdziwe oblicze, a ja pozostanę sobą i albo mnie ktoś polubi taką jaka jestem albo nie ma o czym mówić".
Haft wykorzystałam do wykonania zakładki.
Jak widać, do wykończenia pozostało tylko zszyć krótkie boki (są tylko zaprasowane) i dodać frędzelki.
Druga strona ma wiadomy napis. :)
I jeszcze uśmiech rybki z bliska.
Zabawa Hafty i przysłowia 2 seria - trwa ostatni miesiąc i jeszcze można coś zrobić - zapraszam :)
Przy okazji zapraszam do poczytania bajki, kto jeszcze nie czytał. :)
Moje robótki - blog o wyszywaniu, szydełkowaniu, papierowej wiklinie, kartkach okolicznościowych oraz o ogródku i urokach natury.
piątek, 29 listopada 2019
środa, 27 listopada 2019
Jesienne... herbaciane...
Co to może być?
Jesienne i herbaciane...
Oczywiście... róże. :)
Renia zafundowała nam w listopadzie temat jesienny z piosenką Mieczysława Fogga pt. "Jesienne róże".
Co prawda, w temacie są zapodane wszystkie kolory jesieni, łącznie z tymi z piosenki, to ja jednak wybrałam róże, które uwielbiam.
Jest mnóstwo wzorów z różami, że trudno wybrać jeden, dlatego zapisałam sobie kilka czy kilkanaście znalezionych na Pinterest wzorów z myślą, że kiedyś je wyszyję.
Do zabawy wybrałam różę taką większą, ale przeliczyłam się nieco z możliwością wyszycia, bo światła dziennego jest za mało, a haftowanie u mnie nie ma zbyt wielkiej prędkości. Światło sztuczne odpada, a już na pewno przy kolorach jasnych, niewiele różniących się odcieniami.
W oryginale projekt wybranej róży zakłada kolory różowe, więc musiałam sama dobrać kolory w odcieniach herbaty mniej lub bardziej nasyconej.
W momencie, gdy miałam wyszyty listek i dwa dolne płatki róży stwierdziłam, że muszę wyszyć coś mniejszego.
Wybrałam taką małą różyczkę w kolorze mieszanki kilku herbat.
Ten żółty kolor, to tak naprawdę jest przygaszony pomarańcz, ale aparat zrobił psikusa i wyszło to co widać.
Jak pisałam wcześniej, przez mały incydent, mam problem z działaniem ręki prawej.
Dobrze, że miałam kanwę z hafcikiem wyciętą, wyprasowaną i przygotowaną do zagospodarowania.
W oprawieniu różyczki pomógł mi Ktosiu, jednak zrobienie fotki obrazkowi ze szkłem, to już wyższa szkoła, ale myślę, że wyszło dobrze.
Obrazek z herbacianą różą zgłaszam do zabawy u Reni.
Jesienne i herbaciane...
Oczywiście... róże. :)
Renia zafundowała nam w listopadzie temat jesienny z piosenką Mieczysława Fogga pt. "Jesienne róże".
Co prawda, w temacie są zapodane wszystkie kolory jesieni, łącznie z tymi z piosenki, to ja jednak wybrałam róże, które uwielbiam.
Jest mnóstwo wzorów z różami, że trudno wybrać jeden, dlatego zapisałam sobie kilka czy kilkanaście znalezionych na Pinterest wzorów z myślą, że kiedyś je wyszyję.
Do zabawy wybrałam różę taką większą, ale przeliczyłam się nieco z możliwością wyszycia, bo światła dziennego jest za mało, a haftowanie u mnie nie ma zbyt wielkiej prędkości. Światło sztuczne odpada, a już na pewno przy kolorach jasnych, niewiele różniących się odcieniami.
W oryginale projekt wybranej róży zakłada kolory różowe, więc musiałam sama dobrać kolory w odcieniach herbaty mniej lub bardziej nasyconej.
W momencie, gdy miałam wyszyty listek i dwa dolne płatki róży stwierdziłam, że muszę wyszyć coś mniejszego.
Wybrałam taką małą różyczkę w kolorze mieszanki kilku herbat.
Ten żółty kolor, to tak naprawdę jest przygaszony pomarańcz, ale aparat zrobił psikusa i wyszło to co widać.
Jak pisałam wcześniej, przez mały incydent, mam problem z działaniem ręki prawej.
Dobrze, że miałam kanwę z hafcikiem wyciętą, wyprasowaną i przygotowaną do zagospodarowania.
W oprawieniu różyczki pomógł mi Ktosiu, jednak zrobienie fotki obrazkowi ze szkłem, to już wyższa szkoła, ale myślę, że wyszło dobrze.
Obrazek z herbacianą różą zgłaszam do zabawy u Reni.
poniedziałek, 25 listopada 2019
Ostatni słoiczek i mały problem
Nie trzeba wychodzić z domu, by się poturbować. :)))
Nie będę opisywać sytuacji, a jedynie podsumowanie.
Upadłam na prawy bok na płytki w przedpokoju, oj twarde było lądowanie. :)
Szczęście w nieszczęściu, że się nie połamałam, ale potłukłam się na tyle, że boli prawa noga i prawa ręka.
Teraz piszę lewą ręką, bo stukać w klawiaturę mogę, gorzej byłoby, gdybym miała pisać odręcznie na kartce. :)
Całe szczęście, że hafciki do wszystkich zabaw są skończone, tyle, że jeszcze niezagospodarowane.
Teraz to, co trzeba wykonać prawą ręką jest zastopowane i musi poczekać aż ręka będzie na tyle działać, by ruszyć z wykończeniem haftów.
To samo dotyczy słoiczków, które muszą poczekać na realizację pomysłu.
Mam nadzieję, że zdążę wydobrzeć i zagospodarować słoiczki do podsumowania zabawy przez Raeszkę.
To już ostatni słoiczek wyszyty w ramach słoiczkowej zabawy.
W tym słoiczku zamknięte są ciepłe skarpety i jeśli nie przydadzą się w tym roku, to wyjmę tylko prezenty, a skarpety przetrzymam na następną zimę.
Jeśli jednak przyjdzie mróz, to otworzę słoik i skarpety powędrują na nogi... :)))
Przed konturowaniem tylko kształt słoiczka widać, reszta to kolorowe plamy.
I jeszcze z bliska - to nic, że skarpety różne, ale za to pełne prezentów i na pewno ciepło. :)
A to jest cały komplet haftowanych słoiczków.
Słoiczek zgłaszam do zabawy u Raeszki , a teraz czekam na usprawnienie ręki i mam nadzieję, że uda mi się uwinąć ze słoiczkami do terminu zakończenia zabawy.
Słoiczek z prezentami i w świątecznym wystroju pasuje do zabawy u Xgalaktyki, zatem tam też poleci.
Ponieważ częściowo użyłam resztkowych mulin, to spieszę zgłosić słoiczek/słoiczki do zabawy u Igiełki.
Nie będę opisywać sytuacji, a jedynie podsumowanie.
Upadłam na prawy bok na płytki w przedpokoju, oj twarde było lądowanie. :)
Szczęście w nieszczęściu, że się nie połamałam, ale potłukłam się na tyle, że boli prawa noga i prawa ręka.
Teraz piszę lewą ręką, bo stukać w klawiaturę mogę, gorzej byłoby, gdybym miała pisać odręcznie na kartce. :)
Całe szczęście, że hafciki do wszystkich zabaw są skończone, tyle, że jeszcze niezagospodarowane.
Teraz to, co trzeba wykonać prawą ręką jest zastopowane i musi poczekać aż ręka będzie na tyle działać, by ruszyć z wykończeniem haftów.
To samo dotyczy słoiczków, które muszą poczekać na realizację pomysłu.
Mam nadzieję, że zdążę wydobrzeć i zagospodarować słoiczki do podsumowania zabawy przez Raeszkę.
To już ostatni słoiczek wyszyty w ramach słoiczkowej zabawy.
W tym słoiczku zamknięte są ciepłe skarpety i jeśli nie przydadzą się w tym roku, to wyjmę tylko prezenty, a skarpety przetrzymam na następną zimę.
Jeśli jednak przyjdzie mróz, to otworzę słoik i skarpety powędrują na nogi... :)))
Przed konturowaniem tylko kształt słoiczka widać, reszta to kolorowe plamy.
I jeszcze z bliska - to nic, że skarpety różne, ale za to pełne prezentów i na pewno ciepło. :)
A to jest cały komplet haftowanych słoiczków.
Słoiczek zgłaszam do zabawy u Raeszki , a teraz czekam na usprawnienie ręki i mam nadzieję, że uda mi się uwinąć ze słoiczkami do terminu zakończenia zabawy.
Słoiczek z prezentami i w świątecznym wystroju pasuje do zabawy u Xgalaktyki, zatem tam też poleci.
Ponieważ częściowo użyłam resztkowych mulin, to spieszę zgłosić słoiczek/słoiczki do zabawy u Igiełki.
środa, 20 listopada 2019
Listopad z paletą kolorów i ramką
Nie, to nie pomyłka, to kartka ubiegłoroczna, ale z nią związana jest pewna historia i nowa kartka.
W poprzednim roku wykonałam kartkę z haftem przedstawiającym latarenkę.
Wyglądała tak:
To była jedyna kartka, która nie dotarła do adresatki, co bardzo mnie rozżaliło, zasmuciło i normalnie (delikatnie mówiąc) zdenerwowało.
Tym bardziej, że do kartki dołączone były dwie zawieszki z wielu wykonanych w ramach bombkowej zabawy u Raeszki.
Postanowiłam w tym roku wykonać ponownie hafcik z latarenką, bo bardzo mi się podoba wzór, ale nie chciałam robić takiej samej kartki.
W tym roku pomysł na kartkę podpowiedziała mi zabawa u Ani - Jesień i zima z paletą kolorów, a że w tym miesiącu obowiązuje paleta kolorów i ramka, to hafcik zyskał inną oprawę i kartka zupełnie odbiega od ubiegłorocznej.
Tę nową kartkę zgłaszam do trzech zabaw.
Kolory z palety, to: biały, żółty, brązowy, czerwony, zielony i czarny.
Ponieważ wyszywałam mulinami z resztek, więc w tym roku kolory hafciku są nieco zmienione.
Kartkę zgłaszam do zabawy u Ani.
Ponieważ tematyka kartki jest świąteczna, to zgłaszam ją także do innej zabawy, u Xgalaktyki.
I jeszcze zgłaszam ją do Igiełki ze względu na wymiatanie resztek muliny.
W poprzednim roku wykonałam kartkę z haftem przedstawiającym latarenkę.
Wyglądała tak:
To była jedyna kartka, która nie dotarła do adresatki, co bardzo mnie rozżaliło, zasmuciło i normalnie (delikatnie mówiąc) zdenerwowało.
Tym bardziej, że do kartki dołączone były dwie zawieszki z wielu wykonanych w ramach bombkowej zabawy u Raeszki.
Postanowiłam w tym roku wykonać ponownie hafcik z latarenką, bo bardzo mi się podoba wzór, ale nie chciałam robić takiej samej kartki.
W tym roku pomysł na kartkę podpowiedziała mi zabawa u Ani - Jesień i zima z paletą kolorów, a że w tym miesiącu obowiązuje paleta kolorów i ramka, to hafcik zyskał inną oprawę i kartka zupełnie odbiega od ubiegłorocznej.
Tę nową kartkę zgłaszam do trzech zabaw.
Kolory z palety, to: biały, żółty, brązowy, czerwony, zielony i czarny.
Ponieważ wyszywałam mulinami z resztek, więc w tym roku kolory hafciku są nieco zmienione.
Dla porównania - z lewej strony jest latarenka ubiegłoroczna, a z prawej tegoroczna.
Kartkę zgłaszam do zabawy u Ani.
Ponieważ tematyka kartki jest świąteczna, to zgłaszam ją także do innej zabawy, u Xgalaktyki.
I jeszcze zgłaszam ją do Igiełki ze względu na wymiatanie resztek muliny.
czwartek, 14 listopada 2019
W końcu doczekały się
Może ktoś pamięta, gdy wykonałam kilka hafcików z przeznaczeniem na spersonalizowane podusie igielniczki...
Było to... ooo! dwa lata temu!
Wyszyłam je haftem liniowym i odłożyłam do szuflady z myślą szybkiego skończenia, ale stało się tak, że hafciki leżały i czekały, czekały, czekały...
I w końcu doczekały się. :)))
Na koniec października wykonałam poduszeczki, a na początku listopada kilka z nich powędrowało do rąk obecnych właścicielek.
Ta podusia w środku wykonana została w tym roku, tuż przed zszywaniem pozostałych.
Było to... ooo! dwa lata temu!
Wyszyłam je haftem liniowym i odłożyłam do szuflady z myślą szybkiego skończenia, ale stało się tak, że hafciki leżały i czekały, czekały, czekały...
I w końcu doczekały się. :)))
Na koniec października wykonałam poduszeczki, a na początku listopada kilka z nich powędrowało do rąk obecnych właścicielek.
Ta podusia w środku wykonana została w tym roku, tuż przed zszywaniem pozostałych.
wtorek, 12 listopada 2019
Zawsze aktualna "Bajka o Ciepłym i Puchatym"
Poruszył mnie wpis Justyny w
blogu Wielkie Małe Pasje.
Już w trakcie jego czytania przypomniała mi się bajka, która bardzo dokładnie wpisuje się w słowa Justyny i w dzisiejsze realia.
Dołączam podusię, która wraz z przysłowiem
(do którego ostatnio ją wyszyłam) pasuje do bajki.
"Uśmiech kosztuje mniej niż elektryczność i daje więcej światła."
Bajkę cytuję z Magazynu Psychologicznego Bang, w którym jest
informacja, by się nią dzielić.
Dawno, dawno temu, gdzieś bardzo daleko, było sobie dobre miasto. Jego mieszkańcy żyli szczęśliwie, śmiali się, bawili i nigdy nie chorowali. W mieście tym było bardzo dużo ciepłego i puchatego. Ciepłe i puchate było miękkie, puszyste, bardzo lekkie i miłe w dotyku. Ludzie mieli taki zwyczaj, że kiedy spotykali się ze sobą, dzielili się ciepłym i puchatym mówiąc: „Tobie puchate i mnie puchate, mnie puchate i Tobie puchate”. A kiedy się dzielili – ciepłe i puchate rosło i było go jeszcze więcej. Ludzie nauczyli się, że kiedy ciepłe i puchate rośnie – ich życie staje się piękniejsze, serca wypełniają się miłością, a ciało jest zdrowsze.
Pewnego dnia do szczęśliwego miasta przybyła czarownica. Jeździła ona po całym świecie i sprzedawała ludziom swoje czary i lekarstwa. Jednak w dobrym mieście nikt nie chciał kupować jej lekarstw, ani nie potrzebował czarów. Wszyscy przecież byli zdrowi i szczęśliwi.
Czarownica chodziła po mieście i przyglądała się ludziom, ich zwyczajom i nie rozumiała, dlaczego nie może niczego sprzedać. Po pewnym czasie zorientowała się, że wszystkiemu winne jest ciepłe i puchate. Kiedyś obserwując jak ludzie się nim dzielą postanowiła uwolnić ich od ciepłego i puchatego i powiedziała do jednego z mieszkańców: „Wiesz? To ciepłe i puchate, które dostałeś od swojego przyjaciela, to wcale nie było jego ciepłe i puchate. On oddał Ci tylko to, co wczoraj dostał od Ciebie”. A do innego mieszkańca powiedziała: „Czy zauważyłeś, że Twój sąsiad dał Ci wczoraj mniej ciepłego i puchatego niż Ty dałeś jemu?” Krążyła po mieście tak długo, aż zatruła ludziom serca i ludzie zaczęli się sobie nieufnie przyglądać. Coraz rzadziej dzielili się ciepłym i puchatym i chowali je w domach zazdrośnie strzegąc i bojąc się, że je stracą. A ciepłego i puchatego, którym nikt się nie dzielił było coraz mniej.
Pewnego dnia czarownica dała jednemu z mieszkańców trochę zimnego i kolczatego i powiedziała: „Tobie kolczaste i mnie kolczaste, mnie kolczaste i Tobie kolczaste”. I kolczaste urosło. Ludzie zaczęli się dzielić ze sobą kolczastym. Pojawiły się choroby, a szczęście zaczęło znikać z dobrego miasta. Ludzie stali się smutni i niemili dla siebie. Mijały dni, miesiące i lata. Czarownica sprzedawała ludziom swoje lekarstwa i stawała się coraz bogatsza. Kiedy potrzebowała więcej pieniędzy dzieliła się z ludźmi zimnym i kolczastym i wtedy ludzie więcej chorowali i częściej przychodzili do niej po leki.
Szczęśliwie, dwoje dzieci bawiąc się ze sobą na strychu znalazło w starej skrzyni ciepłe i puchate, które dorośli dawno temu tam schowali, żeby nikt go nie zabrał. Kiedy je oglądali – rozerwali je na dwa kawałki i podzielili między siebie. I ciepłe i puchate natychmiast urosło, a dzieci poczuły, że w ich sercach pojawiła się jakaś radosna nuta. Pobiegły do rodziców i podzieliły się z nimi mówiąc: „Tobie puchate i mnie puchate”. I ciepłe i puchate znów urosło! I od tej chwili ludzie zaczęli ponownie dzielić się ze sobą ciepłym i puchatym i w ich sercach pojawiało się więcej szczęścia i radości, a ciała mniej chorowały. Wtedy przypomnieli sobie o starym zwyczaju i dawnych czasach. Wypędzili złą czarownicę i starali się dzielić jak największą ilością ciepłego i puchatego. Jednak w ich mieście istniało także zimne i kolczaste, które kiedyś podarowała im czarownica. I odtąd ciepłe i puchate krąży między ludźmi na przemian z zimnym i kolczastym, i tylko od ludzi zależy, czym się ze sobą podzielą. A to, czym się podzielą – rośnie i wypełnia ich serca i myśli.
Już w trakcie jego czytania przypomniała mi się bajka, która bardzo dokładnie wpisuje się w słowa Justyny i w dzisiejsze realia.
To sprawiło, że MUSZĘ ją (znaczy tę bajkę) przypomnieć.
Tyle jest wokół złych spojrzeń i negatywnych
emocji, a tak mało uśmiechu i życzliwości.
Bardzo chciałoby się, by
było odwrotnie, by to UŚMIECH i ŻYCZLIWOŚĆ były tym, co najczęściej powinno się otrzymać
od innych ludzi, ale to zależy od samych ludzi, którzy wybierają to,
co chcą w sobie pielęgnować.
Być może przypomnienie tej
bajki, w jakimś stopniu pozwoli na przemyślenia i wybór POZYTYWNYCH EMOCJI do
pielęgnowania w sobie i dzielenia się z innymi.
Przeczytajcie uważnie bajkę
i przy każdej okazji, w komentarzach, przesyłajcie sobie wzajemnie dużo Ciepłego i Puchatego, by
Zimne i Kolczaste zniknęło gdzieś w czeluściach i nie zatruwało naszego życia.
Wiadomo, że życie nie jest
bajką i przynosi też trudne chwile, ale nauczmy się (na nowo) cieszyć z drobnych
rzeczy, z tych miłych chwil, które przynosi życie, bo uśmiech i pogoda ducha mogą zdziałać wiele dobrego.
Cytując tę piękną i mądrą bajkę posyłam Wam, wraz z nią,
mnóstwo Ciepłego i Puchatego. :)
Dołączam podusię, która wraz z przysłowiem
(do którego ostatnio ją wyszyłam) pasuje do bajki.
"Uśmiech kosztuje mniej niż elektryczność i daje więcej światła."
Bajka pochodzi z książki „Dialog zamiast kar” Zofii Aleksandry Żuczkowskiej.
Bajka o ciepłym i puchatym.
Dawno, dawno temu, gdzieś bardzo daleko, było sobie dobre miasto. Jego mieszkańcy żyli szczęśliwie, śmiali się, bawili i nigdy nie chorowali. W mieście tym było bardzo dużo ciepłego i puchatego. Ciepłe i puchate było miękkie, puszyste, bardzo lekkie i miłe w dotyku. Ludzie mieli taki zwyczaj, że kiedy spotykali się ze sobą, dzielili się ciepłym i puchatym mówiąc: „Tobie puchate i mnie puchate, mnie puchate i Tobie puchate”. A kiedy się dzielili – ciepłe i puchate rosło i było go jeszcze więcej. Ludzie nauczyli się, że kiedy ciepłe i puchate rośnie – ich życie staje się piękniejsze, serca wypełniają się miłością, a ciało jest zdrowsze.
Pewnego dnia do szczęśliwego miasta przybyła czarownica. Jeździła ona po całym świecie i sprzedawała ludziom swoje czary i lekarstwa. Jednak w dobrym mieście nikt nie chciał kupować jej lekarstw, ani nie potrzebował czarów. Wszyscy przecież byli zdrowi i szczęśliwi.
Czarownica chodziła po mieście i przyglądała się ludziom, ich zwyczajom i nie rozumiała, dlaczego nie może niczego sprzedać. Po pewnym czasie zorientowała się, że wszystkiemu winne jest ciepłe i puchate. Kiedyś obserwując jak ludzie się nim dzielą postanowiła uwolnić ich od ciepłego i puchatego i powiedziała do jednego z mieszkańców: „Wiesz? To ciepłe i puchate, które dostałeś od swojego przyjaciela, to wcale nie było jego ciepłe i puchate. On oddał Ci tylko to, co wczoraj dostał od Ciebie”. A do innego mieszkańca powiedziała: „Czy zauważyłeś, że Twój sąsiad dał Ci wczoraj mniej ciepłego i puchatego niż Ty dałeś jemu?” Krążyła po mieście tak długo, aż zatruła ludziom serca i ludzie zaczęli się sobie nieufnie przyglądać. Coraz rzadziej dzielili się ciepłym i puchatym i chowali je w domach zazdrośnie strzegąc i bojąc się, że je stracą. A ciepłego i puchatego, którym nikt się nie dzielił było coraz mniej.
Pewnego dnia czarownica dała jednemu z mieszkańców trochę zimnego i kolczatego i powiedziała: „Tobie kolczaste i mnie kolczaste, mnie kolczaste i Tobie kolczaste”. I kolczaste urosło. Ludzie zaczęli się dzielić ze sobą kolczastym. Pojawiły się choroby, a szczęście zaczęło znikać z dobrego miasta. Ludzie stali się smutni i niemili dla siebie. Mijały dni, miesiące i lata. Czarownica sprzedawała ludziom swoje lekarstwa i stawała się coraz bogatsza. Kiedy potrzebowała więcej pieniędzy dzieliła się z ludźmi zimnym i kolczastym i wtedy ludzie więcej chorowali i częściej przychodzili do niej po leki.
Szczęśliwie, dwoje dzieci bawiąc się ze sobą na strychu znalazło w starej skrzyni ciepłe i puchate, które dorośli dawno temu tam schowali, żeby nikt go nie zabrał. Kiedy je oglądali – rozerwali je na dwa kawałki i podzielili między siebie. I ciepłe i puchate natychmiast urosło, a dzieci poczuły, że w ich sercach pojawiła się jakaś radosna nuta. Pobiegły do rodziców i podzieliły się z nimi mówiąc: „Tobie puchate i mnie puchate”. I ciepłe i puchate znów urosło! I od tej chwili ludzie zaczęli ponownie dzielić się ze sobą ciepłym i puchatym i w ich sercach pojawiało się więcej szczęścia i radości, a ciała mniej chorowały. Wtedy przypomnieli sobie o starym zwyczaju i dawnych czasach. Wypędzili złą czarownicę i starali się dzielić jak największą ilością ciepłego i puchatego. Jednak w ich mieście istniało także zimne i kolczaste, które kiedyś podarowała im czarownica. I odtąd ciepłe i puchate krąży między ludźmi na przemian z zimnym i kolczastym, i tylko od ludzi zależy, czym się ze sobą podzielą. A to, czym się podzielą – rośnie i wypełnia ich serca i myśli.
A Ty co wybierasz w swojej codzienności: zimne i
kolczaste czy ciepłe i puchate?
czwartek, 7 listopada 2019
Lawendowa sakiewka nr 4
Taki mały hafcik ozdobił czwartą sakiewkę z pachnącą lawendą i to chyba ostatnia sakiewka w tym sezonie.
Mimo, że suszu trochę mi zostało, to nie mam pewności, czy powstanie jeszcze jakaś sakiewka.
Sama wiem, że u mnie nic nie jest pewne, zgodnie z powiedzeniem "nigdy nie mów nigdy".
Jednak dzisiaj wiem, że będzie mała przerwa w tworzeniu lawendowych sakiewek, ale inne sakiewki być może powstaną.
Wszystko będzie zależało od... chyba od niczego. :)
Po prostu, jeśli najdzie mnie ochota na szycie woreczków, to będą się mnożyły, tak jak zakładki. :)))
Sakiewka wygląda tak:
A tuż przed wypełnieniem i związaniem, wyglądała tak:
Poprzednie sakiewki:
- pierwsza
- druga
- trzecia.
Mimo, że suszu trochę mi zostało, to nie mam pewności, czy powstanie jeszcze jakaś sakiewka.
Sama wiem, że u mnie nic nie jest pewne, zgodnie z powiedzeniem "nigdy nie mów nigdy".
Jednak dzisiaj wiem, że będzie mała przerwa w tworzeniu lawendowych sakiewek, ale inne sakiewki być może powstaną.
Wszystko będzie zależało od... chyba od niczego. :)
Po prostu, jeśli najdzie mnie ochota na szycie woreczków, to będą się mnożyły, tak jak zakładki. :)))
Sakiewka wygląda tak:
A tuż przed wypełnieniem i związaniem, wyglądała tak:
Poprzednie sakiewki:
- pierwsza
- druga
- trzecia.
piątek, 1 listopada 2019
Hafty i przysłowia 2 seria - listopad
Zanim przejdę do zadań na listopad zabawy Hafty i przysłowia 2 seria, chcę Was zapytać..., ale najpierw pomysł.
Myślę o rozszerzeniu interpretacji przysłów w oparciu o inne techniki..., o nich napiszę po uzyskaniu od Was odpowiedzi na pytania.
Co sądzicie o wzbogaceniu formy zabawy o możliwość zastosowania dowolnej techniki w celu interpretacji przysłowia, a może wyboru jednej z kilku zaproponowanych technik?
Czy macie ochotę na interpretację przysłów z wykorzystaniem różnych technik, w tym oczywiście haftu krzyżykowego (do wyboru)?
Nie ukrywam, że od tych odpowiedzi będzie zależało, czy zabawa z przysłowiami, w zmienionej formie, będzie kontynuowana.
Proszę o Wasze odpowiedzi i pod tym wpisem.
*****
A teraz przechodzę do przysłów na LISTOPAD:
1. Zapalaj kaganek, zanim mrok zapadnie.
2. Żebyś dorszowi włożył marchew do gęby, a pomidora pod ogon, nie stanie się łososiem.
Życzę przyjemnej zabawy :)))
TUTAJ są szczegóły dla chętnych do zabawy. Zapraszam :)
TUTAJ jest zadanie 1 - styczniowe i efekty prac.
TUTAJ jest zadanie 2 - lutowe i efekty prac.
TUTAJ jest zadanie 3 - marcowe i efekty prac.
TUTAJ jest zadanie 4 - kwietniowe i efekty prac.
TUTAJ jest zadanie 5 - majowe i efekty prac.
TUTAJ jest zadanie 6 - czerwcowe i efekty prac.
TUTAJ jest zadanie 7 - lipcowe i efekty prac.
TUTAJ jest zadanie 8 - sierpniowe i efekty prac.
TUTAJ jest zadanie 9 - wrześniowe i efekty prac.
TUTAJ jest zadanie 10 - październikowe i efekty prac.
Strach ma wielkie oczy..., ale TY nie bój się i dołącz do zabawy. :)))
Efekty prac do zadania nr 11 widać poniżej, a o skojarzeniach obrazków z przysłowiami poczytacie w blogach - linki nad poszczególnymi fotkami.
1. Czarna dama
- haft do przysłowia nr 1
- haft do przysłowia nr 2
2. Ewa
3. Carpediem30
4. Nina
5. Mięta
6. Elżusia
7. Ja Splocik
- haft do przysłowia nr 1
- haft do przysłowia nr 2
Myślę o rozszerzeniu interpretacji przysłów w oparciu o inne techniki..., o nich napiszę po uzyskaniu od Was odpowiedzi na pytania.
Co sądzicie o wzbogaceniu formy zabawy o możliwość zastosowania dowolnej techniki w celu interpretacji przysłowia, a może wyboru jednej z kilku zaproponowanych technik?
Czy macie ochotę na interpretację przysłów z wykorzystaniem różnych technik, w tym oczywiście haftu krzyżykowego (do wyboru)?
Nie ukrywam, że od tych odpowiedzi będzie zależało, czy zabawa z przysłowiami, w zmienionej formie, będzie kontynuowana.
Proszę o Wasze odpowiedzi i pod tym wpisem.
*****
A teraz przechodzę do przysłów na LISTOPAD:
1. Zapalaj kaganek, zanim mrok zapadnie.
2. Żebyś dorszowi włożył marchew do gęby, a pomidora pod ogon, nie stanie się łososiem.
Życzę przyjemnej zabawy :)))
Zabawa "Hafty i przysłowia 2 seria" trwa - jeszcze dwa miesiące.
TUTAJ są szczegóły dla chętnych do zabawy. Zapraszam :)
TUTAJ jest zadanie 1 - styczniowe i efekty prac.
TUTAJ jest zadanie 2 - lutowe i efekty prac.
TUTAJ jest zadanie 3 - marcowe i efekty prac.
TUTAJ jest zadanie 4 - kwietniowe i efekty prac.
TUTAJ jest zadanie 5 - majowe i efekty prac.
TUTAJ jest zadanie 6 - czerwcowe i efekty prac.
TUTAJ jest zadanie 7 - lipcowe i efekty prac.
TUTAJ jest zadanie 8 - sierpniowe i efekty prac.
TUTAJ jest zadanie 9 - wrześniowe i efekty prac.
TUTAJ jest zadanie 10 - październikowe i efekty prac.
Strach ma wielkie oczy..., ale TY nie bój się i dołącz do zabawy. :)))
Efekty prac do zadania nr 11 widać poniżej, a o skojarzeniach obrazków z przysłowiami poczytacie w blogach - linki nad poszczególnymi fotkami.
1. Czarna dama
- haft do przysłowia nr 1
- haft do przysłowia nr 2
2. Ewa
3. Carpediem30
4. Nina
5. Mięta
6. Elżusia
7. Ja Splocik
- haft do przysłowia nr 1
- haft do przysłowia nr 2
Subskrybuj:
Posty (Atom)