piątek, 26 lutego 2010

Oddech wiosny czyli przedwiośnie

W chwili, gdy piszę tę notkę, za oknem pada deszcz.
A jeszcze trzy godziny temu świeciło słońce i był to moment, gdy wstąpiliśmy na działkę.
Oczywiście zaczęłam szukać oznak wiosny, ale niewiele znalazłam.
Choć zima jeszcze nie powiedziała "do widzenia", to czuje się oddech wiosny nazywany przedwiośniem.
Powoli śnieg znika i odkrywa coraz to więcej roślin.

Tu resztka śniegu i krokusy, które zakwitną na żółto i pestki z owoców czereśni, które pozostały na drzewie.


Topniejący śnieg powoli odkrywa wrzośce, które mają nabrzmiałe pąki i lada moment (jak tylko pierzynka zniknie) zaczną rozkwitać.


Tu było oczko wodne, które zostało zlikwidowane, a w jego miejscu powstała przełęcz.
Teraz jednak zrobiło się tymczasowe oczko - dopóki woda nie wsiąknie w ziemię.


Właściwym celem naszej wizyty na działce było wyczyszczenie zawartości budek lęgowych.

Każda z naszych budek wyglądała podobnie; pół albo ponad pół wysokości zajmowała wyściółka wykonana przez ptaszki - sikorki bądź mazurki.


Podczas czyszczenia budek, cały czas dochodziły nas odgłosy ptaszków, które kręciły się gdzieś w okolicy .
Pewnie już nie mogą doczekać się przygotowanych do zamieszkania domków.

Po wyjęciu zawartości, postanowiłam sprawdzić, co też ptaszki używają do umoszczenia gniazdka.
Czego tu nie było???


To, co powyżej wskazuje strzałka, widać w zbliżeniu na dolnej fotce.


Okazało się, że ptaszki gniazdujące u nas chyba zajmują się robótkami, bo oprócz źdźbeł traw, słomy, mchu, korzonków, uschniętych pędów roślin oraz piórek, były tam sznurki stilonowe, sizalowe i... włóczka.

Dlaczego mnie to nie dziwi???

wtorek, 23 lutego 2010

Pozytywna zamsta

Wczoraj, w ramach takiej pozytywnej zemsty robótkowej (za porażkę z drutami) wyszyłam kilka drobiazgów.

Jeszcze nie wiem, jak i gdzie je zastosuję, ale wykorzystałam część resztek kanwy i trochę muliny bez numerów - ze starych zasobów.





Wyszywanie tych miniaturek pozwoliło mi wyciszyć swoją wściekłość i zastanowić się, co zrobić.
Zdziwiłam się, że tyle ich wyszyłam, ale proste wzorki i zemsta sprawiły, że igła dostała przyspieszenia.

Właściwie powinnam zatytułować tę notkę: "Zemsta ZA nietoperza".
Dlaczego zemsta?

poniedziałek, 22 lutego 2010

Śiegu mniej, a wiosna...

Wczoraj pięknie zaświeciło słoneczko, więc wybraliśmy się do ogródka, by zobaczyć, ile tam śniegu ubyło i czy widać już zbliżającą się wiosnę.

Wiosny jeszcze nie widać, ale śniegu ubyło chyba o połowę, podczas gdy w pobliżu bloku zniknęło go tyle, że widać trawniki.

Dla porównania - to samo ujęcie

- tak było jeszcze w minioną środę (też świeciło słoneczko),

 
a tak wczoraj.

Od minionej środy ptaszki zjadły połowę porcji nowego dania.

Doniczka z jedzonkiem tuż po zawieszeniu.


Ta sama doniczka wczoraj.


Takich doniczek zawiesiliśmy 5.
Myślę, że gdyby doniczek z jadłem było mniej, to pewnie wszystko byłoby zjedzone.

I jeszcze jedno porównanie - miejsce leżakowania jelonka.

Wcześniej było tak:


Wczoraj mogłam podejść bliżej, bo śnieg był twardy - to samo miejsce wyglądało tak:


Wiosny jeszcze nie widać, ale już czuje się jej oddech.

niedziela, 21 lutego 2010

Powtórka... orzechowa

Na wieczór walentynkowy zrobiłam smakołyk, który mojemu "Walentynkowi" tak posmakował, że dziś zażyczył powtórkę.
Ciasto ma nie do opisania, niepowtarzalny smak orzechowo-wiśniowy.

Nie mam formy w kształcie serca, więc na potrzebę tamtego dnia wykroiłam serce z prostokątnego ciasta.
Na moje potrzeby zrobiłam małe ciasto - foremka wielkości 24 x 28 cm.

Smakołyk nazwałam:
Orzechowy wiśniowiec


Składniki na ciasto:
- 4 jajka;
- 12 dag cukru pudru;
- 14 dag mąki tortowej lub krupczatki;
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia.

Składniki na masę:
- 25 dag orzechów włoskich łuskanych;
- 1/2 szklanki cukru pudru;
- 250 ml śmietany kremówki (30%);
- 1 łyżeczka cukru waniliowego.

- 3/4 słoiczka dżemu wiśniowego niskosłodzonego.

Wykonanie:

Ciasto
Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia. Żółtka utrzeć z cukrem pudrem na. Z białek ubić sztywną pianę. Do żółtek dodawać na przemian pianę z białek i mąkę i delikatnie wymieszać.
Ciasto wylać na przygotowaną blaszkę - może być wyłożona pergaminem do wypieków albo posmarowana tłuszczem i posypana bułką tartą.

Masa
Zostawić część orzechów do dekoracji, a pozostałe zmielić.
Śmietanę ubić na sztywno, dodać cukier puder, cukier waniliowy, zmielone orzechy i wszystko dokładnie wymieszać.

Ostateczne połączenie
Masę orzechową podzielić na trzy części - w tym jedną mniejszą do posmarowania wierzchu ciasta.
Upieczone ciasto, po ostygnięciu przekroić na dwie warstwy w połowie jego wysokości (ja robię to bawełnianą nitką).
Przekrojone części "otworzyć".
Każdą warstwę posmarować masą orzechową.
Na dolną warstwę nałożyć i rozsmarować dżem wiśniowy, po czym przełożyć drugą warstwą (masą do środka).
Z wierzchu posmarować cienką warstwą masy orzechowej i udekorować pozostawionymi, całymi orzechami.
Zamiast smarować ciasto masą (do dekoracji), można zastosować polewę białą z cukru pudru albo ciemną czekoladową.
Smacznego!!!

czwartek, 18 lutego 2010

Zima w ogródku i tajemniczy gość

Jak chyba większość, mam już dość zimy i tęsknię za promykami słońca, ale tę notkę muszę napisać.

Gdy ogródek zawiało i zasypało śniegiem, wybraliśmy się z mężem, aby ptaszkom zapewnić jedzonko.
Przezornie wzięliśmy łopatkę, która okazała się baaardzo przydatna do przekopania się przez zasypaną ścieżkę, by dojść do altanki.

Te ślady prowadzą do sąsiedniej alejki ktoś był mniej przezorny niż my.


W naszej alejce ścieżka była udeptana - widocznie tam częściej ludzie przychodzili do swoich ogródków.

Tu jest ścieżka prowadząca do altanki - jak widać ktoś z niej korzystał.
Tak wyglądało chwilę przed odkopaniem przejścia.


Teraz można było dojść do altanki.


A tu trzeba było zrobić dojście do karmnika.


Wszystko przykryte jest wielką pierzyną, a niektóre rośliny ubrały nawet czapki i szyjogrzeje.


Tuja przycinana na babuszkę, założyła czapkę i szyjogrzeja.


Bukszpan założył czapkę.


Wczoraj byliśmy ponownie w ogródku - po dwóch tygodniach.
Okazało się, że ptaszki jeszcze wszystkiego nie zjadły.
Tym razem ptasią stołówkę wzbogaciliśmy o nowe danie.

Do sporządzenia tego dania wykorzystałam smalec po smażeniu faworków.
Dużą ilość mieszanki różnych ziaren wymieszałam ze smalcem, tak by tłuszcz nie przeważał, a jedynie sklejał ziarna.
Jest to dobry sposób na wykorzystanie smalcu po smażeniu pączków i im podobnych smakołyków.

Tak przygotowanym daniem napełnione zostały małe doniczki, które ostatecznie zawisły w różnych miejscach działki.

Ta doniczka zawisła w okolicy karmnika.


Ta doniczka wisi na drzewie w innym zakątku działki.


Mam nadzieję, że ptaszkom będzie smakować nowe danie.

A teraz o gościu, którego nie udało nam się spotkać, ale po śladach wywnioskowaliśmy, kto odwiedził nasz ogródek.
Gdy zwróciłam uwagę męża na te ślady, On przypomniał sobie, że kilka dni temu znajomy opowiadał, że widział małego jelonka wchodzącego na działki przez uszkodzone ogrodzenie.

Zatem wiadomo już, że to ślady jelonka.


Tutaj czegoś szukał albo po prostu odgarnął śnieg, by poleżeć sobie w otoczeniu iglaków.
Nad napisem widać pozostawione przez niego jeszcze inne ślady, ale tych śladów nie będę pokazywać z bliska :)


Mimo wysokiego śniegu, życie na działkach toczy się.

Oby do wiosny!!!

środa, 17 lutego 2010

Inauguracja zabawy z zającem w porcelanie

Zgodnie z zasadami zabawy - wieczorem 15.02.2010., wysłałam do uczestniczek zabawy tabelę symboli (do wypełnienia) i schemat obrazka z prośbą o potwierdzenie, że przesyłka dotarła.

Większość potwierdzeń otrzymałam na pocztę wczoraj, ale czekam jeszcze na kilka - mam nadzieję, że to tylko kwestia dnia.

Jak pisałam, uczestniczkom nie wolno publikować zdjęć z etapów wyszywania, a gotowy obrazek będą mogły pokazać po podsumowaniu zabawy.
Proponuję jednak, aby robić fotki z etapów wyszywania, a potem przedstawić notkę w postaci historyjki.

Natomiast ja będę wyszywać obrazek w tym samym czasie, co uczestniczki.
Zatem:
ZABAWA rozpoczęła się,
a ja postawiłam pierwsze krzyżyki.

Życzę przyjemnego wyszywania bawiąc się kolorami :)

poniedziałek, 15 lutego 2010

Kawa i herbata w komplecie

Obrazki już są w komplecie, ale zacznę od początku.

Wcześniej pisałam, że skończyłam wyszywać wesoły obrazek porcelanki do herbatki.
Pisałam też o skończeniu haftowania filiżanek.

Tak wyglądał kilka dni temu ukończony obrazek z filiżankami do kawki.


Po wypraniu, wyprasowaniu i podklejeniu flizeliną, obszyłam obie wyszywanki ozdobną taśmą.
Wszyłam trzy pary troczków do zawiązania osłonek na pojemnikach.

Tak wyglądały osłonki tuż po wykończeniu.
Troczki są trochę dłuższe, bo nie wiem jaki obwód mają pojemniki docelowe.



A tak prezentują się na tymczasowych pojemnikach.


 I jeszcze tak:

Pomysł na takie wykorzystanie obu obrazków chodził mi się po głowie od dawna,
ale jakoś ciągle odchodził na plan dalszy, bo było akurat coś innego do zrobienia.

czwartek, 11 lutego 2010

Dzień rozpusty - czwartek tłusty

Dziś dzień rozpusty w sprawie słodkości i tłustości, czyli TŁUSTY CZWARTEK.
Kiedyś podawałam przepisy na pączki i faworki (chrust) z wiekowej książki, a dziś podaję przepis, który stosuję od lat i który ciut, ciut zmieniłam - teraz jest lepszy od poprzedniej wersji.

Zanim mąż wrócił z pracy usmażyłam taki kopczyk chrustu.
Mąż przyniósł z zaprzyjaźnionej cukierni kilka smakowitych pączków.
Zatem tłustości czwartkowej stała się zadość :)


Niestety nie mogłam zrobić zdjęć z poszczególnych etapów wykonania chrustu, ponieważ aparatowe akumulatorki ładowały się.
Przy okazji ponownego robienia faworków postaram się uzupełnić notkę o odpowiednie fotki.

Składniki na ciasto:
1,5 szklanki mąki;
1 jajko;
1 żółtko;
1 łyżeczka cukru pudru;
1 łyżka tłuszczu;
1 łyżeczka sody oczyszczonej;
1 łyżeczka octu;
1 łyżka spirytusu;
0,5 szklanki gęstej śmietany;
szczypta soli.

Do smażenia:
40 dag smalcu.

Do posypania:
0,5 szklanki cukru pudru zmieszanego z łyżeczką cukru waniliowego.

Wykonanie:
Ze wszystkich składników zagnieść jednolite ciasto i wstawić je na pół godziny do lodówki.
Po wyjęciu z lodówki, ciasto rozwałkować cienko, jak na makaron - nie posypywać zbytnio mąką.
W tym czasie rozgrzewać w garnku smalec.
Rozwałkowane ciasto pokroić na paski o szerokości około 5 cm, a następnie każdy pasek pociąć skośnie, by powstały romby lub równoległoboki.
W każdym kawałku zrobić na środku małe nacięcie, przełożyć jeden z rogów figury, delikatnie przeciągnąć i uformować chruścik.
Gotowe wywijaski wrzucać do gorącego tłuszczu i smażyć z obu stron na złoty kolor.
Wyjmować na papierowy ręcznik, by osączyć z tłuszczu.
Po przełożeniu na półmisek, poszczególne warstwy obficie posypywać cukrem pudrem zmieszanym z cukrem waniliowym.
Smacznego!!!

wtorek, 9 lutego 2010

Serduszka z włochatego drucika

Z włochatego drutu zrobiłam wcześniej kilka serduszek z kwiatkiem.
Wczoraj pobawiłam się tym drutem ponownie i powstały jeszcze takie serduszka, które znalazły miejsce w ściennym wazoniku.


Podczas wykonywania wszystkich włochatych serduszek, jedna myśl nie dawała mi spokoju - zrobić przestrzenne serducho - duże.
W końcu myśl zwyciężyła i zaczęłam kombinować.
Wyszło coś takiego, co zawisło u sufitu - w miejscu, gdzie kiedyś był kwiat.


Kwiat pojawi się tu znów za jakiś czas - gdy urośnie większy, bo w tej chwili szczepki zaczynają wypuszczać młode listki.
Znak, że wiosna będzie :)

To serducho jest "żywe", bo porusza się pod wpływem ciepła unoszącego się od grzejnika, w pobliżu którego wisi.

Na zakończenie tematyki serduszkowej - szydełkowa łapka kuchenna w wiadomym kształcie.


Wykonanie, jak widać - jest proste.

Stare powiedzenie: "przez gotowanie - do serca" uzupełniam o dodatek i od teraz może ono brzmieć: "przez gotowanie z sercem - do serca" :)

piątek, 5 lutego 2010

Na walentynkowy wieczór

Kilka drobiazgów, które mogą przydać się na walentynkowy wieczór do udekorowania stołu.
Oprócz smakowitości, na stole mogą pojawić się serduszka położone na obrusie tu i ówdzie,

Do serduszek, które zrobiłam we wcześniejszych latach, a których zostało zaledwie kilka, dołączyły inne.


Zrobiłam też opaski na serwetki - oczywiście z motywem malutkiego serduszka.
Suszyłam je na małych szklaneczkach (literatkach) i pomyślałam, że opaski można zastosować właśnie w taki sposób, a można zrobić je odpowiednio większe na szklane naczynia do napojów różnych.



Do zrobienia tej fotki pozowała serwetka świąteczna, ale na odpowiedni wieczór będzie odpowiednia serwetka :)


środa, 3 lutego 2010

Druga filiżanka do kompletu

Do filiżanki, którą niedawno skończyłam wyszywać, dołączyła druga.


Pomyślałam, że ożywię nieco porcelanki wprowadzając parowanie gorącej kawki.
Tak zrobiłam z obiema filiżankami.
Teraz efekt bardziej podoba mi się, ale to jeszcze nie koniec, bo mam w planie jeszcze trzy grosze tu dodać.


Pomysł na te filiżanki wpadł mi do głowy, gdy wyszywałam wesoły obrazek, ale musiały poczekać na czas poświąteczny.
Wesoły obrazek jest skończony i ma już swoje miejsce, ale chwilkę wstrzymałam się z napisaniem o tym do momentu skończenia filiżanek, by przedstawić oba obrazki w komplecie.
*****
Wcześniej, wyszywając porcelanowe maleństwa, wpadłam na temat zabawy "Zając w porcelanie".
Był kiedyś "zając w buraczkach..." - jaka to bajka? Kto pamięta?

Pomyślałam, że tak fajnie wyszywa się porcelanki, więc może wyszyć zajączka w filiżance?
Zaprojektowałam filiżankę, a zajączka narysowałam na podstawie kilku obejrzanych schematów z gazet.
Oto geneza pomysłu, który zwykle wpada do głowy nagle mimo, że główna myśl kręci się od dłuższego czasu.
Zapraszam do zabawy - wyszycia obrazka i zastosowanie go do ozdoby domu na czas Świąt wielkanocnych.