wtorek, 29 lipca 2008

Miało być inaczej, a wyszło...

Gdy zaczynałam tę robótkę, byłam przekonana, że będzie ona stanowić środek serwety złożonej z elementów.

Odkładanie robótki lub wykonywanie jej w elementach sprawia, że koncepcja pierwotna zmienia się bardzo często.
Ten przypadek nie jest odosobniony.

Przyglądałam się skończonym elementom oraz środkowej części i doszłam do wniosku, że nie o to mi chodziło.
Być może, gdybym analizę przeprowadziła w innym terminie, plan byłby taki jak wcześniej albo inny niż obecny.

Zdecydowałam, że elementy połączę w jedną serwetę.
Łączę je powoli, ponieważ zajmuję się nimi w chwilach odpoczynku od robótki wykonywanej na drutach.

Natomiast część środkowa została zakończona i stanowi oddzielną serwetkę.
Ta serwetka wymyślona została przeze mnie, no może oprócz wzorku ananasowego, ale tych odmian ananasów krąży już tyle w świecie, że nie mam pojęcia kto ten wzorek zapoczątkował.



Zakończenie wykonałam w taki sposób, aby serwetka stanowiła komplet z pierwszą ananasową.

One, znaczy serwetki,  mają coś wspólnego, choć pierwsza (wykonana rok temu) jest węższa, ale za to dłuższa.




czwartek, 24 lipca 2008

Czwarty wyróżniony kolor - tęcza

Zainspirowały mnie tęcze pojawiające się w pierwszej połowie lipca - w roku było ich wyjątkowo dużo.
Natomiast ta fotka (zrobiona z mojego okna) posłużyła mi do wykonania schematu wyszywanki.
Fragment fotki przetworzyłam programem do haftu krzyżykowego.



Zastanawiałam się nad ilością kolorów, a właściwie ich odcieni.
Oczywiście im więcej odcieni tym dokładniejsza tęcza, ale ja wybrałam minimum, ponieważ zakładka ma w swojej szerokości 15 krzyżyków, a wzdłuż długości - 64 krzyżyki.
To konieczne minimum wyniosło 19 odcieni i pozwoliło uzyskać zadowalający efekt.



A to już gotowa, tęczowa zakładeczka. 




sobota, 19 lipca 2008

Historia młodziutkiego sokoła

Od miesiąca obserwuję gniazdo sokołów.

Pustułki, bo o nich mowa, założyły gniazdo w narożniku dachu sąsiedniego bloku.
Zwróciły moją uwagę swoimi dość charakterystycznymi odgłosami i od tego czasu, zaczęłam baczniej przyglądać się rozwojowi sytuacji.
Do takich obserwacji mam trochę za słaby aparat, ale oto, co udało mi się uchwycić moim obiektywem.
Z wielu (około 130) zdjęć wybrałam najciekawsze.

1. Tu jest gniazdo pustułek i są już pisklęta, jak się później okazało - sztuk trzy.
Od czasu, gdy zaczęłam obserwować sytuację, widziałam jak dorosłe pustułki przylatywały i coś przynosiły. Wiadomo - dzieci rosną i chcą jeść.


2. Przyszedł dzień, gdy młode postanowiły opuścić gniazdo.
Jednak nie obyło się bez rodzicielskiej pomocy.
Pustułka - rodzic asekurowała wylot swoich dzieci.
Na zdjęciu widać też przelatującą jaskółkę, których tutaj jest mnóstwo.


3. Ja lecę!!!
Wylot (asekurowany) udał się i młoda pustułka odbyła pierwszy przelot na sąsiedni budynek, z którego skierowała się w moją stronę.



4. Hurra, przeleciałam!!!
Młoda pustułka wylądowała na balustradzie sąsiedniego balkonu.
Popatrzyła na mnie, jakby pytając: "Obserwujesz mnie?; Jestem piękna - prawda?"


5. Czy mogę popatrzeć, jak inni mieszkają?
Sfrunęła na niższe piętro i długo spacerowała po parapecie, jakby przeglądając się w szybie.
W końcu przysiadła i znów spojrzała na mnie - tym razem do góry, odwracając głowę o 180 stopni.
Bardzo ciekawie to wyglądało.


6. Spróbuję znów przelecieć na sąsiedni blok, ale najpierw poćwiczę rozkładanie skrzydeł.


Całkiem nieźle mi idzie...


Może ustawię się trochę inaczej.
Upss! Coś mi przeszkodziło pod prawym skrzydłem, ale jest całkiem dobrze.
Hej tam na górze (to do mnie)! Jestem piękna, co???


7. Zanim polecę dalej, przysiądę jeszcze na tym dziwnym murku i popatrzę, czy tam jest coś godnego uwagi.
Pustułka przysiadła na chwilę na balkonie - piętro niżej, ale już nie spojrzała do góry.


8. Szkoda czasu na siedzenie - muszę ćwiczyć latanie. Może jeszcze tu zajrzę? Pa pa


To był jedyny dzień i czas, gdy mogłam z niedalekiej odległości wykonać tyle zdjęć ślicznemu, młodemu sokołowi.
Później już takiej okazji nie było.

Obserwowałam je nadal jak przelatywały z dachu na dach sąsiednich bloków; jak miały problemy z prawidłowym lądowaniem; jak prowadziły spory ze srokami...
Dziś wykonują dłuższe loty, ale wracają, bo widać lub słychać je w okolicy.
Może jeszcze będę miała to szczęście i zrobię zdjęcie pustułce przelatującej mi nad głową.

Mam nadzieję, że historia obserwowanego sokoła będzie rozwijać się szczęśliwie i kto wie, może kiedyś znów przysiądzie na sąsiednim balkonie?

poniedziałek, 14 lipca 2008

Łączenie po roku

Kiedyś pisałam, że zaczynam robić elementy nowej robótki.
Elementy te pojawiały się z różną częstotliwością, a czasami kolejny przybywał po dość długiej przerwie.

Pierwotnie koncepcja wykorzystania tych pasków z ananasem była całkiem inna.
Później plany zmieniały się w zależności od nastroju i czegoś tam jeszcze - sama już nie wiem, czego.
W każdym razie robótka zatrzymała się na dziesięciu elementach.

Jedna z kolejnych koncepcji zakładała połączenie elementów z owalnym środkiem.
Jednakże i elementy i środek musiały odczekać swój czas.

Teraz wróciłam do robótki i zaczęłam kombinować na nowo.
Doszłam do wniosku, że środek wykończę jako oddzielną serwetkę, a paski połączę..., ale o tym w następnej notce.

Etap łączenia pasków dziś wygląda tak:


Łączenie elementów chwilami przerywam (a pomysł dojrzewa) na rzecz robótki na drutach.

środa, 9 lipca 2008

Szydełkowy ciuszek

Wykonany moimi osobistymi rękoma przy pomocy szydełka.

I tu dokładnie pasuje powiedzenie "nigdy nie mów: NIGDY".
Bardzo podobają mi się szydełkowe ciuchy wykonywane przez blogowiczki i forumowiczki, ale jakoś nie widziałam siebie w roli wykonawcy.

Wymyśliłam sobie takie bolerko (a raczej kamizelkę, bo bez rękawków), które ma być ozdobne i baaardzo dziurawe zarazem.
To, co wymyśliłam, zrealizowałam.
Zrobiłam je tuż po wykończeniu top-tuniki.

Na początku to coś wcale nie przypominało bolerka.
Wzór wyjściowy (schemat serwetki) zaczerpnęłam z robótkowej gazetki
"Robótki ręczne" nr 7/2006.


Dalej kombinowałam tak, aby uzyskać odpowiedni kształt wyrobu, a dokładniej pleców.
Później zastanawiałam się, jakie powinny być przody, no i zdecydowałam, że muszą mieć fragment kwiatka.

W efekcie wyszło coś, co mnie zadowoliło i podobało się także tym, którzy to widzieli.

Tak wygląda z tyłu:


A tak z przodu:


Jestem z siebie dumna, bo udało mi się wykonać coś, co kiedyś wydawało się nie do zrobienia.
Zawsze wydawało mi się, że najlepiej czuję się z drutami (jeśli chodzi o ciuchy), a szydełko zarezerwowane było wyłącznie dla serwetek.

Jest to mój pierwszy wyrób do założenia na siebie - wykonany szydełkiem i nie mówię, że ostatni.
Być może "wyprodukuję" jeszcze coś, co można nazwać ciuszkiem.

poniedziałek, 7 lipca 2008

Drugi obrazek ślubny

Wszystkie odsłony w jednej notce, ponieważ obrazek wykonany był w czasie ostatniej przerwy.

Wymyśliłam, że skomponuję taki obrazek, na którym połączę haft krzyżykowy i elementy wykonane szydełkiem.
Czy mi się to udało?
Myślę, że tak, ale...

1. Początek

Był to jeden z ciepłych, słonecznych dni, a w takie dni była praca na działce.
Jednego dnia, w czasie odpoczywania (przy kawce) między ogrodniczymi zajęciami, chwytałam za tamborek, nitki i stawiałam parę krzyżyków.
Efekt z tego dnia nie był rewelacyjny, bo więcej czasu zajmowała mi praca ogrodniczki niż hafciarki.


2. Na trzeci dzień

Trzeciego dnia zaczęło coś się wyłaniać.


3. Kolejnego dnia
Postawiłam ostatnie krzyżyki i ta część została zakończona.
Jeszcze tylko kilka kreseczek i aniołek był gotowy.


4. Skończony

Szydełkiem wykonałam serduszka oraz obrączki i zamontowałem je na obrazku.

Para została już obdarowana obrazkiem nr 1, więc ten poczeka na inną Parę Młodą.
Zresztą, pewnie jeszcze jakiś obrazek/obrazki w tej tematyce popełnię.
W oznaczonych miejscach będą wpisane (wyszyte) imiona i data ślubu.

czwartek, 3 lipca 2008

W podziękowaniu... róże

Nawet po krótkiej przerwie trudno zdecydować się, o czym najpierw pisać.
Działo się tyle, że chwilami nie było czasu, aby chociaż pomyśleć o cykaniu fotek i pisaniu notek (ależ mi się zrymowało).
Gdy miałam momencik wolny wpadałam na "blogowisko", by zerknąć, co u Was słychać i co nowego widać.
Na pisanie o swoich pracach nie było mowy - te momenciki były za krótkie na rozsiadywanie się przed kompciem.

Obiecuję napisać o wszystkim, co zostało ukończone (w odpowiedniej kolejności) i o nowych rzeczach, ale nie od razu, bo nadal mam ograniczenia czasowe.
*******
Mam w ogródku różne róże i trudno zdecydować, która jest piękniejsza.
Wybrałam trzy kolory: czerwony, różowy i biały o lekko zielonkawym zabarwieniu - na zdjęciu ten kolor wygląda jak żółty.

Dziękuję ślicznie wszystkim, którzy mimo ogłoszonej przerwy pamiętali o mnie i zaglądali na moje (obydwa) blogi.
Dziękuję też wszystkim, którzy do mnie napisali wiedząc, że nie otrzymają odpowiedzi zbyt szybko (odpiszę niebawem) oraz tym, którzy pytali z troską czy wszystko w porządku...

Fajnie jest mieć tę świadomość, że sporo osób mnie tu odwiedza mimo mojej chwilowej nieobecności.

Dzięki, dzięki, dzięki...