W moim ogródku znów nastąpiły zmiany.
Część kwiatów już przekwitła i po nich zostały tylko wspomnienia oraz fotki, ale część jeszcze kwitnie, a inne dopiero zaczynają kwitnienie.
Generalnie w tym roku kwiaty są jakieś mniejsze, słabsze i szybko przekwitają.
Trzeba często zaglądać na ogródek, by czegoś nie przegapić, dlatego, gdy jest odpowiednia pogoda, a my jesteśmy na działce, to robię fotki ku pamięci.
Wiesiołek ma w tej chwili kilka kwiatów, ale są jeszcze pączki, więc jest nadzieja, że kwiatów będzie więcej.
Tojeść także zaczyna nabierać żółtego koloru z każdym dniem.
Tutaj jeszcze kwitnąca firletka i dzwonek, który już przekwitł.
Jeszcze firletka na tle ostróżek.
Żurawka rośnie między niskimi kwiatkami, z których kilka rodzajów przeniosłam tu ze skalniaka, bo na jego miejscu teraz jest wrzosowisko.
Niska trzykrotka jest gatunkiem, który nie rozsiewa się, ale sąsiadka ma odmianę wysoką i tę znajduję u mnie w różnych miejscach ogrodu.
Tę zasianą usuwam, bo kiedyś taką miałam i wiem, że jak się rozsieje, to trudno ją okiełznać.
W tym roku wyjątkowo kupiłam sadzonki aksamitki i nie jestem zadowolona, ale może i one słabiej rosną w tym roku i być może, gdybym zrobiła własne sadzonki, byłoby podobnie.
Piwonie już przekwitły, ale żal było patrzeć na małe kwiaty, których było niewiele w porównaniu z poprzednim rokiem.
Biała piwonia miała w tym roku więcej pączków niż w ubiegłym roku i cieszyłam się na widok białego krzaczka.
Jednak skończyło się na dwóch kwiatach, reszta pączków, mimo podlewania, nie rozwinęła się i uschła.
Różowe miały trochę kwiatów, ale nie były zbyt okazałe.
Ciemne, prawie buraczkowe też były niewielkie, dokładnie tu widać.
W tej chwili królują róże i zaczynają kwitnąć lilie, ale o nich będzie w jednym z następnych wpisów.
To jest pierwszy wpis, który wykonałam w nowej wersji bloggera, jest trochę inaczej, dziwnie, ale tak to jest, gdy coś się zmienia.
Myślę jednak, że da się z nim zaprzyjaźnić i za jakiś czas pewnie okaże się, że w tym nowym jest całkiem dobrze.