Ostatni tydzień był okropny, okropny i mało
robótkowy.
Chcąc o nim jak najszybciej zapomnieć, krótkie lub dłuższe chwile
przesiadywałam przy komputerku i odwiedzałam znajome blogi.
Sporo się u Was dzieje; tyle ciekawych nowości, tyle piękności, że oglądanie
ich pozwoliło mi oderwać się od tego, co działo się u mnie.
Dobrze, że jesteście i, że w każdej chwili mogę Was odwiedzić i
zapomnieć o troskach.
Tygodniowy zastój sprawił, że szydełko i wyszywanie odłożone zostało na
bok, a jedynie trochę za druty chwytałam...
Obrazek, który zaczęłam wyszywać jakieś dwa tygodnie temu, czeka na złotą nitkę, po
którą wybiorę się dopiero jutro - wcześniej nie zauważyłam jej braku.
Oto druga odsłona obrazka:
Moje robótki - blog o wyszywaniu, szydełkowaniu, papierowej wiklinie, kartkach okolicznościowych oraz o ogródku i urokach natury.
środa, 26 listopada 2008
wtorek, 18 listopada 2008
Kwadratowy tamborek i 1 odsłona obrazka
Kwadratowy tamborek spisuje się na medal.
Co prawda miałam przerwę (weekendową - z konieczności) w robótkowaniu, ale w dwa słoneczne dni trochę udało mi się wyszyć.
Schemat obrazka, o którym wspominałam, zaczerpnęłam z gazetki "Kram z robótkami" (12/2006 r.).
Proponowana mulina to: DMC i Anchor.
Ja zastosowałam Ariadnę, więc odpowiednie kolory dobrałam wyszukując w innych tabelkach, podających trzy zamienniki. Te kolory, których nie znalazłam dobrałam na zasadzie podobieństwa z wydrukiem.
Co prawda miałam przerwę (weekendową - z konieczności) w robótkowaniu, ale w dwa słoneczne dni trochę udało mi się wyszyć.
Schemat obrazka, o którym wspominałam, zaczerpnęłam z gazetki "Kram z robótkami" (12/2006 r.).
Proponowana mulina to: DMC i Anchor.
Ja zastosowałam Ariadnę, więc odpowiednie kolory dobrałam wyszukując w innych tabelkach, podających trzy zamienniki. Te kolory, których nie znalazłam dobrałam na zasadzie podobieństwa z wydrukiem.
piątek, 14 listopada 2008
Zapomniane elementy i sposób łączenia
Jedną z dwóch robótek szydełkowych, o których wspominałam wcześniej,
jest łączenie elementów serwetki.
"Zapomniane" elementy czekały, czekały, czekały...
Bardzo rzadko wykonuję coś szydełkowego z elementów, dlatego tak trudno mi zabrać się za ich łączenie, gdy już jakieś zrobię.
Sympatyczne e-maile (za które ślicznie dziękuję) sprawiły, że temat elementów powrócił.
W mailach proszono mnie o opisanie sposobu łączenia elementów serwetek.
Zamiast robić nowe elementy, pomyślałam, że to dobra okazja by stworzyć coś z tych drobiazgów, które czekały na wenę.
Do utworzenia serwetki wybrałam 8 z 20 małych elementów i ten jeden większy, a łączenie przebiega tak:
1. W małym elemencie wykonuję ostatnie okrążenie
2. Przyłączam do elementu środkowego.
Uwaga.
Łączenie wykonać można zależnie od potrzeby oczkiem ścisłym, półsłupkiem, słupkiem jedno bądź wielokrotnie nawijanym itd.
Można zahaczać łączenie w konkretnym oczku i wtedy jest ono "sztywne" lub (w przypadku łączenia z łańcuszkiem) przeciągnąć pętlę pod łańcuszkiem - wówczas łączenie (nazwijmy "swobodne") przesuwa się, co daje lepszy efekt przy naciąganiu serwetki.
W tym konkretnym przypadku do połączenie zastosowałam słupki i półsłupki.
Najpierw wykonałam kilka oczek łańcuszka, następnie wkłułam szydełko w środkowy słupek wachlarzyka elementu środkowego serwetki,
wykonałam słupek
i ponownie kilka oczek łańcuszka, by wrócić do małego elementu.
Powtórzyłam czynność łączenie w jeszcze jednym punkcie
3. W przypadku przyłączania kolejnego elementu, łączenie ze środkiem jest takie jak opisane wyżej.
Łączenie małych elementów ze sobą wykonałam według napisanej w uwadze metody "swobodnej", przy czym w dwóch miejscach zastosowałam półsłupek, a w trzecim - bliżej elementu środkowego - słupek.
Pierwsze okrążenie już wykonane i zastanawiam się, czy pozostawić serwetkę na tym etapie, czy dołączyć drugie okrążenie.
Jaką podejmę decyzję, okaże się po niedzieli, ponieważ w weekend czekają mnie inne ważne sprawy.
Uwaga!
Gdy skorzystasz z powyższej instrukcji, podaj mój blog (link do notki), jako źródło inspiracji i pomocy do wykonania Twojej robótki.
"Zapomniane" elementy czekały, czekały, czekały...
Bardzo rzadko wykonuję coś szydełkowego z elementów, dlatego tak trudno mi zabrać się za ich łączenie, gdy już jakieś zrobię.
Sympatyczne e-maile (za które ślicznie dziękuję) sprawiły, że temat elementów powrócił.
W mailach proszono mnie o opisanie sposobu łączenia elementów serwetek.
Zamiast robić nowe elementy, pomyślałam, że to dobra okazja by stworzyć coś z tych drobiazgów, które czekały na wenę.
Do utworzenia serwetki wybrałam 8 z 20 małych elementów i ten jeden większy, a łączenie przebiega tak:
1. W małym elemencie wykonuję ostatnie okrążenie
2. Przyłączam do elementu środkowego.
Uwaga.
Łączenie wykonać można zależnie od potrzeby oczkiem ścisłym, półsłupkiem, słupkiem jedno bądź wielokrotnie nawijanym itd.
Można zahaczać łączenie w konkretnym oczku i wtedy jest ono "sztywne" lub (w przypadku łączenia z łańcuszkiem) przeciągnąć pętlę pod łańcuszkiem - wówczas łączenie (nazwijmy "swobodne") przesuwa się, co daje lepszy efekt przy naciąganiu serwetki.
W tym konkretnym przypadku do połączenie zastosowałam słupki i półsłupki.
Najpierw wykonałam kilka oczek łańcuszka, następnie wkłułam szydełko w środkowy słupek wachlarzyka elementu środkowego serwetki,
wykonałam słupek
i ponownie kilka oczek łańcuszka, by wrócić do małego elementu.
Powtórzyłam czynność łączenie w jeszcze jednym punkcie
3. W przypadku przyłączania kolejnego elementu, łączenie ze środkiem jest takie jak opisane wyżej.
Łączenie małych elementów ze sobą wykonałam według napisanej w uwadze metody "swobodnej", przy czym w dwóch miejscach zastosowałam półsłupek, a w trzecim - bliżej elementu środkowego - słupek.
Pierwsze okrążenie już wykonane i zastanawiam się, czy pozostawić serwetkę na tym etapie, czy dołączyć drugie okrążenie.
Jaką podejmę decyzję, okaże się po niedzieli, ponieważ w weekend czekają mnie inne ważne sprawy.
Uwaga!
Gdy skorzystasz z powyższej instrukcji, podaj mój blog (link do notki), jako źródło inspiracji i pomocy do wykonania Twojej robótki.
środa, 12 listopada 2008
Niespodzianka od Ktosia
Jakiś czas temu, pokazałam Ktosiowi (na jakiejś stronie w sieci) kwadratowy
tamborek.
Parę dni temu mąż położył przede mną na stoliku dwie rameczki.
Szkoda, że nie postawił też lustra, abym mogła zobaczyć swoją minę - byłam totalnie zaskoczona i uradowana.
Ktosiu był dumny, że zrobił mi taką niespodziankę.
Nie miałam jednak okazji użyć mojego nowego "sprzętu" do wyszywania, ponieważ zajmowałam się w większości robótkami na drutach, a jeśli chodzi o wyszywanie, to królowały drobiazgi formatów mniejszych niż mniejsza ramka.
Teraz postanowiłam wykonać obrazek, który czeka na swoją kolej już ze dwa lata, ale tak to już jest, że wszystko ma swój czas i miejsce.
Dzień zapowiada się słoneczny (wyszywam tylko przy świetle dziennym), więc założyłam kanwę i w wolnej chwili postawię pierwsze xxxx.
Tamborki są proste w wykonaniu - to są słowa męża.
Potrzebna jest rurka, którą przycina się na odpowiednie długości i kilka sztuk kolanek.
Więcej pracy wymagają nakładki zaciskowe, których cięte brzegi należy przeszlifować, by były gładkie.
Ponieważ został jeszcze spory odcinek rurki, mąż obiecał przyciąć jeszcze jeden komplet boków - dłuższych, dzięki czemu będzie możliwa kombinacja wielkości ramek prostokątnych.
Rurki są plastikowe, półcalowe, ale średnica rurek na nakładki- zaciski jest minimalnie większa.
Długości rurek dopasowuje się według uznania.
Takie rurki i kolanka można kupić w sklepach z materiałami budowlanymi.
Parę dni temu mąż położył przede mną na stoliku dwie rameczki.
Szkoda, że nie postawił też lustra, abym mogła zobaczyć swoją minę - byłam totalnie zaskoczona i uradowana.
Ktosiu był dumny, że zrobił mi taką niespodziankę.
Nie miałam jednak okazji użyć mojego nowego "sprzętu" do wyszywania, ponieważ zajmowałam się w większości robótkami na drutach, a jeśli chodzi o wyszywanie, to królowały drobiazgi formatów mniejszych niż mniejsza ramka.
Teraz postanowiłam wykonać obrazek, który czeka na swoją kolej już ze dwa lata, ale tak to już jest, że wszystko ma swój czas i miejsce.
Dzień zapowiada się słoneczny (wyszywam tylko przy świetle dziennym), więc założyłam kanwę i w wolnej chwili postawię pierwsze xxxx.
Tamborki są proste w wykonaniu - to są słowa męża.
Potrzebna jest rurka, którą przycina się na odpowiednie długości i kilka sztuk kolanek.
Więcej pracy wymagają nakładki zaciskowe, których cięte brzegi należy przeszlifować, by były gładkie.
Ponieważ został jeszcze spory odcinek rurki, mąż obiecał przyciąć jeszcze jeden komplet boków - dłuższych, dzięki czemu będzie możliwa kombinacja wielkości ramek prostokątnych.
Rurki są plastikowe, półcalowe, ale średnica rurek na nakładki- zaciski jest minimalnie większa.
Długości rurek dopasowuje się według uznania.
Takie rurki i kolanka można kupić w sklepach z materiałami budowlanymi.
Temu, kto wymyślił kwadratowy
tamborek
należą się słowa uznania i podziękowania.
należą się słowa uznania i podziękowania.
piątek, 7 listopada 2008
Rozgrzewający, ostry...
Jesień i zima sprzyjają gotowaniu potraw o walorach rozgrzewających.
Mam w moich zasobach wycinane z różnych gazet i zebrane w segregatorze przepisy potraw, które przy pierwszym czytaniu wydały się być smaczne.
Właśnie wśród tych przepisów znalazłam jedną z wielu, wersję gulaszu węgierskiego, ale po przeczytaniu stwierdziłam, że kiedyś dorzuciłam przepis do zasobów pewnie ze względu na ogólny zarys.
Modyfikując ten bazowy przepis uzyskałam to, co bardzo mi posmakowało.
Nie tylko mi zresztą.
Ważne - zamiast wieprzowego mięsa gulaszowego (wołowego nie ma w mojej kuchni), zastosowałam schab, który najczęściej kojarzony jest z kotletami.
Zapisałam nową - moją - wersję gulaszu, wydrukowałam i wpięłam do segregatora
Teraz dodaję przepis do moich Smaczków - być może komuś posmakuje.
2 duże cebule,
2 ząbki czosnku,
2-3 łyżki oleju,
1/2 kg schabu,
1 mały koncentrat pomidorowy,
1 żółta papryka,
2 listki laurowe,
1/2 l rosołu warzywnego (instant),
1 łyżeczka kminku,
sól,
pieprz,
1 łyżeczka chili,
1 szkl. czerwonego, wytrawnego wina,
natka pietruszki do dekoracji.
Wykonanie:
Cebulę i czosnek obrać.
Cebulę pokroić w półkrążki, czosnek posiekać.
Paprykę opłukać, przekroić na pół i usunąć gniazdo nasienne.
Pokroić paprykę w cienkie paski.
Mięso umyć, osuszyć papierowym ręcznikiem i pokroić w niedużą kostkę.
W brytfance rozgrzać olej i na średnim ogniu obsmażyć mięso mieszając, by nie przywarło.
Po kilku minutach dodać cebulę i połowę czosnku, zrumienić cały czas mieszając.
Dodać koncentrat, chili, paprykę i listki laurowe, przyprawić solą oraz pieprzem.
Wlać rosół i czerwone wino, przykryć i gotować na małym ogniu przez 1 i 1/2 godz.
20 minut przed końcem gotowania dodać kminek, pozostałą część czosnku i ponownie przyprawić solą pieprzem i chili - do uzyskania pikantności.
Jeśli zachodzi potrzeba, można lekko zagęścić.
Ja zagęściłam mąką (1 łyżka mąki rozmieszana w 1/3 szkl. zimnej wody).
Można podawać gulasz z ryżem, kaszą lub ziemniakami.
Dodatki według uznania.
Polecam (mi najlepiej smakuje) z ryżem ugotowanym na sypko i ogórkiem konserwowym.
Mam w moich zasobach wycinane z różnych gazet i zebrane w segregatorze przepisy potraw, które przy pierwszym czytaniu wydały się być smaczne.
Właśnie wśród tych przepisów znalazłam jedną z wielu, wersję gulaszu węgierskiego, ale po przeczytaniu stwierdziłam, że kiedyś dorzuciłam przepis do zasobów pewnie ze względu na ogólny zarys.
Modyfikując ten bazowy przepis uzyskałam to, co bardzo mi posmakowało.
Nie tylko mi zresztą.
Ważne - zamiast wieprzowego mięsa gulaszowego (wołowego nie ma w mojej kuchni), zastosowałam schab, który najczęściej kojarzony jest z kotletami.
Zapisałam nową - moją - wersję gulaszu, wydrukowałam i wpięłam do segregatora
Teraz dodaję przepis do moich Smaczków - być może komuś posmakuje.
Ostry gulasz ze schabu
Składniki:2 duże cebule,
2 ząbki czosnku,
2-3 łyżki oleju,
1/2 kg schabu,
1 mały koncentrat pomidorowy,
1 żółta papryka,
2 listki laurowe,
1/2 l rosołu warzywnego (instant),
1 łyżeczka kminku,
sól,
pieprz,
1 łyżeczka chili,
1 szkl. czerwonego, wytrawnego wina,
natka pietruszki do dekoracji.
Wykonanie:
Cebulę i czosnek obrać.
Cebulę pokroić w półkrążki, czosnek posiekać.
Paprykę opłukać, przekroić na pół i usunąć gniazdo nasienne.
Pokroić paprykę w cienkie paski.
Mięso umyć, osuszyć papierowym ręcznikiem i pokroić w niedużą kostkę.
W brytfance rozgrzać olej i na średnim ogniu obsmażyć mięso mieszając, by nie przywarło.
Po kilku minutach dodać cebulę i połowę czosnku, zrumienić cały czas mieszając.
Dodać koncentrat, chili, paprykę i listki laurowe, przyprawić solą oraz pieprzem.
Wlać rosół i czerwone wino, przykryć i gotować na małym ogniu przez 1 i 1/2 godz.
20 minut przed końcem gotowania dodać kminek, pozostałą część czosnku i ponownie przyprawić solą pieprzem i chili - do uzyskania pikantności.
Jeśli zachodzi potrzeba, można lekko zagęścić.
Ja zagęściłam mąką (1 łyżka mąki rozmieszana w 1/3 szkl. zimnej wody).
Można podawać gulasz z ryżem, kaszą lub ziemniakami.
Dodatki według uznania.
Polecam (mi najlepiej smakuje) z ryżem ugotowanym na sypko i ogórkiem konserwowym.
Smacznego!!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)