piątek, 27 marca 2009

Zakładka na szczęście

To, co chwilę temu (gdy ogłosiłam szybkościową zabawę) miałam wyszyte, na zakończenie wyglądało tak:


Po wykończeniu, wygląda tak:



Do usztywnienia zastosowałam flizelinę z klejem, którą przyprasowałam (przed zszyciem) do każdej części zakładki.

Główny upominek z dodatkiem (za udział w zabawie szybkościowej) poleciał do Migot77, a niespodzianka poleciała do Janoli.

czwartek, 26 marca 2009

Super nabytek

Nie mogę robić na drutach, a najczęściej robię (robiłam) to wieczorem, a wyszywać mogę (teraz wyłącznie lewą ręką) tylko przy dziennym świetle, więc wieczory stały się nierobótkowe.

Nie cierpię bezczynności i już zaczęłam kombinować, może by tak zastosować dodatkowe oświetlenie, gdy wpadła mi w ręce gazetka reklamowa.
W gazetce tej, a było to cztery dni temu, zobaczyłam lampkę, ale nie taką zwykłą.
To lampka z lupą powiększającą.

Nie musiałam długo zastanawiać się, czy ją kupić - decyzja była natychmiastowa.
Następnego dnia udałam się do sklepu i... urządzenie powiększająco - oświetlające jest już u mnie.
I jest SUPER!!!

A oto mój nabytek w całości

i w kawałku.

Jeszcze ujęcia z bliska.



Mogę wyszywać wieczorem - jupiii!
I nie muszę używać okularów - hurraaa!!!

Żeby jeszcze prawica usprawniła się, to byłoby bardziej super.

wtorek, 24 marca 2009

Myszka matematyczna i inne upominki

Jak to miło otworzyć skrzyknę listową i ujrzeć coś, czego się nie spodziewamy.
Pewnie wiele osób zna to uczucie, które za każdym razem po rozpakowaniu niespodzianki jest takie samo.

Właśnie wczoraj taka niespodzianka leżała w mojej skrzynce.
Szybko, chyba co dwa schody pobiegłam na moje xx pięterko i dopiero tam otworzyłam małą, ale grubawą kopertę.
Z koperty wyskoczyła myszka z kwiatkiem, a zaraz za nią wyfrunął motylek.

Motylek jest filcowy, a myszka wyszyta metalizowanymi nitkami na kartoniku wizytowym.
Ten sympatyczny stworek jest tak delikatny, tak subtelny... takiej myszki nie można nie lubić, a tym bardziej bać się jej.
Łezka zakręciła mi się w oku.
Tę niespodziankę zrobiła mi Renula30.

Tu myszka rozgościła się u mnie, a przytula się do niej śliczny motylek.




Renula - prześlicznie dziękuję
za wspaniałą, piękną niespodziankę,
która sprawiła mi ogromną radość.
*****
Kiedyś wspominałam, że napiszę o wszystkich upominkach otrzymanych z różnych okazji.
Oto one:


Wśród upominków są:
- czasopisma;
- książki;
- notatniki;
- kalendarze;
- obrazki;
- kartki okolicznościowe;
- zestawy mniejsze i większe do wyszycia;
- ozdoby: szydełkowe (zakładka, serduszka, bałwanek, mikołajek, etui), wyszywane (literka z alfabetu, serduszko - technika hardanger),  szyte i malowane (aniołek), upinane (karczoch), gipsowe (aniołek).

Osoby, które obdarowały mnie tymi wspaniałościami wymieniam w kolejności alfabetycznej:

- Duszka,
- Ela - robi przepiękne rzeczy, ale nie pisze blogu,
- Ewcia116,
- Fusilla,
- Gaga - nie pisze blogu (zastanawia się i może zacznie),
- Hrabina,
- Janola,
- Makneta,
- Malgosia USA,
- Malgosiapiotrowska1 - usunęła swój blog,
- Moteczek,
- Motylek73,
- Renula30,
- Urszula97,
- Vivictoria.
Wszystkim wymienionym, wspaniałym osobom,
serdecznie i z całego serca gorąco dziękuję.


Jeśli kogoś pominęłam, to proszę o informację,
a ja zrobię głęboki ukłon w przeprosinach i... ale o tym - jeśli.

Swoimi niespodziankami sprawiłyście, że w szarej codzienności miałam chwile radości, że uwierzyłam w bezinteresowność i dobroć ludzi, którzy nigdy nie widzieli się w realu i być może nigdy nie spotkają się ich ścieżki, że... mogłabym tak wymieniać i wymieniać.

Jesteście wspaniałe i kochane i dziękuję raz jeszcze,
że jesteście tu i teraz.


niedziela, 22 marca 2009

To się nazywa... "łokieć tenisisty"

Tenisistką nie jestem, ale łokieć mam.
Już ponad miesiąc dokucza mi ten łokieć, więc udałam się w piątek tam gdzie trzeba i dowiedziałam się, że to "łokieć tenisisty".
Otrzymałam odpowiednie środki i instrukcje, no i oczywiście polecenie: "oszczędzać" rękę, bo inaczej trzeba będzie ją unieruchomić.
To jest zasadniczy powód, że w tym roku nie robię wielkanocnych ozdób ani szydełkiem, ani na drutach. 

Zastanawiałam się, co ja biedna pocznę - notoryczna robótkowiczka z nieczynną prawicą.
Na pewno nie ruszę szydełka i drutów, bo tu muszę angażować prawą rękę - w tej sytuacji nie wolno mi, a poza tym nie chcę przedłużać leczenia i rehabilitacji, co i tak potrwa za długo, jak dla mnie.

W tym momencie szczerze pozazdrościłam leworęcznym i... wpadłam na szatański pomysł.
Krzyżyki stawiałam, gdy już łokieć pobolewał, więc co mi szkodzi spróbować robić je lewą ręką.

Jak pomyślałam, tak zrobiłam.
Prawa ręka służy jedynie do nawlekania igły, zaczynania i kończenia wyszywania danym odcinkiem nitki oraz do ucinania końcówek.
Mogę więc kontynuować rozpoczęty parę dni temu samplerek świąteczny - ale czy uda mi się go skończyć na czas?

Prawa ręka (w opasce) oparta jest na poręczy fotela i przytrzymuje tamborek, zaś lewa stawia krzyżyki.
Co chwilę zmieniam sposób trzymania tamborka, bo na dłużej w taki sposób się nie da.


Idzie mi trochę opornie i nieporadnie, ale rozkręcam się - wiadomo, na naukę nigdy nie jest za późno :))

czwartek, 19 marca 2009

Dwie szczęśliwe cyfry


Te cyfry to: 6 oraz 8.

Cyfra 6, to symbol dobrobytu, bogactwa i obfitości.
To cyfra przynosząca szczęście, a przyporządkowane jej cechy to: równowaga, zdrowie i miłość.

Cyfra 8 niesie w sobie symbol nieskończoności, harmonii i dobrobytu.
Cyfra ta przynosi szczęście, a przyporządkowane jej cechy to: siła, władza i autorytet.

Obie cyfry przynoszą szczęście i dobrobyt, zatem wszystkim odwiedzającym moje blogi, życzę by te cyfry jak najczęściej pojawiały się w Waszym życiu.

Dziś () to wspomnienie... a było to tak...
 Te cyfry sprawiły, że na moim liczniku ( w poprzednim miejscu) pojawiła się liczba 888888, czyli 6 ósemek.

W związku z tym wydarzeniem ogłosiłam nie candy blog lecz zabawę, w której można było zgarnąć cukiereczka.
Szczęśliwa liczba 888888

Zadaniem uczestnika/uczestniczki zabawy było "złapanie" tej liczby na moim liczniku.
Łapać można było na dwa sposoby: wykonanie zrzutu ekranu bądź wykonanie fotki ekranu z widocznym licznikiem na moim blogu.
Plik z fotką lub zrzutem ekranu przesłane zostały na adres mailowy.
W przypadku braku celnego trafienia, cukierek otrzyma osoba, która "złapie" liczbę najbliższą tej z tytułu zabawy.

Niespodzianka, to coś niedużego i praktycznego, co ostatnio wyszyłam.

To coś (mały fragment) wygląda tak:



Nie wykluczyłam dodatku do niespodzianki głównej. 
Była też mała niespodzianka dla osoby wybranej ze wszystkich, które wykonały punkt 1.

Takie były zasady...

Aby wziąć udział w zabawie, należy:

1.  Zostawić pod tym wpisem (już teraz) komentarz potwierdzający chęć (co nie znaczy obowiązek) udziału w zabawie i podać adres swojego blogu/strony;
2. W odpowiednim momencie wykonać fotkę lub zrzut i plik natychmiast wysłać mailem.
3. Czekać cierpliwie na wybór, który odbędzie się dwa-trzy dni po wskazaniu przez licznik liczby 888888.
Dodatkowo, proszę do swojego komentarza dodać
wybraną (z podanych niżej) literkę:
A, B, C, D, J, K, L, M, N, U, V, W, X, Y, Z.
Goście, którzy nie mają blogu,
ale pozostawią swój nick i podadzą wybraną literkę,
także mogą przyłączyć się do zabawy.

Ciekawe dla kogo ósemki okażą się szczęśliwe?

Zapraszam serdecznie.
Życzę przyjemnej zabawy i powodzenia!!!
 

wtorek, 17 marca 2009

Ciesteczka kruche i cytrynowe



Uwielbiałam te ciasteczka w wykonaniu mojej Mamusi.
Pamiętam, że pomagałam przy ich tworzeniu.
Ciasto było przepuszczane przez maszynkę do mięsa, na której u wylotu, zakładane były takie przesuwane blaszki z otworkami różnego kształtu.
W każdej blaszce było 4 albo 5 kształtów otworków.
Z maszynki wychodził taki pasek ciasta z jakimś fikuśnym grzbietem.
Po wyciśnięciu kilku takich pasków, przesuwało się blaszkę i wychodził pasek o innej fakturze.
Później te paski cięło się skośnie na kawałki o długości 7-8 cm.
Pamiętam, że Mamusia dzieliła ciasto na pół o do jednej części dodawała maku, te ciasteczka nazywaliśmy piegowatymi.

Oto zachowany przepis na:
Kruche ciasteczka
Składniki:
20 dag mąki pszennej,
20 dag mąki ziemniaczanej,
10 dag cukru pudru,
15 dag margaryny,
2 żółtka,
2 łyżki maku,
olejek waniliowy.

Wykonanie:
Przesianą mąkę wymieszać z cukrem pudrem i posiekać z margaryną.
Następnie dodać żółtka i olejek. Wymieszać składniki i szybko zagnieść na jednolitą masę.
Ciasto podzielić na dwie części.
Do jednej z nich dodać mak i jeszcze raz dokładnie zagnieść.
Obie części ciasta schłodzić w lodówce.
Na maszynce zamontować wkładkę z odpowiednim szablonem kształtu ciastka.
Schłodzone ciasto przepuścić przez maszynkę zmieniając co jakiś czas szablon.
Pocięte paski ciasta na 7-8 cm kawałki układać na blaszce i piec w gorącym piekarniku 10-15 minut, do uzyskania złotego koloru ciastek.

Po latach dochodzi modyfikacja.

Ciasto można podzielić na trzy części.
Do jednej dodać mak - jak w przepisie wyżej, do drugiej dodać łyżkę kakao, trzecią pozostawić bez dodatków.

Ciasto można też rozwałkować do grubości ok. 0,5 cm i wykrawać ciasteczka foremkami.
*****
Jeszcze jedne kruche słodkości.
Cytrynowe ciasteczka
Składniki:
35 dag mąki,
25 dag masła,
20 dag cukru,
8 dag zmielonych migdałów,
1 jajko + 1 do posmarowania ciastek,
1 cytryna - wycisnąć sok.

Wykonanie:
Wymieszać składniki i szybko zagnieść na jednolitą masę.
Rozwałkować cienko (ok. 0,5cm) i wykrawać foremkami ciasteczka.
Ułożyć na blasze wysmarowanej masłem.
Ciastka posmarować jajkiem i piec w gorącym piekarniku na złoty kolor.
Smacznego!!!

poniedziałek, 16 marca 2009

Jeszcze troszkę o wiośnie

Dziś wypogodziło się i po obiedzie poszliśmy na ogródek dokończyć wygrabianie trawników i wszędzie tam, gdzie nie skończyliśmy tego w sobotę.

Właściwie nie powinno mnie dziwić, bo wiosna się zbliża coraz większymi kroczkami, a jednak zdziwiło.

To, co w sobotę wyglądało jeszcze tak,


dziś wygląda tak.

To coś, to Kosaciec żyłkowany Irys.

A tak bywa, gdy przy reorganizacji ogródka zagubi się jakaś cebulka.
Dziś okazało się, że w miejscu, gdzie w zeszłym roku rosły iryski, a teraz jest trawnik, przy wybieraniu roślin zagubiło się kilka cebulek.
Tu jedne z cebulek dają znać o sobie - po przekwitnieniu zostaną przeniesione w inne miejsce. 



niedziela, 15 marca 2009

Powoli wiosna drepcze

Drobnymi kroczkami zbliża się wiosna.

W czwartek byłam na działce i szukałam oznak wiosny.
Pstryknęłam parę fotek.

Wczoraj, mimo nieciekawych prognoz, pogoda była całkiem fajna.
Dzięki temu, mogłam wykonać na działce pierwsze grabienie.
Oczywiście grabki trzymałam inaczej niż zwykle (oszczędzam prawicę), więc praca szła mi powoli i trochę niezgrabnie.
Mimo to trochę porządku w kwiatkach już widać.
Tym razem też pstryknęłam zdjęcia tym samym roślinom i porównuję efekt.
Widać, że powoli, powoli, ale nadchodzi upragniona wiosna.

Przebiśniegi zakwitają, gdy do nadejścia wiosny jest jeszcze trochę czasu.

Tak było w czwartek

a tak w sobotę.

Żółte krokusy rozkwitają najwcześniej ze wszystkich krokusów - tak wyglądały w czwartek


 a tak w sobotę.

Pojawiły się krokusy fioletowe - tak było w czwartek


a tak w sobotę.

Hiacynty też dają znać o sobie - tak było w czwartek


a tak w sobotę.

Swoją obecnością śnieżyca wiosenna twierdzi, że wiosna tuż, tuż.

Tak było w czwartek

a tak w sobotę.

Jak widać śnieżyca pochyliła główkę na powitanie wiosny, której ja wypatruję każdego dnia.

środa, 11 marca 2009

Te oczka naprawdę mogą zauroczyć

Minęło kilka dni i obrazek był prawie wyszyty (fotka niżej).

Jeszcze w niedzielę (08.03.) zajączek nie miał oczu, ale wszystko, co było do wyszycia białą muliną, zostało skończone.
Wyszywanie białym kolorem na białej kanwie, to tragedia.
Można oczy wypatrzeć, dlatego polowałam na najbardziej jasne momenty dnia, a w związku z tym wypełnianie białych powierzchni trochę trwało.



Dwa dni trwało wyszywanie konturów, a efekt jest taki, jak widać.



Oryginał, który był dla mnie inspiracją, należy do Ellen Maurer-Stroh
To właśnie te oczęta mnie zauroczyły i musiałam..., musiałam wyszyć tego przesympatycznego zwierzaczka.


Jak widać dodałam jeden kwiatek, a w zasadzie pączek śnieżyczki.
Poza tym oryginał przewiduje nici DMC, a ja wyszyłam Ariadną.
Myślę, że udało mi się dobrze dobrać kolory - ja jestem zadowolona.

Mam nadzieję, że Autorka pierwowzoru nie pogniewa się na mnie za tę drobną zmianę, ale bardzo brakowało i tego jednego kwiatka.

Teraz pomyślę nad oprawą, w której zajączek wystąpi w Święta.

wtorek, 10 marca 2009

W skrzynce... niespodzianka

Wczoraj rozminęłam się z listonoszem, który miał dla mnie przesyłkę.
Ponieważ nie zastał nikogo w domu, zostawił awizo w skrzynce na listy.
Dziś szybko skierowałam kroki na pocztę (w drodze po zakupy) i odebrałam to, co było awizowane.

To coś, to była niespodzianka od Vivi.

W dużej kopercie znalazłam trzy rzeczy:
- gazetkę z ciekawymi wyrobami dzianymi i kilkoma motywami do wrobienia w dzianinę lub wyszycia - co prawda w obcym języku, ale ja sobie z tym poradzę bez języka [hi hi],
- zestaw do wyszycia - wazon z kwiatami.
- zestaw do wyszycia - piłkarz - tego motywu raczej nie będę wyszywać, ale popielata kanwa bardzo mi się podoba i już mam dla niej przeznaczenie.


Vivi - bardzo, bardzo dziękuję za niespodziankę,
która sprawiła mi dużo radości,
w ten zapadany deszczem i śniegiem dzień.
Kolejka zaplanowanych robótek wydłuża się, ale jak wiadomo - "co się odwlecze, to nie uciecze".

poniedziałek, 9 marca 2009

Zakładki z wiosenną nutą - wymianka

Taki temat podała Makneta - organizatorka wymiany zakładkowej.

Niektóre uczestniczki wymiany, przedstawiły już na blogach swoje zakładeczki.
Zdecydowana większość, to prace wyszywane, a zaledwie kilka wykonanych jest inną techniką.
Wszystkie zakładki, które widziałam są prześliczne.

O wykonaniu moich zakładek wspominałam wcześniej i miałam zamiar jeszcze coś przy nich zrobić.
Jednak ból ręki zatrzymał moją pracę w takim momencie i planowany efekt został nieco zmieniony.
Wpleciony w środek kwiatków łańcuszek wykonałam lewą ręką, a na zakończenie zaplotłam go w warkoczyk-ogonek zakładki.

Przekonałam się, że chcieć - to móc, ale więcej nie chcę.
Poczekam, aż ręka wydobrzeje, bo mam pewne plany na Święta.

Po blogo-spacerze i delektowaniu się widokiem pięknych, wyszywanych zakładek, popatrzyłam na moje szydełkowe kwiatki i wydały mi się one takie mało ciekawe.
Pięć zakładek od dawna jest już u Maknety, a szósta - żółta z boku (z prawej strony) bukietu - pozostała u mnie.
Mam tylko nadzieję, że moje wiosenne kwiatki przypadną do gustu wylosowanym osobom, bo chyba (tak myślę) każda zakładka trafi do kogoś innego.

Do każdej zakładki dołączyłam bilecik z aforyzmem - dedykacją.



Oto moje zakładki w wiosennym bukiecie.



sobota, 7 marca 2009

Przesympatyczny zajączek

Jak pisałam, nie mogąc wytrzymać bezczynności szydełkowo-drutowej wzięłam się za wyszywanie w zwolnionym tempie.

Haftowanie przebiegało powoli, ale po kilku kolejnych dniach (od ostatniego ujęcia - link wyżej) wyłonił się kształt przesympatycznego zwierzaczka.
O tym, że jest przesympatyczny wiedziałam od samego początku, gdy tylko go zobaczyłam.

W komentarzu do poprzedniego wpisu, Xavierra  napisała:
"Może to zajączek, (...)" i... miała rację - brawo!

Od 12.02. do 21.02. wyszyłam tyle, ile widać poniżej.


Po kolejnym tygodniu (z przerwami) na obrazku pojawiły się odcienie zieleni i już było widać zarys kwiatków, które trzyma zajączek.
Taki efekt zarejestrowałam na dzień 28.02.2009.


Następnym razem rzecz będzie o dalszych postępach pracy nad tym obrazkiem.

piątek, 6 marca 2009

Listonosz pewnie zapukał, ale...

Czekałam wczoraj, ale nie zapukał.
Dziś może i zapukał, ale nikogo nie było w domu.

Powodem wyczekiwanej wizyty listonosza były otrzymane od Duszki "cukieraski".
Gdy zobaczyłam siebie wśród wybranych, nie mogłam uwierzyć w to, co widzę i czytałam kilka razy dla pewności.
Byłam ogromnie szczęśliwa, bo zwykle nie dopisuje mi szczęście.
Jak widać, na szczęście trzeba poczekać - tym razem uśmiechnęło się do mnie.

Dziś po powrocie do domu zobaczyłam, że skrzynka jest dziwnie pełna.
Okazało się, że wśród innych przesyłek jest ta najważniejsza - od Duszki.

Duszko - serdecznie dziękuję za zabawę,
a Igorowi za wybranie mnie.
Dziękuję za gazetki i za to coś,
co oprócz gazetek znalazłam w kopercie.

Przed chwilą skończyłam oglądać pierwszy, ale nie ostatni raz, otrzymane Anny.
Szybko sprawdziłam, czy któryś numer nie powiela się jakimś z nielicznych, które mam.
Nie kupowałam tych gazet systematycznie, ale wyłącznie wtedy, gdy coś mnie w danym numerze zainteresowało.
W otrzymanych gazetkach już moje oko "ustrzeliło" coś, co będzie przedmiotem robótek po odzyskaniu pełnej sprawności ręki.

Oto, co było w dużej, białej, puchatej kopercie:


W kopercie było takie małe coś, wykonane przez Duszkę i już mam pomysł na zastosowanie tego drobiazgu.

Jednak jestem ogromnie ciekawa:
co Autorka miała na myśli?

Jak myślicie, jakie Duszka widziała przeznaczenie tego czegoś, śmigając szydełkiem?

Myślę, że Duszka potwierdzi za jakiś czas, która propozycja (podana w komentarzach) najbardziej odpowiada prawdzie.

środa, 4 marca 2009

Bezczynność męczy

Już tak mam, że nie mogę usiedzieć bezczynnie.
Bezczynność mnie męczy bardziej niż praca na działce.

Ponieważ operowanie drutami i szydełkiem sprawia mi ból, a szyć też nie mogę, bo nie umiem kroić lewą ręką, postanowiłam sprawdzić, jak to będzie z wyszywaniem.
Okazało się, że nie jest tak źle i trochę krzyżyków mogę postawić, ale nie za dużo, by nie zmęczyć ręki.
Poza tym jest drugie ograniczenie - światło.
Musi być dzienne, bo przy sztucznym jest już gorzej z niteczkami i kanwą - zlewają się.

Jak postanowiłam, tak zrobiłam - zaczęłam (12.02.2009.) wyszywać obrazek.
W dwóch pierwszych dniach powstało tyle krzyżyków:


A po tygodniu praca wyglądała tak:


Czy już widać, co to będzie?

W następnej odsłonie ukażę więcej szczegółów.

poniedziałek, 2 marca 2009

Ażurowa kokoszka

Przeniosłam się tu całkowicie, dlatego na fotkach pojawił się dodatkowo obecny mój adres, czyli https://splocik2.blogspot.com/

Ta kokoszka wykonana była jako pierwsza.

Zrobiłam zdjęcie kokoszki tak, by było widać szczególne fragmenty kolejnych rządków opisu wykonania i myślę, że będzie to pomocne.


Ażurową kokoszkę wykonałam z nici "Snehurka" tex 50 x 3, szydełkiem nr 10 (0,75 mm).

Główkę wykonałam podobnie jak w przypadku aniołków, ale jej nie zamykałam i niczym nie wypychałam, bo byłaby za ciężka w stosunku do korpusu.
Po nakrochmaleniu po prostu ją ukształtowałam igiełką.

Korpus, to przede wszystkim słupki dwa razy nawijane i oczka łańcuszka oddzielające te słupki.
Ogon wykończony jest pikotkami wykonanymi z pięciu oczek łańcuszka.

A teraz do rzeczy, czyli - opis wykonania.

1. Główka

- 6 oczek łańcuszka zamknąć oczkiem ścisłym;
- 1 oczko łańc. (zamiast półsłupka), dalej 9 półsł., rządek zamknąć oczkiem ścisłym;
- 1 oczko łańc. (zamiast półsłupka), 1 półsł. w to samo miejsce, dalej po 2 półsł., rz. zamknąć oczkiem ścisłym;
- 1 oczko ścisłe (zamiast półsłupka), 1 półsł. w to samo miejsce, 1 półsł. w następny półsłupek, dalej wykonywać po 2 półsł. w co drugi półsłupek poprzedniego rządka;
- następne 4 okrążenia - półsłupki;
- zwężanie główki - *1 półsł., dwa kolejne półsł. złączone w jeden* - powtarzać do końca rządka;
- *2 półsł., 2 półsł. złączone w jeden* - powtarzać do końca rządka.

2. Korpus

Każdy rządek zaczynamy od 3 oczek łańcuszka zamiast słupka 2 razy nawijanego, a kończymy oczkiem ścisłym.
Oczka nawijane oznaczyłam:
- 1 raz nawijany = 1 x n
- 2 razy nawijane = 2 x n
- 3 razy nawijane = 3 x n

Rz.1 - na półsł. ostatniego okrążenia główki wykonać 28 słupków dwa razy nawijanych (2 x n) - powinno wychodzić po 2 słupki w półsłupku;
Rz. 2 - 28 sł. 2 x n oddzielonych 1 oczkiem łańcuszka;
Rz. 3 - *1 sł. 2 x n, 1 oczko łańc., 2 sł. 2 x n (oddzielone 1 oczkiem łańc.) w jedno przęsło poprzedniego rządka, 1 oczko łańc., 1 sł. 2 x n, 1 oczko łańc.* - powtórzyć 5 razy, słupki 2 x n (oddzielone 1 oczkiem łańc.) - w kolejne przęsła poprz. rz.;
Rz. 4 - sł. 2 x n oddzielone 2 oczkami łańc. - w kolejne przęsła poprz. rz.;
Rz. 5 - *1 sł. 2 x n - w jedno przęsło poprz. rz., 2 oczka łańc., 2 słupki 2 x n (oddzielone 2 oczkami łańc.) - w następne przęsło poprz. rz.* - powtórzyć 9 razy, dalej słupki 2 x n oddzielone 2 oczkami łańc.;
Rz. 6 - 2 oczka łańc., 1 półsł. w przęsło poprz. rz., 2 oczka łańc., 2 sł. 1 x n między 2 sł. poprz. rz., 2 oczka łańc., 2 sł. 2 x n w sł. poprz. rz., 2 oczka łańc., 2 sł. 2 x n między 2 sł. poprz. rz., 2 oczka łańc., 2 sł. 2 x n w sł. poprz. rz., 2 oczka łańc., *2 sł. 3 x n między sł. poprz. rz., 2 oczka łańc., 2 sł. 3 x n w sł. poprz. rz., 2 oczka łańc.* - powtórzyć 4 razy, 2 sł. 3 x n między 2 sł. poprz. rz., 2 oczka łańc., 2 sł. 2 x n w sł. poprz. rz., 2 oczka łańc., 2 sł. 2 x n między 2 sł. poprz. rz., 2 oczka łańc., 2 sł. 2 x n w sł. poprz rz., 2 oczka łańc., 2 sł. 1 x n między 2 sł. poprz. rz., 2 oczka łańc., półsłupek w przęsło poprz. rz., 2 oczka łańc., rządek zakończyć oczkiem ścisłym.
Rz. 7 - w przedniej części korpusu wykonać po 2 półsłupki na każdym przęśle poprz. rz., w części ogona na co drugim półsłupku wykonać pikotkę z 5 oczek łańc.

Uwaga!
Rządki 5 i 6 można modyfikować w celu otrzymania większego wachlarza.

Zastrzeżenie

Prawo autorskie dotyczy każdej formy publikowanej w blogu.
Nie ma zgody na kopiowanie tej instrukcji (opis i zdjęcie) w celu rozpowszechniania w jakiejkolwiek formie, w tym w postaci spakowanych plików, ponieważ narusza to ustawę o prawach autorskich.
Wystarczy podać link do instrukcji. 


3. Oczy

- wyszyć lub przyszyć koraliki.

4. Dziób

- wykonać 4 półsł. nawijane, w powrotnym rz. wykonać 3 półsł. nawijane, potem 2 półsł. nawijane i zakończyć 1 półsł. nawijanym.

5. Grzebień

- wykonać 4 wachlarzyki z 5-6 sł. każdy.

6. Wykończenie.

- zakończyć nitki, usztywnić i ukształtować kokoszkę.

Można usztywniać cukrem, ługą lub tradycyjnym krochmalem z mąki ziemniaczanej.
O krochmalu ziemniaczanym pisałam.
Kształt kokoszki można formować na plastikowych, drewnianych lub styropianowych jajkach.

Życzę przyjemnego tworzenia ażurowej kokoszki.

Uwaga!
Gdy skorzystasz z powyższej instrukcji, bądź na tyle uczciwa/wy, by podać mój blog (link do notki), jako źródło inspiracji i pomocy do wykonania Twojej robótki.