A mówił, że już nie będzie kręcił...
I co?
I wziął się Ktosiu, ukręcił wiklinę i wyplótł amforę wysokości 90 cm i średnicy 30 cm w najszerszym miejscu.
Amfora u nas długo nie stała, bo w krótkim czasie powędrowała do innego lokalu i tam udekorowana pięknymi suchymi kwiatami cieszy oczy nie tylko właścicieli, ale także Ich gości.
Zauważyłam, że to nie koniec i na pewno Ktosiu jeszcze coś wyplecie, ale dla mnie na razie to niewiadoma.
Moje robótki - blog o wyszywaniu, szydełkowaniu, papierowej wiklinie, kartkach okolicznościowych oraz o ogródku i urokach natury.
No prosze jak to sie dobraly te dwie pary zrecznych rak!
OdpowiedzUsuńMotylek
Motylku - tak jakoś wyszło :)))
UsuńPozdrawiam ciepło.
Piękna praca ;)
OdpowiedzUsuńBożeno dziękuję w imieniu Ktosia :)
UsuńPozdrawiam ciepło.
Ma Ktosiu talent :)
OdpowiedzUsuńCzarna damo - a no ma :)))
UsuńDziękuję w Jego imieniu :)
Pozdrawiam ciepło.
Rewelacyjna praca! Bardzo utalentowany Ktosiu! Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńSkrawku tęczy - dziękuję w imieniu Ktosia :)
UsuńPozdrawiam ciepło.
Pamiętam wcześniejsze wyplatane rzeczy,były bardzo ładne.
OdpowiedzUsuńNie dziwota więc,że długo nie wytrzymał ;) Amfora urokliwa jest :)
Mięta - dziękuję w imieniu Ktosia :)
UsuńZawsze można przypomnieć sobie poprzednie prace w etykiecie "Papierowa wiklina".
Naplótł tego trochę, ale wiem, że od czasu do czasu pewnie jeszcze coś wyplecie.
Pozdrawiam ciepło.